Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Nowele Sienkiewicza
W Baraniej Głowie Zołzikiewicz pełni ważną funkcję, jest pisarzem gminnym. Świadom własnej wartości, wykorzystuje swoją przewagę w celach prywatnych.
Ten młody mężczyzna ma przystrzyżoną w szpic bródkę, podobną do koziej brody, zwykle pomaduje sobie włosy, co wabi roje much. Brzęczącym kordonem otaczają jego głowę. Pisarz zabija je, a następnie wyjmuje palcami „trupy” owadów. Często dłubie w nosie. Dłubanie działa na niego terapeutycznie – likwiduje nudę. Stroje zamawia u krawca Srula, ponieważ chce wyglądać elegancko podczas wizyt u Skorabiewskich. Pragnie zwrócić uwagę panny Jadwigi – córki dziedzica. Wygląda jednak nieatrakcyjnie, niechlujnie. Nosi pobrudzone kołnierzyki, pstrokate kamizelki i krawaty, czasem nawet cylinder, ale tylko wtedy, gdy wyjeżdża do Osłowic. Mieszka w folwarcznym budynku, tak zwanych czworakach, zupełnie nie troszcząc się o estetykę zajmowanych pomieszczeń. W Baraniej Głowie nie jest zbyt lubiany, ale ponieważ zalicza się do jednostek wpływowych ze względu na „układy” z naczelnikiem powiatu, ludzie się go boją. Ponadto sporo o każdym wie.
Kształcił się w Osłowicach. W wieku siedemnastu lat, gdy wybuchło powstanie styczniowe, brał udział w walkach. Powstańczych przygód nie traktował poważnie, raczej jako zabawę. Czuł się bohaterem romansów, które z pasją czytywał w czasie wolnym. „Była to epoka w jego życiu, w której spodnie nosił nie na cholewach, ale w cholewach, i w której wyśpiewywał z zapałem” rewolucyjne pieśni. „Życie obozowe, śpiewy, obłoki tytuniowego dymu, romantyczne przygody na kwaterach, na których młode dziewice (...) niczego nie żałowały dla Ojczyzny i walecznych jej obrońców, życie takie (...) harmonizowało z namiętną i burzliwą duszą młodego Zołzikiewicza.”
Kiedyś pokonał konno płot we Wrzeciądzy. Był to nie lada wyczyn. Wkrótce po popisowym skoku, wspominanym w lokalnej prasie, pobito go ciężkim narzędziem – plecy Zołzikiewicza zetknęły się z ołowianą kulą. Po tak bolesnym doświadczeniu, zapragnął „służyć ogółowi taką bronią, jaką władał najlepiej” – inteligencją. Został donosicielem. Piął się po szczeblach kariery, a dzięki protekcjom został pisarzem gminnym, „trzymał w ręku Buraka i ławnika Gomułę, a we trzech trzymali w ręku cały sąd.” Na „sesjach” rady gminy miał decydujący głos. Wykorzystywał ludzi do swoich celów. Za pozytywne załatwienie spraw otrzymywał łapówki. Gościł zwykle u Skorabiewskich i Ościeszyńskich. Podejmowano go obiadem i wręczano „szeleszczące papierki”. W tajemnicy naigrywano się z egoistycznego, niechlujnego i pyszałkowatego Zołzikiewicza. Nikt jednak nie miał odwagi powiedzieć mu prawdy.
Wieczorami siadywał na ławce przed czworakami i nucił tęskne pieśni, wspominając pannę Jadwigę. Zdarzało się, że flirtował z wiejskimi dziewczętami, ale największą chrapkę miał na piękną Marię Rzepową. Ponieważ znał zasady wojskowej rekrutacji, wraz z wójtem Burakiem uknuł spisek przeciwko Wawrzonowi Rzepie. Stało się to przyczyną rodzinnego dramatu. Nieszczęście nie zrobiło na Zołzikiewiczu żadnego wrażenia, był obojętny wobec ludzkiej tragedii. Pozostał bezkarny. Charakterystyka Zołzikiewicza
Autor: Ewa PetniakW Baraniej Głowie Zołzikiewicz pełni ważną funkcję, jest pisarzem gminnym. Świadom własnej wartości, wykorzystuje swoją przewagę w celach prywatnych.
Ten młody mężczyzna ma przystrzyżoną w szpic bródkę, podobną do koziej brody, zwykle pomaduje sobie włosy, co wabi roje much. Brzęczącym kordonem otaczają jego głowę. Pisarz zabija je, a następnie wyjmuje palcami „trupy” owadów. Często dłubie w nosie. Dłubanie działa na niego terapeutycznie – likwiduje nudę. Stroje zamawia u krawca Srula, ponieważ chce wyglądać elegancko podczas wizyt u Skorabiewskich. Pragnie zwrócić uwagę panny Jadwigi – córki dziedzica. Wygląda jednak nieatrakcyjnie, niechlujnie. Nosi pobrudzone kołnierzyki, pstrokate kamizelki i krawaty, czasem nawet cylinder, ale tylko wtedy, gdy wyjeżdża do Osłowic. Mieszka w folwarcznym budynku, tak zwanych czworakach, zupełnie nie troszcząc się o estetykę zajmowanych pomieszczeń. W Baraniej Głowie nie jest zbyt lubiany, ale ponieważ zalicza się do jednostek wpływowych ze względu na „układy” z naczelnikiem powiatu, ludzie się go boją. Ponadto sporo o każdym wie.
Kształcił się w Osłowicach. W wieku siedemnastu lat, gdy wybuchło powstanie styczniowe, brał udział w walkach. Powstańczych przygód nie traktował poważnie, raczej jako zabawę. Czuł się bohaterem romansów, które z pasją czytywał w czasie wolnym. „Była to epoka w jego życiu, w której spodnie nosił nie na cholewach, ale w cholewach, i w której wyśpiewywał z zapałem” rewolucyjne pieśni. „Życie obozowe, śpiewy, obłoki tytuniowego dymu, romantyczne przygody na kwaterach, na których młode dziewice (...) niczego nie żałowały dla Ojczyzny i walecznych jej obrońców, życie takie (...) harmonizowało z namiętną i burzliwą duszą młodego Zołzikiewicza.”
Kiedyś pokonał konno płot we Wrzeciądzy. Był to nie lada wyczyn. Wkrótce po popisowym skoku, wspominanym w lokalnej prasie, pobito go ciężkim narzędziem – plecy Zołzikiewicza zetknęły się z ołowianą kulą. Po tak bolesnym doświadczeniu, zapragnął „służyć ogółowi taką bronią, jaką władał najlepiej” – inteligencją. Został donosicielem. Piął się po szczeblach kariery, a dzięki protekcjom został pisarzem gminnym, „trzymał w ręku Buraka i ławnika Gomułę, a we trzech trzymali w ręku cały sąd.” Na „sesjach” rady gminy miał decydujący głos. Wykorzystywał ludzi do swoich celów. Za pozytywne załatwienie spraw otrzymywał łapówki. Gościł zwykle u Skorabiewskich i Ościeszyńskich. Podejmowano go obiadem i wręczano „szeleszczące papierki”. W tajemnicy naigrywano się z egoistycznego, niechlujnego i pyszałkowatego Zołzikiewicza. Nikt jednak nie miał odwagi powiedzieć mu prawdy.
Jest bez wątpienia bohaterem negatywnym. Mimo elementów komicznych „nagromadzonych” w tej postaci, Zołzikiewicz przeraża. Znajomość z takim osobnikiem może sprowokować nieszczęście.
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies