Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Nowele Sienkiewicza
Przebywając w Ameryce, Sienkiewicz nie pozostawał obojętny wobec problemów, z jakimi borykali się jego rodacy. Interesowała pisarza kwestia chłopska i „Szkice węglem” poświęcił tej tematyce. Przedstawił w noweli wizerunek nieszczęsnego, nieudolnego chłopa, który po uwłaszczeniu nie potrafi korzystać z przywilejów wolności i nadanych mu praw, jest bezradny, zacofany, nieoświecony, budzi litość i staje się ofiarą manipulacji, intryg. Uprzedni „właściciel” – pan jawi mu się jako wróg, a wszelkie „instancje”: szlachcic – dziedzic, ksiądz, urzędnicy nie są zainteresowane problemami chłopstwa, pozostawiają włościan samych sobie, nie troszczą się o ich los, nie edukują, nie wspierają, a głównie wyzyskują. Eksponując bezradność i krzywdę chłopa, autor obciążył winą „warstwy wyższe”: inteligencję, duchowieństwo, ziemiaństwo, które dzięki „zasadzie nieinterwencji” mogły pozostawać bierne wobec niesprawiedliwości i zła. Jest to krytyka stosunków panujących na wsi w XIX wieku.
Spisek reprezentantów gminy przyczynia się do tragedii rodzinnej Rzepów. Pisarz Zołzikiewicz, pragnąc zaspokoić swój „apetycik” na piękną Marysię Rzepową wymyśla przebiegły plan „wydelegowania” Wawrzona Rzepy do wojska. Sprzyjają mu wszelkie okoliczności, bo akurat trwają spisy wojskowe. Pisarz zmawia się wraz z wójtem i obydwaj zastawiają sidła na Rzepę. Upijają chłopa i podpisują odpowiedni dokument, w którym Wawrzon rzekomo „dziedziczy” część dworskiego lasu, a faktycznie zgadza się na pobór do wojska w miejsce wójtowego syna. Zaświadczenie jest nieważne, ale Rzepa, którego nikt nie informuje o zasadach rekrutacji, nie ma o tym pojęcia: „Rzepy nie byliby wzięli do wojska wzięli do wojska. Taka ugoda, jaką spisano w karczmie, nie była wystarczająca. Ale widzicie, chłopi się na takich rzeczach nie znają, inteligencja dzięki neutralności także niewiele, więc... pan Zołzikiewicz, który trochę wiedział o tym, liczył, że w każdym razie sprawa się przewlecze, a strach rzuci kobietę w jego ramiona. I nie przeliczył się ten wielki człowiek. (...)”
Słowa Epilogu obnażają „całą makabryczną paradoksalność ukazanej w utworze sytuacji, w której pan Zołzikiewicz, wbrew racjom zdrowego rozsądku, mógł realizować swój plan.” (A. Nofer – Ładyka, Henryk Sienkiewicz, Warszawa 1988) Problematyka „Szkiców węglem”
Autor: Ewa PetniakPrzebywając w Ameryce, Sienkiewicz nie pozostawał obojętny wobec problemów, z jakimi borykali się jego rodacy. Interesowała pisarza kwestia chłopska i „Szkice węglem” poświęcił tej tematyce. Przedstawił w noweli wizerunek nieszczęsnego, nieudolnego chłopa, który po uwłaszczeniu nie potrafi korzystać z przywilejów wolności i nadanych mu praw, jest bezradny, zacofany, nieoświecony, budzi litość i staje się ofiarą manipulacji, intryg. Uprzedni „właściciel” – pan jawi mu się jako wróg, a wszelkie „instancje”: szlachcic – dziedzic, ksiądz, urzędnicy nie są zainteresowane problemami chłopstwa, pozostawiają włościan samych sobie, nie troszczą się o ich los, nie edukują, nie wspierają, a głównie wyzyskują. Eksponując bezradność i krzywdę chłopa, autor obciążył winą „warstwy wyższe”: inteligencję, duchowieństwo, ziemiaństwo, które dzięki „zasadzie nieinterwencji” mogły pozostawać bierne wobec niesprawiedliwości i zła. Jest to krytyka stosunków panujących na wsi w XIX wieku.
Spisek reprezentantów gminy przyczynia się do tragedii rodzinnej Rzepów. Pisarz Zołzikiewicz, pragnąc zaspokoić swój „apetycik” na piękną Marysię Rzepową wymyśla przebiegły plan „wydelegowania” Wawrzona Rzepy do wojska. Sprzyjają mu wszelkie okoliczności, bo akurat trwają spisy wojskowe. Pisarz zmawia się wraz z wójtem i obydwaj zastawiają sidła na Rzepę. Upijają chłopa i podpisują odpowiedni dokument, w którym Wawrzon rzekomo „dziedziczy” część dworskiego lasu, a faktycznie zgadza się na pobór do wojska w miejsce wójtowego syna. Zaświadczenie jest nieważne, ale Rzepa, którego nikt nie informuje o zasadach rekrutacji, nie ma o tym pojęcia: „Rzepy nie byliby wzięli do wojska wzięli do wojska. Taka ugoda, jaką spisano w karczmie, nie była wystarczająca. Ale widzicie, chłopi się na takich rzeczach nie znają, inteligencja dzięki neutralności także niewiele, więc... pan Zołzikiewicz, który trochę wiedział o tym, liczył, że w każdym razie sprawa się przewlecze, a strach rzuci kobietę w jego ramiona. I nie przeliczył się ten wielki człowiek. (...)”
Sprawą Rzepów zajmuje się sąd gminny, czyli skorumpowane ciało prawodawcze Baraniej Głowy z udziałem wójta, pisarza Zołzikiewicza i nieoświeconych chłopów. Kiedyś uczestniczył w nich także ziemianin – pan Floss, postrzegany za odmieńca, ponieważ miał zwyczaj siadać na jednej ławie z chłopami i nie „starał się niczym szeleszczącym zasłużyć na przyjaźń” pana Zołzikiewicza.
Obrady sądu gminnego rozstrzygały o sprawach włościan i gminy. „Jeśli bowiem ktoś z „inteligencji” miał sprawę, wówczas w wigilią posiedzenia zapraszał pana Zołikiewicza o siebie, przynoszono następnie do pokoju przedstawiciela inteligencji – wódeczkę, podawano cygara i wtedy obgadywała się rzecz z łatwością.” Pod koniec wizyty gospodarz wręczał szacownemu przedstawicielowi organu władzy szeleszczący banknot i miało się pewność, że następnego dnia, podczas obrad, zapadną stosowne decyzje.
Rzepowa opowiedziała przed sądem o swojej krzywdzie, o tym jak podstępem wciągnięto Wawrzona na listę poborowych, lecz nikt nie ujął się za zdesperowaną kobietą, bo „oto przyszła na skargę na wójta i pisarza: przed... wójta i pisarza.” W dodatku obciążono Rzepę innymi przewinieniami: o to, „że groził żonie i dzieciakowi, (...), obiecywał spalić własną chałupę (...).” Wtrącono oskarżonego do więzienia w chlewku, z towarzystwem świń. Jednego tylko człowieka bulwersowało takie postępowanie sądowe – pewnego starego ławnika, mówił: „ – A ja wam powiem, żeby ino panowie na sądy chadzywali, to by takich rzeczy się nie działo”, ten ławnik nie był jednak z Baraniej Głowy.
strona: 1 2 3
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies