Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Ferdydurke

„Ferdydurke” – streszczenie szczegółowe

Autor: Karolina Marlga

Potem do łazienki weszła Zuta, wzięła zimny prysznic. Gdy wyszła, Józio napisał w ścianie: „Veni, vidi, vici”. Myślał: „Niech przynajmniej wiedzą, że widziałem, niech poczują się zobaczonymi!”. Bohater jednak poszedł do szkoły. Miętus powiedział mu, że źle wygląda.

W domu, podczas obiadu, Młodziakowa z córką bały się lokatora. Rozważały przed wypowiedzeniem każde słowo. Po posiłku Józio zajął się swym codziennym zajęciem – podglądaniem. Nie było to jednak łatwe. Inżynierowa kilkakrotnie wchodziła do jego pokoju. Chciała mu dać pieniądze na bilet do kina. Młodzieniec nie skorzystał z propozycji. Wiedział, że zamierzano pozbyć się go z domu.

Czuć było rosnący niepokój gospodarzy stancji Józia. Denerwowali się, że nie mogą się pozbyć niewygodnego lokatora. „Nie mogli sobie znaleźć miejsca ani formy, nie mogli usiedzieć, siadali i zrywali się jak przypiekani i chodzili tam i sam jak podminowani, jakby ścigani od tyłu. Rzeczywistość, wytrącona z łożyska pod wpływem silnych impulsów mej akcji, przelewała się i bełtała, wyła i jęczała głucho, a ciemny, śmieszny żywioł brzydoty, ohydy, plugastwa otaczał ich coraz namacalniej i wzrastał na ich wzrastającym zaniepokojeniu jak na drożdżach.

Przy kolacji inżynierowa zaledwie siedziała, cała skoncentrowana w twarzy i górnych rejonach postaci, lecz Młodziak, przeciwnie, przyszedł do stołu w kamizelce, serwetę podwiązał pod brodę i smarując masłem grube, nadgryzione pajdy opowiadał inteligenckie kawały i chichotał. Świadomość, iż był przeze mnie podpatrzony, degrengolowała go w ordynarny infantylizm, cały dostroił się do tego, com ujrzał, i stawał się drobnym, kokietliwym, rozśmieszonym inżynierkiem, pieszczotliwym, rozkapryszonym i figlarnym?”.


Tego wieczora Miętus ponownie zakradł się do służącej.

Józio zrobił w drzwiach pensjonarki ukośną szparę (dłutem), by mieć lepszy widok. Około jedenastej w nocy Zuta rozebrała się i położyła do łóżka. Czytała angielski romans kryminalny. Z sypialni inżynierostwa dobiegały podniesione głosy. Młodziak opowiadał żonie anegdoty. Używał zdrabniających, „sprośnych” słów. Ona jednak nie chciała tego słuchać.
Lokator ponownie zainteresował się podglądaniem Zuty: „dziewczyna, zagrożona pokątną szpetotą, rozszalała się na dobre. Wyskoczyła z łóżka. Zrzuciła koszulę. Puściła się w pląs po pokoju. Już nie zważała, że podglądam, owszem, sama niejako wyzywała mię do walki. Nogi lekko, zwinnie unosiły jej ciało, ręce trzepotały się w powietrzu. Wtulała główkę gdzie bądź. Ramionami okalała głowę. Trzęsła lokami. Kładła się na podłodze i wstawała. Łkała, to znowu śmiała się lub śpiewała cicho. Wskoczyła na stół, ze stołu na tapczan. Zdawało się, że lęka się zatrzymać chociażby na chwilę, jakby szczury i myszy ją ścigały, że lotnością ruchu pragnie unieść się ponad okropność. Nie wiedziała już, czego się imać. Wreszcie złapała pasek i jęła chłostać się po plecach z całej siły, byle cierpieć młodzieńczo, boleśnie...”.

W końcu wybiła godzina dwunasta i… rozległo się trzykrotne pukanie do okna. Pensjonarka, po nałożeniu koszuli, otworzyła je i ujrzała Kopyrdę. Chłopak prosił, by go wpuściła. Był podniecony. Powiedział: „Przecież sama chcesz!”. Zuta wpuściła zalotnika, ściskając się z nim już po chwili na tapczanie.

Józio wiedział, że zdawała sobie sprawę z jego milczącej obecności. Gdy do okna znowu rozległo się pukanie, dziewczyna podbiegła i otworzyła. Pimko wszedł, mówiąc: „Mów mi "ty"! Na "ty", na "ty"! Powiedz, co ci się we mnie spodobało?”. Wyczuł, mimo zgaszonego światła, że ktoś jeszcze był w pokoju.

Wówczas Józio zaczął krzyczeć: „Złodzieje! Złodzieje!”. Spowodował, że nocni goście schowali się do szaf – każdy do innej. Bohater wtargnął do pokoju dziewczyny (przed Młodziakami) i zapalił światło. Zuta leżała pod kołdrą i udawała, że śpi. Pomysłodawca intrygi otworzył szafę, w której stał Kopyrda. Inżynierostwo, które przybiegło po chwili, widząc młodzieńca, zaczęło się śmiać i cieszyć.

Zachowali się inaczej, gdy Józio otworzył drugą szafę – „śmiech zamarł im na ustach”. Zdezorientowany Pimko zaczął coś tłumaczyć o liście. Młodziak krzyknął: „- Ja się pytam, co pan tu robi o tej porze? To z kolei Pimce podyktowało ton. Na moment odzyskał formę. - Proszę nie podnosić głosu. Młodziak zapytał. - Co? Co? Pan sobie pozwala robić mi uwagi w moim domu?”.

Nagle inżynierowa zobaczyła przez okno żebraka z gałązką w ustach, stojącego za ogrodzeniem. Józio również kazał mu tam stać. Poleciła, by dać mu jakieś pieniądze i odprawić. Inżynier i Pimko zaczęli szukać drobnych w kieszeniach. Kopyrda, korzystając z chwili nieuwagi gospodarzy, chciał się wymknąć z pokoju. Profesor, zauważywszy to, również skierował się w stronę drzwi. Wówczas Młodziak krzyknął: „-Przepraszam! (…) Tak gładko nie pójdzie!”.

Nie słuchał próśb córki i żony ani wyjaśnień. Pimko bał się policji: „- Tak, właśnie tak, przycisnęło mnie, zaszedłem do ogródka, zapomniałem, że państwo tu mieszkają - a panna Zuta akurat wyjrzała oknem, więc symulowałem, he, he, he, symulowałem, że jestem z wizytą... Państwo rozumieją... w tak drastycznym położeniu... Qui pro quo, qui pro quo – powtarzał”.

Uderzył belfra w twarz, na co ten, zbulwersowany rzekł, że zapłaci mu za to. Potem skierował się ponownie do drzwi. Ojciec Zuty chciał uderzyć także Kopyrdę, lecz w ostatniej chwili zdał sobie sprawę, że nie może bić „smarkacza” po twarzy. Opadając ręka zatrzymała się na podbródku ucznia. W tym momencie rozwścieczony adorator Zuty doskoczył do Młodziaka. Rozpętała się bójka. Inżynierowa rzuciła się mężowi na ratunek.

Po chwili na podłodze było „kłębowisko”. Do bijących i gryzących się dołączył także Pimko i Zuta. Józio uznał, że to dobry moment na ucieczkę. Spakował najpotrzebniejsze rzeczy do małej walizki. Na głowę wcisnął kapelusz, zawiązał krawat.

Czytamy: „Odchodziłem lekki. Słodko, słodko otrząsnąć pył z obuwia i odchodzić nie pozostawiając nic za sobą, nie, nie odchodzić, ale iść... Czy było to, że Pimko, belfer klasyczny, mnie upupił, żem był uczniem w szkole, nowoczesnym z nowoczesną, że byłem tańczącym w sypialni, musze obrywającym skrzydła, podglądającym w łazience, tra, la, la... Że byłem z pupą, z gębą, z łydką, tra, la, la... Nie, zniknęło, ani młody, ani stary, ani nowoczesny, ani staromodny, ani uczeń, ani chłopiec, ani dojrzały, ani niedojrzały, byłem nijaki, byłem żaden... Odchodzić idąc, iść odchodząc i nie czuć nawet wspomnienia. Zobojętnienie błogie! Bez wspomnienia! Kiedy umiera w tobie wszystko, a nikt jeszcze nie zdążył urodzić cię na nowo. O, warto żyć dla śmierci, by wiedzieć, że w nas umarło, że już nie ma, pusto i czczo, cicho i czysto - i gdy odchodziłem, zdawało mi się, że nie sam idę, ale z sobą - tuż przy mnie, a może we mnie, lub naokoło mnie szedł ktoś identyczny i tożsamy, mój - we mnie, mój - ze mną i nie było między nami miłości, nienawiści, żądzy, wstrętu, brzydoty piękna, śmiechu, części ciała, żadnego uczucia ani żadnego mechanizmu, nic, nic, nic...”.

Wychodząc przez kuchnię, zastał tam ubierającego się Miętusa, siedzącego na dyszącej służącej. Ten, ujrzawszy kolegę, oznajmił mu, żeby na niego poczekał. Gdy wyszli na ulicę, świtało. Miętus powiedział, że zgwałcił pracownicę Młodziaków i chętnie ucieknie z Józiem. Zamierzali iść na wieś, do parobków.

strona:    1    2    3    4    5    6    7    8    9    10  

Szybki test:

Do pojedynku na miny dochodzi miedzy:
a) Miętalskim i Kopyrdą
b) Kopyrdą i Pylaszczkiewiczem
c) Filidorem i Filibertem
d) Miętalskim i Pylaszczkiewiczem
Rozwiązanie

W przedmowie do „Filiberta dzieckiem podszytego” narrator wypowiada się o oczekiwaniach pokładanych w:
a) literaturze
b) wierze
c) sztuce
d) niedojrzałości
Rozwiązanie

Główna myśl utworu, mówi, że przed formą można uciec:
a) tylko w inną formę
b) wyłącznie w młodości
c) z chwilą śmierci
d) w niedojrzałość
Rozwiązanie

Więcej pytań

Zobacz inne artykuły:

StreszczeniaOpracowanie
„Ferdydurke” – streszczenie szczegółowe
„Ferdydurke” – streszczenie w pigułce
Lekcja polskiego w „Ferdydurke”
Zawiązanie akcji w „Ferdydurke”
„Ferdydurke” – geneza powieści
Główne założenia „Ferdydurke”
Życiorys Witolda Gombrowicza w skrócie
Witold Gombrowicz - biografia
Miejsce akcji „Ferdydurke”
Narracja „Ferdydurke”
„Forma” Gombrowicza
Kompozycja i struktura „Ferdydurke”
Język „Ferdydurke”
Charakterystyczne cechy języka „Ferdydurke”
Konstrukcja „Ferdydurke”
Wielostylowość „Ferdydurke”
Przynależność gatunkowa „Ferdydurke”
Znaczenie słów „pupa”, „gęba”, „łydka” w „Ferdydurke”
Czas akcji „Ferdydurke”
Słowa - klucze w „Ferdydurke”
Kwestia niedojrzałości w „Ferdydurke”
Pojęcie formy na podstawie „Ferdydurke”
Gombrowiczowska walka z formą, czyli obnażenie prawdy o człowieku
Narracja w „Ferdydurke”
Groteska w „Ferdydurke”
Relacje międzyludzkie w „Ferdydurke”
Forma produktem relacji międzyludzkich, czy relacje międzyludzkie wynikiem formy?
„Ferdydurke” jako powieść nowoczesna
Parodia w „Ferdydurke”
Absurd w „Ferdydurke”
Twórczość Witolda Gombrowicza
O Gombrowiczu powiedzieli
Kalendarium życia i twórczości Witolda Gombrowicza - powieściopisarza, dramaturga i eseisty
Jaki sens ma zakończenie „Ferdydurke”?
Niedojrzałość w „Ferdydurke”
Bolimowo i dworek Hurleckich w „Ferdydurke”
Stancja u Młodziaków w „Ferdydurke”
Szkoła i uczniowie w „Ferdydurke”
Klucz do czytania „Ferdydurke”
Walka Józia z formą
Charakterystyka chłopiąt i chłopców w "Ferdydurke"
Narracja Józia – głównego bohatera „Ferdydurke”
2004 rok rokiem Gombrowicza
Najważniejsze cytaty z „Ferdydurke”
Narracja autora – Gombrowicza w „Ferdydurke”
Pojęcie absurdu, parodii i ironii
Pojęcie groteski
Rozbijanie konwencji gatunkowych w „Ferdydurke”
Gatunki w „Ferdydurke”
Ekranizacje prozy Gombrowicza
Cytaty z Gombrowicza
Motywy oniryczne w „Ferdydurke”
Bibliografia




Bohaterowie
Józio – charakterystyka bohatera
Profesor Pimko – charakterystyka
Miętus – charakterystyka bohatera
Zuta Młodziakówna - charakterystyka
Kopyrda – charakterystyka
Syfon – charakterystyka
Bladaczka – charakterystyka
Walek - charakterystyka postaci
Młodziakowie - charakterystyka
Hurleccy - charakterystyka



Partner serwisu:

kontakt | polityka cookies