Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Nowele Sienkiewicza
W końcu nadeszły oczekiwane święta. Powóz z Zalesina od dwóch dni czekał na pasażerów. Pani Maria przysłała kolejne pismo do syna. Pisała w nim, że nie oczekuje już jak najlepszych ocen, niemniej chce wierzyć, że Michaś zrobił wszystko, co było w jego mocy, a dobrym sprawowaniem wynagrodził swoje niedostateczne postępy. Malca tymczasem za demoralizującą postawę wydalono ze szkoły - nie nauczył się niemieckiego akcentu, nie drwił z polskości. W opinii Niemców był nieprzydatnym i niezdolnym uczniem.
Wawrzynkiewicz rozpoczął pakowanie bagaży. Michaś z nostalgią patrzył przez okno. Zmrok już zapadał. Chłopiec wspomniał matkę i siostrę, głos mu drżał, a gorączka rozniecała w nim swój żar. Bolała go głowa. Nauczyciel położył go do łóżka, po czym sam również poszedł spać. Około trzeciej zbudził go nikły blask lampy i ciche mruczenie. Michaś, tylko w cienkiej koszuli, pochylał się nad książką. Oczy i czoło miał rozpalone, powtarzał słówka łacińskie. Opiekun pochwycił chłopca i z powrotem ułożył w łóżku. Wezwał lekarza. Medyk stwierdził zapalenie mózgu.
Zapalenie mózgu – infekcja wirusowa lub bakteryjna układu nerwowego. Symptomami choroby są między innymi: wysoka gorączka, bóle głowy i zaburzenia świadomości.
Pan Wawrzynkiewicz posłał depeszę do matki Michasia. Pani Maria przybyła nazajutrz. Osłabiona i przybita wspierała się na ramieniu pedagoga. Nie zdejmując wierzchniego odzienia, przysiadła na łóżku syna. Nie poznał jej. Był już bardzo słaby, choroba szybko postępowała. Dopiero, gdy położyła na jego skroniach zimny lód, Michaś wyszeptał: „Mama!” Udręczona matka dopiero po kilku godzinach rozebrała się z palta i zdjęła kapelusz. W jej blond włosach prześwitywało sporo srebrnych nitek. „Trzy dni temu może ich tam nie było jeszcze.” Zmieniała chłopcu kompresy i podawała lekarstwa. Gorączka nasiliła się i syn znów jej nie poznawał. W letargu powtarzał tylko łacińskie słowa, których kiedyś wyuczył się, praktykując jako ministrant: „Deus meus, Deus meus, quare me repulisti et quare tristis incedo, dum affligit me inimicus!” – Boże mój, Boże mój, czemu mnie opuściłeś i dlaczego chodzę smutny, gdy trapi mnie nieprzyjaciel!”
Widok umierającego dziecka sprawiał nauczycielowi ogromny ból. Cierpiący, zrozpaczony co pewien czas opuszczał pokój chorego. „Była to wigilia Świąt Bożego Narodzenia. Z ulicy dochodził gwar ludzki i brzęczenie dzwonków przy sankach. Miasto przybierało powierzchowność świąteczną i radosną.” Dookoła strojnej, ulicznej choinki zebrała się grupka uśmiechniętych dzieci, gdzieś w pobliżu zabrzmiał śpiew kolędników. Tylko w pokoju, gdzie na łożu leżał umierający chłopiec, panowała grobowa atmosfera. Dziecku czasem wracała świadomość. Michaś wzywał wtedy siostrę i matkę, po czym znów bezsilnie opadał na pościel. Moment śmierci zbliżał się nieuchronnie. „Z pamiętnika poznańskiego nauczyciela” – streszczenie szczegółowe
Autor: Ewa PetniakW końcu nadeszły oczekiwane święta. Powóz z Zalesina od dwóch dni czekał na pasażerów. Pani Maria przysłała kolejne pismo do syna. Pisała w nim, że nie oczekuje już jak najlepszych ocen, niemniej chce wierzyć, że Michaś zrobił wszystko, co było w jego mocy, a dobrym sprawowaniem wynagrodził swoje niedostateczne postępy. Malca tymczasem za demoralizującą postawę wydalono ze szkoły - nie nauczył się niemieckiego akcentu, nie drwił z polskości. W opinii Niemców był nieprzydatnym i niezdolnym uczniem.
Wawrzynkiewicz rozpoczął pakowanie bagaży. Michaś z nostalgią patrzył przez okno. Zmrok już zapadał. Chłopiec wspomniał matkę i siostrę, głos mu drżał, a gorączka rozniecała w nim swój żar. Bolała go głowa. Nauczyciel położył go do łóżka, po czym sam również poszedł spać. Około trzeciej zbudził go nikły blask lampy i ciche mruczenie. Michaś, tylko w cienkiej koszuli, pochylał się nad książką. Oczy i czoło miał rozpalone, powtarzał słówka łacińskie. Opiekun pochwycił chłopca i z powrotem ułożył w łóżku. Wezwał lekarza. Medyk stwierdził zapalenie mózgu.
Zapalenie mózgu – infekcja wirusowa lub bakteryjna układu nerwowego. Symptomami choroby są między innymi: wysoka gorączka, bóle głowy i zaburzenia świadomości.
Pan Wawrzynkiewicz posłał depeszę do matki Michasia. Pani Maria przybyła nazajutrz. Osłabiona i przybita wspierała się na ramieniu pedagoga. Nie zdejmując wierzchniego odzienia, przysiadła na łóżku syna. Nie poznał jej. Był już bardzo słaby, choroba szybko postępowała. Dopiero, gdy położyła na jego skroniach zimny lód, Michaś wyszeptał: „Mama!” Udręczona matka dopiero po kilku godzinach rozebrała się z palta i zdjęła kapelusz. W jej blond włosach prześwitywało sporo srebrnych nitek. „Trzy dni temu może ich tam nie było jeszcze.” Zmieniała chłopcu kompresy i podawała lekarstwa. Gorączka nasiliła się i syn znów jej nie poznawał. W letargu powtarzał tylko łacińskie słowa, których kiedyś wyuczył się, praktykując jako ministrant: „Deus meus, Deus meus, quare me repulisti et quare tristis incedo, dum affligit me inimicus!” – Boże mój, Boże mój, czemu mnie opuściłeś i dlaczego chodzę smutny, gdy trapi mnie nieprzyjaciel!”
Wawrzynkiewicz, zmęczony nieustannym czuwaniem, przysnął. Zbudziły go krzyki matki rozpaczliwie wołającej syna. Michaś umarł. Śmierć powlekła jego twarz spokojem, na ustach błąkał się delikatny uśmiech, „jakby chłopiec w tej wieczystej rekreacji śmierci upodobał sobie i czuł się szczęśliwy.”
Rozpoczęto przygotowania do pogrzebu. Pani Maria zemdlała, gdy służba pogrzebowa przyszła wziąć miarę na trumnę. Straciła przytomność także wtedy, gdy ubierano ciało i rozstawiano katafalk. Jak w obłąkaniu układała heblowiny w trumnie, by dziecko nie miało głowy za nisko. Jej rozpacz kontrastowała z obojętnością obsługi, wykonującej rutynowe obowiązki. Trumna stanęła na katafalku, wokół zapalono świece. Pokój służący niegdyś do nauki zamienił się w kaplicę, w której panował uroczysty nastrój. Michaś wyglądał jakby spał. Poczęli schodzić się jego koledzy. W oczach dzieci malowało się zdziwienie. Przecież Michaś niedawno był między nimi, uczył się, karcono go. Twarze malców były poważne i skupione. Chłopcy trwożliwie podchodzili do trumny. Szeptali między sobą o nieżyjącym koledze: „że teraz on już o nic nie dba, że gdyby nawet „Herr Inspector” (inspektor sprawujący nadzór nad uczniami) przyszedł, to on by się już nie zerwał, nie przestraszył, ale uśmiechałby się tak samo spokojnie; że on tam zupełnie, zupełnie może robić, co mu się podoba, hałasować, jak zechce, i mówić choćby po polsku do małych aniołków ze skrzydełkami pod szyją.” W tych szeptach czaiła się dziwna zazdrość, żądza wolności, której dzieci pragnęły doświadczyć jeszcze za życia. Następnego dnia zamknięto wieko trumny i powieziono ją na cmentarz. Tam pogrzebano Michasia.
strona: 1 2 3 4
Szybki test:
Michaś z noweli „Z pamiętnika poznańskiego nauczyciela” po raz pierwszy dostał naganę:a) za nieodrobienie lekcji
b) za obrazę nauczyciela
c) za znęcanie się nad kolegami
d) za mówienie po polsku
Rozwiązanie
Matka Michasia z noweli „Z pamiętnika poznańskiego nauczyciela” była:
a) arystokratką
b) szlachcianką
c) chłopką
d) mieszczanką
Rozwiązanie
Michaś, bohater noweli „Z pamiętnika poznańskiego nauczyciela” zmarł na:
a) gruźlicę
b) udar
c) zapalenie płuc
d) zapalenie mózgu
Rozwiązanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies