Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Nowele Sienkiewicza
Bartek Słowik to główny bohater noweli Henryka Sienkiewicza. Narrator przedstawia go: „Bohater mój nazywał się Bartek Słowik, ale ponieważ miał zwyczaj wytrzeszczać oczy, gdy do niego mówiono, przeto sąsiedzi nazywali go Bartek Wyłupiasty”, „(...) jego przymioty umysłowe i prawdziwie homeryczna naiwność zjednały mu także przezwisko: Głupi Bartek.” W spisach niemieckich figurował jako Bartek „Mensch”, czyli człowiek, ponieważ „Niemcy lubią w imię cywilizacji przekładać barbarzyńskie słowiańskie nazwy na bardziej kulturalny język”, a Słowik brzmiało prawie jak „Szloik” – człowiek.
Bartek mieszkał wraz z żoną Magdą i synem Frankiem w Pognębinie, wsi, jakich „wiele w Księstwie Poznańskim i innych ziemiach dawnej Rzeczypospolitej.” Pewnego dnia otrzymał powołanie do wojska i musiał wziąć udział w wojnie prusko – francuskiej. Wyruszył na front wraz z innymi chłopami, żegnany łzami i szlochem kobiet. Bał się, nie rozumiał, dlaczego musi walczyć. Sąsiad z wioski – Wojtek wyjaśnił mu domniemane przyczyny konfliktu. Z jego argumentów wynikało, że Francuzi łakomią się nie tylko na polskie grunty, ale także na polskie kobiety. Ponadto byli takimi samymi wrogami jak Niemcy. Bartek, będąc prostym chłopem, uznał taką argumentację. Postanowił zaciekle walczyć z wrogiem. Odznaczył się w bitwie pod Gravelotte, potem zdobywał kolejne medale. Z czasem nawykł do wojny, już go nie przerażała. Nabrał manier pruskiego żołdaka, zaczął mówić i zachowywać się jak Niemiec. Uwielbiał swoich przywódców. O stopniowej utracie tożsamości narodowej świadczyły listy słane do żony. Pisał w nich: „Jakeśma palili jedną wieś, tośma i dzieciom, i babom nie przepuścili, i ja też Kościół ci się spalił do cna, bo ony są katoliki, i ludzi się popiekło niemało. (...). Wojtka na dwoje rozerwało , ale od tego jest wojna, rozumiesz? On też był kiep, bo powiadał, że Francuzy to niemy, a ony są Francuzy, a Niemcy to nasi.”
Spotkanie z dwoma polskimi jeńcami, do których Bartek nawet nie śmiał przemówić, choć w jego głowie pojawiały się myśli o pomocy i wspólnej ucieczce z rodakami, wywołało wspomnienia związane z Pognębinem, zbudziła się w nim tęsknota za rodziną i ojczystymi stronami. Poczuł litość, żal, ale także strach. Lękał się o własne życie: „Jak Bartek Bartkiem, nigdy go tak nie nurtował żal. Wyraźnie ściska go coś za gardło, wyraźnie płacz mu idzie z piersi. (...) Nie! on już nie wytrzyma dłużej! Jeszcze chwila, a krzyknie: „Paniczu! Toć ja chłop!... Potem przez okno... w las (...)” Zmiana warty uniemożliwiła Bartkowi podjęcie decyzji, zresztą przyzwyczajony do pruskiej dyscypliny, nie zamierzał dezerterować. Jeńców rozstrzelano, a Bartek znalazł ukojenie w alkoholu.
Po powrocie z wojny bohater spod Gravelotte był osłabiony, nie mógł pracować w gospodarstwie, a to, mimo wszelkich starań Magdy, popadało w ruinę. Często odwiedzał karczmę, gdzie „ożywiał” wojenne wspomnienia i przepijał oszczędności małżonki, kłócił się także z chłopami. Uparcie wierzył, że jego „zwycięstwa” pomogą Poznańczykom i sytuacja w zaborze pruskim poprawi się, lecz Prusacy, usatysfakcjonowani wygraną, zaczęli tym bardziej uciskać Polaków. Niemiecki nauczyciel dyskryminował w szkole polskie dzieci. Bartek stanął w obronie syna – Franka, pobił się z panem Boege, za co trafił na ławę oskarżonych, a następnie do więzienia. Nie pomogły pisma wysyłane do urzędów, ani zasługi wojenne Bartka. Magda w gospodarstwie radziła sobie sama, usiłowała także pomóc mężowi. Zaciągnęła dług u Niemca – Justa, by zapłacić karę pieniężną wymierzoną przez sąd. Bartek, opuszczając więzienie, stawił się przed landratem. Niemieccy oficerowie wydali mu instrukcje co do udziału w wyborach. Miał głosować na Szulberga. Przyzwyczajony do pruskiej dyscypliny, posłuchał rozkazu. Podobnie uczynili inni chłopi, dawni uczestnicy wojny prusko – francuskiej. Rodzina Słowików straciła ziemię i dom – zadłużone gospodarstwo przejął pan Just.Charakterystyka Bartka Słowika
Autor: Ewa PetniakBartek Słowik to główny bohater noweli Henryka Sienkiewicza. Narrator przedstawia go: „Bohater mój nazywał się Bartek Słowik, ale ponieważ miał zwyczaj wytrzeszczać oczy, gdy do niego mówiono, przeto sąsiedzi nazywali go Bartek Wyłupiasty”, „(...) jego przymioty umysłowe i prawdziwie homeryczna naiwność zjednały mu także przezwisko: Głupi Bartek.” W spisach niemieckich figurował jako Bartek „Mensch”, czyli człowiek, ponieważ „Niemcy lubią w imię cywilizacji przekładać barbarzyńskie słowiańskie nazwy na bardziej kulturalny język”, a Słowik brzmiało prawie jak „Szloik” – człowiek.
Bartek mieszkał wraz z żoną Magdą i synem Frankiem w Pognębinie, wsi, jakich „wiele w Księstwie Poznańskim i innych ziemiach dawnej Rzeczypospolitej.” Pewnego dnia otrzymał powołanie do wojska i musiał wziąć udział w wojnie prusko – francuskiej. Wyruszył na front wraz z innymi chłopami, żegnany łzami i szlochem kobiet. Bał się, nie rozumiał, dlaczego musi walczyć. Sąsiad z wioski – Wojtek wyjaśnił mu domniemane przyczyny konfliktu. Z jego argumentów wynikało, że Francuzi łakomią się nie tylko na polskie grunty, ale także na polskie kobiety. Ponadto byli takimi samymi wrogami jak Niemcy. Bartek, będąc prostym chłopem, uznał taką argumentację. Postanowił zaciekle walczyć z wrogiem. Odznaczył się w bitwie pod Gravelotte, potem zdobywał kolejne medale. Z czasem nawykł do wojny, już go nie przerażała. Nabrał manier pruskiego żołdaka, zaczął mówić i zachowywać się jak Niemiec. Uwielbiał swoich przywódców. O stopniowej utracie tożsamości narodowej świadczyły listy słane do żony. Pisał w nich: „Jakeśma palili jedną wieś, tośma i dzieciom, i babom nie przepuścili, i ja też Kościół ci się spalił do cna, bo ony są katoliki, i ludzi się popiekło niemało. (...). Wojtka na dwoje rozerwało , ale od tego jest wojna, rozumiesz? On też był kiep, bo powiadał, że Francuzy to niemy, a ony są Francuzy, a Niemcy to nasi.”
Spotkanie z dwoma polskimi jeńcami, do których Bartek nawet nie śmiał przemówić, choć w jego głowie pojawiały się myśli o pomocy i wspólnej ucieczce z rodakami, wywołało wspomnienia związane z Pognębinem, zbudziła się w nim tęsknota za rodziną i ojczystymi stronami. Poczuł litość, żal, ale także strach. Lękał się o własne życie: „Jak Bartek Bartkiem, nigdy go tak nie nurtował żal. Wyraźnie ściska go coś za gardło, wyraźnie płacz mu idzie z piersi. (...) Nie! on już nie wytrzyma dłużej! Jeszcze chwila, a krzyknie: „Paniczu! Toć ja chłop!... Potem przez okno... w las (...)” Zmiana warty uniemożliwiła Bartkowi podjęcie decyzji, zresztą przyzwyczajony do pruskiej dyscypliny, nie zamierzał dezerterować. Jeńców rozstrzelano, a Bartek znalazł ukojenie w alkoholu.
strona: 1 2
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies