Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Nowele Sienkiewicza
Wójt Burak
„We wsi Barania Głowa w kancelarii wójta gminy cicho było jak makiem zasiał. Wójt gminy, niemłody już włościanin, nazwiskiem Franciszek Burak, siedział przy stole i z natężoną uwagą gryzmolił coś na papierze;” Wójt był prostym, nieoświeconym chłopem i miał trudności w formułowaniu myśli. Nie potrafił poprawnie napisać urzędowego pisma, listy zwykł kończyć tak jak ksiądz kazanie: „Amen”. Burakowego syna czekała branka. Wójt obawiał się tego faktu i zamierzał wykupić chłopaka. Cena jednak była wysoka. Z pomocą przyszedł mu Zołzikiewicz, twórca sprytnego planu. Miejsce młodziana zająć miał Wawrzon Rzepa. Burak brał udział w spisku z racji finansowych. Nie musiał płacić za „wykup” syna, ofiarował za to część sumy inicjatorowi całego przedsięwzięcia. Razem z pisarzem upili Rzepę w karczmie, a następnie podłożyli mu fałszywy dokument do podpisu.
Burak brał udział w posiedzeniach rady gminy, we wszystkich decyzjach zgadzał się z Zołzikiewiczem. Był od niego zależny, ponieważ pisarz znał jego sekretną przeszłość. Prawdopodobnie Burak wspierał powstańców: „Co mi kazali, tom robił” – tłumaczył się. Trudno jednoznacznie ocenić tę postać, w dodatku ocenić ją tylko negatywnie. Wójt troszczył się o dobro rodziny, sprawy prywatne przedkładał nad inne, niemniej potrafił współczuć. Litował się nad Rzepową, widząc jak po naradzie gminnej, zrozpaczona, ledwo żywa z udręki, wracała do domu. „Wójt, że to miał serce dobre, więc idąc z wolna z Gomułą ku karczmie rzekł: - Mnie to cosik tej baby żal. Albo im dołożę jeszcze ćwiartczynę grochu, albo co?” Domyślał się, że postępuje niewłaściwie i dręczyły go z tego powodu wyrzuty sumienia. Wiedział, że podlega woli Zołzikiewicza i podobnie jak Rzepa stał się marionetką w jego ręku. Pisarz wykorzystywał bojaźliwego Buraka.
Pan Skorabiewski
Dziedzic z Baraniej Głowy, „człowiek dość otyły i dość czerwony, z wielkimi wąsami”. Przed uwłaszczeniem nie pozostawał obojętny na problemy chłopów, od czasów reformy, zabiegał tylko o sprawy prywatne. Kiedyś dbał o swoich poddanych, dla wiejskich dzieci wybudował ochronkę, by „uczyły się czytać, gdy rodzice byli w polu.” Potem ochronka stała się magazynem alkoholu, stały w niej beczki z okowitą. Gdy „czasy się zmieniły” pozostał tylko sąsiadem chłopów - nie utrzymywał z nimi kontaktów, nie wtrącał się w ich sprawy. Tłumaczył Rzepowej: „Ja pomógłbym wam chętnie, gdybym mógł, ale dałem sobie słowo, że się w sprawy gminne nie będę wtrącał. Dawniej było co innego (...), a dziś ani wam do mnie, ani mnie do was nic. Dziś wy moi sąsiedzi, i basta.” Stosował zasadę nieinterwencji. Swoją obojętnością pośrednio przyczynił się do tragedii Rzepów. Wawrzon, „sterowany” złością podpalił zabudowania dworskie. Reforma uwłaszczeniowa nadawała chłopom ziemię, ale odbierała protektorów – „panów”. Pozostawiała ich samych sobie, bezbronnych, niewykształconych, niezorientowanych w sprawach społecznych. Kwestie sporne rozstrzygała rada gminy, złożona wielokrotnie ze skorumpowanych urzędników, którzy wykorzystywali naiwnych włościan, realizując prywatne cele. Skorabiewski zapraszał na domowe obiady pisarza Zołzikiewicza i wręczając mu łapówki, załatwiał własne interesy. Tego bohatera trudno jednoznacznie ocenić. Skorabiewski, niegdyś obrońca chłopów, uległ presji społeczno – ekonomicznej, przyjmując postawę neutralną.
Ksiądz Ulanowski – ksiądz w podeszłym wieku: „proboszcz, kanonik Ulanowski, ale tak już stary, że aż mu oczy ze starości na wierzch wyłaziły jak rybie, a głowa trzęsła się na obie strony;” wraz z księdzem Czyżykiem odwiedzał pana Skorabiewskiego, jego opowieść dotycząca pewnej bitwy, wywoływała zwykle salwy śmiechu zebranych, tym bardziej, że sam uczestnik batalii nie pamiętał, kiedy i gdzie się odbywała.Pozostali bohaterowie „Szkiców węglem”
Autor: Ewa PetniakWójt Burak
„We wsi Barania Głowa w kancelarii wójta gminy cicho było jak makiem zasiał. Wójt gminy, niemłody już włościanin, nazwiskiem Franciszek Burak, siedział przy stole i z natężoną uwagą gryzmolił coś na papierze;” Wójt był prostym, nieoświeconym chłopem i miał trudności w formułowaniu myśli. Nie potrafił poprawnie napisać urzędowego pisma, listy zwykł kończyć tak jak ksiądz kazanie: „Amen”. Burakowego syna czekała branka. Wójt obawiał się tego faktu i zamierzał wykupić chłopaka. Cena jednak była wysoka. Z pomocą przyszedł mu Zołzikiewicz, twórca sprytnego planu. Miejsce młodziana zająć miał Wawrzon Rzepa. Burak brał udział w spisku z racji finansowych. Nie musiał płacić za „wykup” syna, ofiarował za to część sumy inicjatorowi całego przedsięwzięcia. Razem z pisarzem upili Rzepę w karczmie, a następnie podłożyli mu fałszywy dokument do podpisu.
Burak brał udział w posiedzeniach rady gminy, we wszystkich decyzjach zgadzał się z Zołzikiewiczem. Był od niego zależny, ponieważ pisarz znał jego sekretną przeszłość. Prawdopodobnie Burak wspierał powstańców: „Co mi kazali, tom robił” – tłumaczył się. Trudno jednoznacznie ocenić tę postać, w dodatku ocenić ją tylko negatywnie. Wójt troszczył się o dobro rodziny, sprawy prywatne przedkładał nad inne, niemniej potrafił współczuć. Litował się nad Rzepową, widząc jak po naradzie gminnej, zrozpaczona, ledwo żywa z udręki, wracała do domu. „Wójt, że to miał serce dobre, więc idąc z wolna z Gomułą ku karczmie rzekł: - Mnie to cosik tej baby żal. Albo im dołożę jeszcze ćwiartczynę grochu, albo co?” Domyślał się, że postępuje niewłaściwie i dręczyły go z tego powodu wyrzuty sumienia. Wiedział, że podlega woli Zołzikiewicza i podobnie jak Rzepa stał się marionetką w jego ręku. Pisarz wykorzystywał bojaźliwego Buraka.
Pan Skorabiewski
Dziedzic z Baraniej Głowy, „człowiek dość otyły i dość czerwony, z wielkimi wąsami”. Przed uwłaszczeniem nie pozostawał obojętny na problemy chłopów, od czasów reformy, zabiegał tylko o sprawy prywatne. Kiedyś dbał o swoich poddanych, dla wiejskich dzieci wybudował ochronkę, by „uczyły się czytać, gdy rodzice byli w polu.” Potem ochronka stała się magazynem alkoholu, stały w niej beczki z okowitą. Gdy „czasy się zmieniły” pozostał tylko sąsiadem chłopów - nie utrzymywał z nimi kontaktów, nie wtrącał się w ich sprawy. Tłumaczył Rzepowej: „Ja pomógłbym wam chętnie, gdybym mógł, ale dałem sobie słowo, że się w sprawy gminne nie będę wtrącał. Dawniej było co innego (...), a dziś ani wam do mnie, ani mnie do was nic. Dziś wy moi sąsiedzi, i basta.” Stosował zasadę nieinterwencji. Swoją obojętnością pośrednio przyczynił się do tragedii Rzepów. Wawrzon, „sterowany” złością podpalił zabudowania dworskie. Reforma uwłaszczeniowa nadawała chłopom ziemię, ale odbierała protektorów – „panów”. Pozostawiała ich samych sobie, bezbronnych, niewykształconych, niezorientowanych w sprawach społecznych. Kwestie sporne rozstrzygała rada gminy, złożona wielokrotnie ze skorumpowanych urzędników, którzy wykorzystywali naiwnych włościan, realizując prywatne cele. Skorabiewski zapraszał na domowe obiady pisarza Zołzikiewicza i wręczając mu łapówki, załatwiał własne interesy. Tego bohatera trudno jednoznacznie ocenić. Skorabiewski, niegdyś obrońca chłopów, uległ presji społeczno – ekonomicznej, przyjmując postawę neutralną.
strona: 1 2
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies