Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Nowele Sienkiewicza
Narracja prowadzona jest z perspektywy pierwszoosobowej. Fakty z życia jedenastoletniego Michasia przedstawia Wawrzynkiewicz, prywatny nauczyciel chłopca. Prowadząc pamiętnik, przybliża odbiorcy sylwetkę swojego ucznia, analizuje przyczyny jego śmierci, ocenia system pruskiego szkolnictwa, pisze o okrucieństwach edukacji w niemieckich szkołach. Wypowiada się w sposób fachowy, ponieważ sam jest nauczycielem i sprawy dotyczące kształcenia nie są mu obce. Dzieli się z odbiorcą swoimi refleksjami, spostrzeżeniami:
„Jestem sam nauczycielem, jakkolwiek prywatnym, i nie wiem, co bym robił na świecie, gdybym jeszcze stracił wiarę w wartość nauki i pożytek, jaki z niej płynie. Myślę tylko po prostu, że nauka nie powinna być tragedią dla dzieci (...)”. Myślę także, że pedagogia lepiej spełnia swe zadanie, gdy dziecko czuje rękę prowadzącą je łagodnie, nie zaś nogę przygniatającą mu piersi i depcącą wszystko, co go nauczono czcić i kochać w domu.”
Ujawnia niektóre wiadomości o sobie: „Chory sam jestem na piersi, samotny i zgryźliwy (....)”. Wspomina swój emocjonalny stosunek do matki Michasia – skrywaną miłość, której nigdy nie zdołał wyrazić: „Od sześciu lat byłem w jej domu, byłem przy śmierci jej męża, widziałem ja nieszczęśliwą, samą, a zawsze dobrą jak anioł, kochającą dzieci, świętą prawie w swym wdowieństwie, a więc... musiało do tego przyjść. Ale to nie miłość we mnie, to prędzej moja religia.” Przywołuje w pamięci chwile z dzieciństwa i porównuje je z młodzieńczymi latami swojego podopiecznego: „Ja przynajmniej w wieku Michasia, gdym latał za gołębiami po ulicach lub grywał w pliszki pod ratuszem, miałem swoje czasy zdrowia i wesołości. (...) zresztą byłem swobodny jak ptak i nie dbałem o nic. Michaś i tego nawet nie miał. (....) Przeciwnie: widziałem dziecko idące do szkoły i wracające z niej chmurne, zgarbione pod ciężarem książek, wysilone, ze zmarszczkami w kącikach oczu, tłumiące ustawicznie jakoby wybuch płaczu (...)”.
Wawrzynkiewicz korespondował z matką Michasia. Donosił jej o postępach syna, radził, informował o pogarszającym się stanie zdrowia dziecka: „Odbierałem też często listy od pani Marii, polecające mi bym czuwał nad zdrowiem dziecka, ale z rozpaczą przekonywałem się co dzień, że pogodzić naukę ze zdrowiem było niepodobieństwem.” Obserwował chłopca, widział jego poświęcenie i próby sprostania wymaganiom szkolnym i oczekiwaniom matki. Nauczył się rozpoznawać reakcje malca. Wiedział, kiedy jest szczęśliwy, zadowolony, a kiedy przejęty, smutny, stroskany, rozczarowany. „Tak nauczyłem się czytać z jego twarzy, że skoro tylko wszedł, od pierwszego rzutu oka poznawałem, gdy mu się nie powiodło. (...) Dziecko traciło siły, chudło, żółkło i zasępiało się coraz bardziej.” Znał go od sześciu lat, łączyła go z podopiecznym silna więź emocjonalna: „Zresztą, czemu miałbym ukrywać przed samym sobą; był mi drogim, bo był synem droższej dla mnie nade wszystko istoty...” Narracja w noweli „Z pamiętnika poznańskiego nauczyciela”
Autor: Ewa PetniakNarracja prowadzona jest z perspektywy pierwszoosobowej. Fakty z życia jedenastoletniego Michasia przedstawia Wawrzynkiewicz, prywatny nauczyciel chłopca. Prowadząc pamiętnik, przybliża odbiorcy sylwetkę swojego ucznia, analizuje przyczyny jego śmierci, ocenia system pruskiego szkolnictwa, pisze o okrucieństwach edukacji w niemieckich szkołach. Wypowiada się w sposób fachowy, ponieważ sam jest nauczycielem i sprawy dotyczące kształcenia nie są mu obce. Dzieli się z odbiorcą swoimi refleksjami, spostrzeżeniami:
„Jestem sam nauczycielem, jakkolwiek prywatnym, i nie wiem, co bym robił na świecie, gdybym jeszcze stracił wiarę w wartość nauki i pożytek, jaki z niej płynie. Myślę tylko po prostu, że nauka nie powinna być tragedią dla dzieci (...)”. Myślę także, że pedagogia lepiej spełnia swe zadanie, gdy dziecko czuje rękę prowadzącą je łagodnie, nie zaś nogę przygniatającą mu piersi i depcącą wszystko, co go nauczono czcić i kochać w domu.”
Ujawnia niektóre wiadomości o sobie: „Chory sam jestem na piersi, samotny i zgryźliwy (....)”. Wspomina swój emocjonalny stosunek do matki Michasia – skrywaną miłość, której nigdy nie zdołał wyrazić: „Od sześciu lat byłem w jej domu, byłem przy śmierci jej męża, widziałem ja nieszczęśliwą, samą, a zawsze dobrą jak anioł, kochającą dzieci, świętą prawie w swym wdowieństwie, a więc... musiało do tego przyjść. Ale to nie miłość we mnie, to prędzej moja religia.” Przywołuje w pamięci chwile z dzieciństwa i porównuje je z młodzieńczymi latami swojego podopiecznego: „Ja przynajmniej w wieku Michasia, gdym latał za gołębiami po ulicach lub grywał w pliszki pod ratuszem, miałem swoje czasy zdrowia i wesołości. (...) zresztą byłem swobodny jak ptak i nie dbałem o nic. Michaś i tego nawet nie miał. (....) Przeciwnie: widziałem dziecko idące do szkoły i wracające z niej chmurne, zgarbione pod ciężarem książek, wysilone, ze zmarszczkami w kącikach oczu, tłumiące ustawicznie jakoby wybuch płaczu (...)”.
Pedagog zawarł te informacje w prywatnych zapiskach, analizował w nich zachowania podopiecznego, pisał o jego rozterkach i przeżyciach wewnętrznych. Stał się świadkiem osobistej tragedii małego człowieka i z własnej perspektywy tę tragedię przybliżył. Jego przekaz wypełniony jest emocjami. Widać w nim serdeczną więź nauczyciela i ucznia oraz żal z powodu śmierci bliskiej osoby. W ostatnich zdaniach pamiętnika narrator zwraca się bezpośrednio do bohatera relacji :„(...) mój mały Michasiu, mój kwiatku uwiędły za wcześnie uwiędły! Miałeś zły akcent, ale serce poczciwe. Nie wiem, gdzie jesteś, czy mnie słyszysz, wiem tylko, że twój dawny nauczyciel kaszle coraz częściej, że mu coraz ciężej, samotniej i wkrótce może odejdzie, jak ty odszedłeś...”
Perspektywa narracji odpowiada formie pamiętnika: przekaz dotyczy minionych zdarzeń, zachowany jest dystans czasowy. Zawarte są subiektywne komentarze dotyczące przeszłości, co tworzy dwupłaszczyznowość narracyjną: czas przeszły i teraźniejszy: „Sam napracowałem się w życiu niemało, nacierpiałem głodu i biedy, nie byłem szczęśliwy, nie będę szczęśliwy (...)! nawet już i zębów nie ściskam, gdy o tym myślę: nie wierzę, żeby było warto żyć, ale może dlatego właśnie mam prawdziwe współczucie dla każdej biedy.”
strona: 1 2
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies