Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Nowele Sienkiewicza
Jako pierwsza wystąpiła śliczna tancerka Lina. Jej uroda zaniepokoiła niektóre damy. Jedna z nich – młoda Mathilde cichutko pytała swojego towarzysza, czy nadal ją kocha. Tancerka zwinnie wykonywała akrobatyczne popisy. Towarzyszyło jej kilku błaznów. Długo oklaskiwano piękną i wygimnastykowaną Linę. Po niej na scenie pojawił się zamiast oczekiwanego Sachema, dyrektor cyrku. Kłaniał się publiczności i prosił o wyrozumiałość dla wyjątkowo w tym dniu „dzikiego” artysty. Widzowie podejrzewali, że Indianin nie pamięta już swojej przeszłości.
Nareszcie na arenie pokazał się Sachem. Przywdział płaszcz z białych gronostajów – symbol wodza. Z twarzą wykutą jakby z miedzi i zimnymi, obojętnymi oczami przypominał króla. Złowrogo patrzył na zgromadzony tłum. Był w pełni uzbrojony i odziany jak czerwonoskóry wojownik. „Na głowie jego chwieją się pióra, za pasem ma topór i nóż do skalpowania, w ręku tylko zamiast łuku, trzyma długi drąg, który służy do chwytania równowagi podczas chodzenie po drucie.”
Wydał z siebie okrzyk wojenny „Herr Gott!” (Panie Boże). Ci, którzy uczestniczyli w eksterminacji plemienia Czarnych Wężów doskonale pamiętali to dzikie wycie i w tej chwili zadrżeli. Do wodza zbliżył się na chwilę dyrektor, próbując nieco go ułagodzić. Namowa poskutkowała. Indianin przechadzał się w górze po rozpiętym drucie. Wydawał się wisieć w powietrzu. Jego wyciągnięte ręce okryte płaszczem przypominały olbrzymie skrzydła. Patrząc w kierunku naftowych lamp, zaintonował pieśń wojenną. Śpiewał po niemiecku, mniemano, iż wódz zapomniał już języka Czarnych Wężów. Słowa pieśni, donośne i pełne powagi, opiewały męczeństwo czerwonoskórych wojowników. Sachem „opowiadał” historię swojego plemienia. Oto przed laty Indianie żyli szczęśliwie. Polowali, walczyli i wznosili modły do Wielkiego Ducha. Kobiety były patronkami domowego ogniska: „Wojownicy Chiavatty byli szlachetnymi mężami. Chiavatta była potężną. Ale przyszły blade twarze zza mórz dalekich i wrzuciły ogień do Chiavatty. (...)”
Czarnych Wężów nie pokonano w boju, lecz podstępem, zakradając się nocą do wigwamów i mordując całe pokolenie. W miejsce indiańskich namiotów powstały „kamienne wigwamy”. Wódz zaśpiewał o zemście: „Z całego pokolenia zostało jedno dziecko. Było ono małe i słabe, ale przysięgło duchowi ziemi, że się zemści. Że ujrzy trupy białych mężów, niewiast, dzieci, pożogę, krew!...” W cyrku zapadła złowieszcza cisza, dyrektor wyraźnie się niepokoił. Kobiety siedziały przestraszone. Wódz zakołysał się, podniósł drąg w kierunku naftowych lamp. Publiczność oniemiała, sparaliżował ją strach, podejrzewano, że Indianin lada chwila „zaleje cyrk potokami płonącej nafty.” Widzowie krzyknęli z przerażenia, lecz wódz nagle zniknął, by po chwili ponownie pojawić się na arenie. „Sachem” – streszczenie szczegółowe
Autor: Ewa PetniakJako pierwsza wystąpiła śliczna tancerka Lina. Jej uroda zaniepokoiła niektóre damy. Jedna z nich – młoda Mathilde cichutko pytała swojego towarzysza, czy nadal ją kocha. Tancerka zwinnie wykonywała akrobatyczne popisy. Towarzyszyło jej kilku błaznów. Długo oklaskiwano piękną i wygimnastykowaną Linę. Po niej na scenie pojawił się zamiast oczekiwanego Sachema, dyrektor cyrku. Kłaniał się publiczności i prosił o wyrozumiałość dla wyjątkowo w tym dniu „dzikiego” artysty. Widzowie podejrzewali, że Indianin nie pamięta już swojej przeszłości.
Nareszcie na arenie pokazał się Sachem. Przywdział płaszcz z białych gronostajów – symbol wodza. Z twarzą wykutą jakby z miedzi i zimnymi, obojętnymi oczami przypominał króla. Złowrogo patrzył na zgromadzony tłum. Był w pełni uzbrojony i odziany jak czerwonoskóry wojownik. „Na głowie jego chwieją się pióra, za pasem ma topór i nóż do skalpowania, w ręku tylko zamiast łuku, trzyma długi drąg, który służy do chwytania równowagi podczas chodzenie po drucie.”
Wydał z siebie okrzyk wojenny „Herr Gott!” (Panie Boże). Ci, którzy uczestniczyli w eksterminacji plemienia Czarnych Wężów doskonale pamiętali to dzikie wycie i w tej chwili zadrżeli. Do wodza zbliżył się na chwilę dyrektor, próbując nieco go ułagodzić. Namowa poskutkowała. Indianin przechadzał się w górze po rozpiętym drucie. Wydawał się wisieć w powietrzu. Jego wyciągnięte ręce okryte płaszczem przypominały olbrzymie skrzydła. Patrząc w kierunku naftowych lamp, zaintonował pieśń wojenną. Śpiewał po niemiecku, mniemano, iż wódz zapomniał już języka Czarnych Wężów. Słowa pieśni, donośne i pełne powagi, opiewały męczeństwo czerwonoskórych wojowników. Sachem „opowiadał” historię swojego plemienia. Oto przed laty Indianie żyli szczęśliwie. Polowali, walczyli i wznosili modły do Wielkiego Ducha. Kobiety były patronkami domowego ogniska: „Wojownicy Chiavatty byli szlachetnymi mężami. Chiavatta była potężną. Ale przyszły blade twarze zza mórz dalekich i wrzuciły ogień do Chiavatty. (...)”
W ręku niósł blaszaną miskę, słowami pełnymi pokory prosił widzów o datki: „Co łaska dla ostatniego z Czarnych Wężow!...” Tłum nieco się uspokoił, emocje opadły. Występ uznano za świetną sztuczkę, niezwykłą grę z publicznością. Chętnie wrzucano do blaszanej miseczki dolary. W ten sposób okazywano wodzowi dobroć i współczucie. Sachem po przedstawieniu jadł knedle i pił piwo w lokalu „Pod Złotym Słońcem”. Zyskał w Antylopie wielką popularność. Miał powodzenie u kobiet. Zaczęto o nim nawet plotkować...
strona: 1 2
Szybki test:
Sachem podczas przedstawienia śpiewa po:a) indiańsku
b) niemiecku
c) angielsku
d) francusku
Rozwiązanie
Hon. M. Dean odnalazł Sachema, gdy ten miał:
a) dwanaście lat
b) pięć lat
c) dziesięć lat
d) siedem lat
Rozwiązanie
Hon. M. Dean z noweli "Sachem" to:
a) wódz indian
b) właściciel cyrku
c) szeryf Antylopy
d) właściciel lokalnej gospody
Rozwiązanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies