Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Ferdydurke

„Ferdydurke” – streszczenie szczegółowe

Autor: Karolina Marlga

Rozdział XI – PRZEDMOWA DO FILIBERTA DZIECKIEM PODSZYTEGO

Przed przeniesieniem akcji na wieś Gombrowicz wplótł do powieści dwa fragmenty. Rrakowazły o Filibercie również „dzieckiem podszytym”. Narrator wypowiada się na temat swych oczekiwań pokładanych w literaturze. Zajmuje się przybliżeniem interpretacji, systemu ważności wartości.

Według niego najbardziej szkodliwa jest „męka złej formy”. Autor wylicza w słupku powody cierpienia twórcy. Przxechodzi do wymienienia licznych możliwości przyczyn i okoliczności powstania dzieła. W zależności wobec kogo powstało i z czego wynikło:
„(…)nad możność i wynikająca stąd męczarnia niemożności ogólnej i szczególnej
udręka wywyższania się i podbijania bębenka
cierpienie poniżania
męka poezji wyższej i niższej
albo męczarnia głucha impasu psychicznego
opaczna męczarnia pokrętności, wykrętności, chwytu niedozwolonego
albo raczej męczarnia wieku w sensie szczególnym i ogólnym
męka staroświeckości
męka nowoczesności
cierpienie wskutek powstawania nowych warstw społecznych
męka półinteligentów
męka nieinteligentów
męczarnia inteligentów
a może po prostu męka nieprzyzwoitości drobnointeli-genckiej
ból głupoty
mądrości
szpetoty
kras, uroków, wdzięków
albo może męczarnia zabójczej logiki i konsekwencji w głupstwie
udręka recytowania
rozpacz naśladowania
nudna męczarnia nudy i powtarzania w kółko
lub być może hipomaniakalna męka hipomaniakalna
niewysłowiona męczarnia niewysłowienia
boleść niewysublimowania
ból palca
paznokcia
zęba
ucha
męczarnia przeraźliwej współrzędności, zależności, wzajemnego
przenikania się, uzależniania wszystkich mąk i wszystkich 180 części oraz
męka stu pięćdziesięciu sześciu tysięcy trzystu (…)”.


Gombrowicz (narrator-autor) wspiera swe ironiczne rozważania o literaturze różnymi rodzajami męki, będącymi powodem twórczości, a leżącymi u podstawy księgi („A może u podstawy księgi leży kapitalna i zabójcza męka(…)”).
Rozdział XII - FILIBERT DZIECKIEM PODSZYTY

Narrator w drwiący sposób opowiada o potomku pewnego wieśniaka z Paryża, który „jako champion świata grało mecz tenisowy na korcie (…)”. Champion świata grał mecz wśród żywiołowych oklasków.

W pewnym momencie brawa umilkły, ponieważ zabrakło piłki, którą rozbił strzałem pewien pułkownik. Zawodnicy zaczęli być w stosunku do siebie agresywni: „(…)championi zaś, pozbawieni znienacka obiektu, próbowali jeszcze czas jakiś machać rakietami w próżni, lecz widząc niedorzeczność swych ruchów bez piłki, rzucili się na siebie z pazurami”.

Kula ugodziła pewnego przemysłowca-armatora w szyję tak, że: „Krew trysnęła z przebitej arterii”. Żona, nie mogąc nic zrobić w tłumie, wyładowała emocje na policzku sąsiada. Okazał się on być epileptykiem i chwilę potem miał atak szału: „wybuchnął jak gejzer, w drgawkach i konwulsjach”.

Te zdarzenia wywołały kolejne o podobnym znaczeniu i charakterze, a każde było nagradzane gromkimi oklaskami tłumu. „Grzmot oklasków rozległ się wśród widzów. A wtedy jakiś pan, siedzący obok, w szalonym popłochu skoczył na głowę damie, siedzącej poniżej, ta zaś poniosła i wyskoczyła na plac, unosząc go na sobie całym pędem. Grzmot oklasków rozległ się wśród widzów. I na tym zapewne byłoby się skończyło. Ale zaszła jeszcze taka okoliczność (jakże wszystko zawsze trzeba przewidywać!), że nie` opodal siedział pewien skromny, utajony marzyciel-emeryt w stanie spoczynku z Tuluzy, który z dawien dawna na wszelkich publicznych widowiskach marzył o skakaniu na głowy osobom siedzącym niżej i tylko siłą dotąd się od tego powstrzymywał.”. Do bijatyki dołączyli przedstawiciele obcych państw. Mężczyźni dosiadali kobiety, jakby były końmi.

W pewnym momencie na środku placu pojawił się markiz de Fliberthe w letnim, jasnym garniturze, „blady, ale stanowczy”. Chłodno zapytał, czy ktoś chce obrazić jego małżonkę. Cisnął w tłum garść biletów wizytowych z napisem: Philippe Hertal de Filiberthe. Zapanowała powszechna cisza. Do jej prowodyra „podjechało” trzydziestu sześciu mężczyzn na swych partnerkach. Im również udzielił się powiew dżentelmeństwa, przyniesiony przez markiza. Obrazili żonę Filiberta, która w chwilę po tym ze strachu poroniła. On zaś „Podszyty dzieckiem (…) i uzupełniony dzieckiem” odszedł zawstydzony do domu. Cały czas było słychać oklaski.

Rozdział XIII – PAROBEK, CZYLI NOWE PRZYCHWYCENIE

Świtało, nastał ranek, a koledzy nadal szli. Józio niósł w ręku walizkę, a Miętus kij. Mijali budynki, nocnych stróżów, zmierzających do pracy urzędników z teczkami pod pachą. Na placu Narutowicza, przy domu akademickim minęli także studentów. W końcu wyszli za teren miasta, na peryferie. Miętus krzyczał: „Naprzód!”. Bohater nie chciał opuszczać Warszawy. Mijali lasy, wioski: „ale były jak wymarłe - chaty, zabite gwoździami, szczerzyły puste oczodoły. Ruch na szosie ustał zupełnie.”.

W następnej wsi, gdy stukali do chat, odpowiadało im jedynie ujadanie wściekłych psów. Z dołu po kartoflach wynurzył się w pewnej chwili chłop: „Okrążyliśmy dół z obu stron (a tymczasem z chat rozlegały się formalne wycia) i wykurzyliśmy chłopa oraz babę z czworaczkami, które karmiła jedną wyschłą piersią (druga bowiem od dawna była już nie do użytku), szczekających rozpaczliwie i zajadle. Rzucili się do ucieczki, lecz Miętus poskoczył i złapał chłopa. Ten tak był wynędzniały i chudy, że padł na ziemię i zajęczał: - Panoczku, panoczku, [...] Obywatelu - rzekł wówczas polubownie Miętus - czyście oszaleli? Dlaczego szczekacie, wy i wasza żona? Mamy jak najlepsze intencje. [...]- Ady my nie ludzie, ady my psy, psy, jesteśmy! Hau! Hau! - Nagle dziecko przy piersi - szczeknęło, chłopka zaś, rozejrzawszy się, że nas jest tylko dwóch, zawarczała i ugryzła mnie w brzuch. Wyrwałem babie brzuch z zębów! Ale już z opłotków wynurzała się cała wieś szczekając i warcząc: - Bierzta go, kumie! Nie bujta się! Gryźta! Huź! huź! psssa go! Bierzta Intencyje! Bierzta Inteligencje! Huź, huzia, psssa, kota, kota! Ksss... Ksss...>/i>

Godzina szósta po południu, ściemnia się, słońce za chmurami, poczyna mżyć, a my - w nieznanej okolicy, pod drobnym, zimnym deszczykiem wobec ogromnej ilości chłopów udających własne psy, byle uniknąć wszechobejmującej aktywności czynników inteligencji miejskiej. [...] Lecz obrona jest niemożliwością, o ile bowiem wiadomo, jak bronić się przed psem i chłopem z osobna, o tyle nie wiadomo, co począć z chłopstwem, które warczy, wyje, szczeka i kąsać chce”
.

Nagle Miętus z bohaterem usłyszeli warkot samochodu, który po chwili wjechał prosto w tłum. Siedział w nim szofer z ciotką Józia – panią Hurlecką (z domu Lin). Kobieta wołała: „Józiu, dziecko!”. Wysiadła i przywitała się. Józio poinformował ciotkę, że idą na wycieczkę, na co ona odparła, by zatrzymali się u niej, w Bolimowie.

Szofer Feliks ruszył, a kobieta w trakcie drogi pytała: „A jak nauki - dobrze? [...] Oczy niebieskie po matce, nos ojca, chociaż podbródek typowy po Pifczyckich. A pamiętasz, jak się rozpłakałeś, kiedy ci odebrali ogryzek, a ty paluszek wsadziłeś w buzię i krzyczałeś: "Tia, tia, tia, tuli, bluśko, bluśko, tu!" (Przeklęta ciotka!) Zaraz, zaraz, ile to lat temu [...] Trzydzieści... Tak, naturalnie - trzydzieści równo.”

strona:    1    2    3    4    5    6    7    8    9    10  

Szybki test:

Ciotka Hurlecka nosiła panieńskie nazwisko:
a) Okoń
b) Sum
c) Płotka
d) Lin
Rozwiązanie

Do pojedynku na miny dochodzi miedzy:
a) Miętalskim i Pylaszczkiewiczem
b) Miętalskim i Kopyrdą
c) Kopyrdą i Pylaszczkiewiczem
d) Filidorem i Filibertem
Rozwiązanie

Bohater próbuje obnażyć tradycjonalizm Młodziaków – siorbiąc:
a) kompot
b) zupę mleczną
c) zupę ogórkową
d) kakao
Rozwiązanie

Więcej pytań

Zobacz inne artykuły:

StreszczeniaOpracowanie
„Ferdydurke” – streszczenie szczegółowe
„Ferdydurke” – streszczenie w pigułce
Lekcja polskiego w „Ferdydurke”
Zawiązanie akcji w „Ferdydurke”
„Ferdydurke” – geneza powieści
Główne założenia „Ferdydurke”
Życiorys Witolda Gombrowicza w skrócie
Witold Gombrowicz - biografia
Język „Ferdydurke”
Charakterystyczne cechy języka „Ferdydurke”
Konstrukcja „Ferdydurke”
Miejsce akcji „Ferdydurke”
Narracja „Ferdydurke”
Kompozycja i struktura „Ferdydurke”
„Forma” Gombrowicza
Przynależność gatunkowa „Ferdydurke”
Znaczenie słów „pupa”, „gęba”, „łydka” w „Ferdydurke”
Słowa - klucze w „Ferdydurke”
Czas akcji „Ferdydurke”
Kwestia niedojrzałości w „Ferdydurke”
Pojęcie formy na podstawie „Ferdydurke”
Gombrowiczowska walka z formą, czyli obnażenie prawdy o człowieku
Wielostylowość „Ferdydurke”
Forma produktem relacji międzyludzkich, czy relacje międzyludzkie wynikiem formy?
Relacje międzyludzkie w „Ferdydurke”
Narracja w „Ferdydurke”
Groteska w „Ferdydurke”
Niedojrzałość w „Ferdydurke”
Bolimowo i dworek Hurleckich w „Ferdydurke”
Stancja u Młodziaków w „Ferdydurke”
Szkoła i uczniowie w „Ferdydurke”
Klucz do czytania „Ferdydurke”
Walka Józia z formą
„Ferdydurke” jako powieść nowoczesna
Parodia w „Ferdydurke”
Twórczość Witolda Gombrowicza
Absurd w „Ferdydurke”
O Gombrowiczu powiedzieli
Kalendarium życia i twórczości Witolda Gombrowicza - powieściopisarza, dramaturga i eseisty
Jaki sens ma zakończenie „Ferdydurke”?
Charakterystyka chłopiąt i chłopców w "Ferdydurke"
Najważniejsze cytaty z „Ferdydurke”
Narracja autora – Gombrowicza w „Ferdydurke”
Narracja Józia – głównego bohatera „Ferdydurke”
2004 rok rokiem Gombrowicza
Rozbijanie konwencji gatunkowych w „Ferdydurke”
Gatunki w „Ferdydurke”
Ekranizacje prozy Gombrowicza
Cytaty z Gombrowicza
Pojęcie absurdu, parodii i ironii
Pojęcie groteski
Motywy oniryczne w „Ferdydurke”
Bibliografia




Bohaterowie
Józio – charakterystyka bohatera
Profesor Pimko – charakterystyka
Miętus – charakterystyka bohatera
Walek - charakterystyka postaci
Zuta Młodziakówna - charakterystyka
Kopyrda – charakterystyka
Syfon – charakterystyka
Bladaczka – charakterystyka
Hurleccy - charakterystyka
Młodziakowie - charakterystyka



Partner serwisu:

kontakt | polityka cookies