Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Nowele Sienkiewicza
Nadjechał pociąg, jakaś kobieta zawołała swojego małżonka Adama: „Jadom! Jadom!”, a tłum uznał, że to Francuzi nadjeżdżają. Niektórzy zaczęli panikować, lecz trwało to chwilę, bo ciężka maszyna, obładowana armatami i bronią po chwili wtoczyła się na stację. Nie było w niej Francuzów, ale mrowie żołnierzy mających z nimi walczyć. Ostatnie pożegnania i pognębińscy wojacy zasiedli w wagonach. Pociąg ruszył.
II
Bartek obserwował zmieniającą się okolicę, z czułością zerkając w rodzinne strony. Spostrzegł siedzącego na ławce kaprala z karabinem w ręku i fajką w ustach. Teraz podlegał już jego opiece i całkowicie się na nią zdawał. „W Pognębinie lub Krzywdzie każdy Bartek lub Wojtek jest sobie pan, (...) ale teraz od tego kapral. Każe im się patrzeć na prawo, będą patrzeć na prawo, każe na lewo, to na lewo.” Chłopi spoglądali na przełożonego pytającym wzrokiem, ale żaden nie śmiał zapytać wprost, dokąd jadą i co będzie dalej. Obawiali się sądu wojennego grożącego im w razie nieposłuszeństwa. Kapral rzucił Bartkowi karabin, a sam zaczął komenderować, namawiając wojaków do wiernej służby, „żeby to starszym się pokazać.”
Duch walki wcale nie wstępował w chłopów, a raczej siedział trwożliwie na ich ramionach. Pociąg jechał. Stale przypinano do niego nowe wagony z ludźmi i lokomotywy. W końcu przestał się zatrzymywać i mknął wprost przed siebie. Żołnierze ożywili się nieco i zaczęli rozmowy. Bartek rozmawiał z Wojtkiem Gwizdałą, sąsiadem z Pognębina. Obydwaj przyznawali się do strachu. Bartek postanowił dowiedzieć się nieco o francuskich wrogach, Wojtek, jako chłop roztropniejszy, tłumaczył mu: „(...) musi takie jak Niemcy, tylko jeszcze gorsze.” Nie mieściło się to w głowie prostemu żołnierzowi: „To Niemcy będą z Niemcami wojować?” – pytał, na co Wojtek z wprawą Sokratesa odparł: „Albo to się twój Łysek z moim Burkiem nie gryzą?”
Uznali jednak, że obydwaj muszą bić wrogich Francuzów, bo według drukowanych manifestów, łakomią się oni na polskie grunty, by móc przemycać wódkę z Królestwa, „a rząd nie daje, i z tego jest wojna”. Rzekomo Francuzi mieli się również łakomić na polskie „baby” i ten argument najsilniej przemówił do wyobraźni i rozumu Bartka. Teraz poczciwy chłopina był gotów zabijać „lubieżników”, byle tylko jego Magdy nie tknęli. Zapał ogromną nienawiścią. Czas mijał, podróż trwała. W końcu Bartek zasnął i „zaraz nadleciały widziadła”. Przyśniło mu się, że jacyś francuscy żołnierze bałamucą mu żonę. Krzyknął, targnął się i... nagle obudziło go silne uderzenie. Okazało się, że w półśnie chwycił za brodę niemieckiego podoficera, a ten przeklinając, dał mu w twarz. Wzbudziło to ogólną wesołość w wagonie, ale Bartkowi nie było do śmiechu. Policzek piekł go coraz bardziej.
III„Bartek Zwycięzca” – streszczenie szczegółowe
Autor: Ewa PetniakNadjechał pociąg, jakaś kobieta zawołała swojego małżonka Adama: „Jadom! Jadom!”, a tłum uznał, że to Francuzi nadjeżdżają. Niektórzy zaczęli panikować, lecz trwało to chwilę, bo ciężka maszyna, obładowana armatami i bronią po chwili wtoczyła się na stację. Nie było w niej Francuzów, ale mrowie żołnierzy mających z nimi walczyć. Ostatnie pożegnania i pognębińscy wojacy zasiedli w wagonach. Pociąg ruszył.
II
Bartek obserwował zmieniającą się okolicę, z czułością zerkając w rodzinne strony. Spostrzegł siedzącego na ławce kaprala z karabinem w ręku i fajką w ustach. Teraz podlegał już jego opiece i całkowicie się na nią zdawał. „W Pognębinie lub Krzywdzie każdy Bartek lub Wojtek jest sobie pan, (...) ale teraz od tego kapral. Każe im się patrzeć na prawo, będą patrzeć na prawo, każe na lewo, to na lewo.” Chłopi spoglądali na przełożonego pytającym wzrokiem, ale żaden nie śmiał zapytać wprost, dokąd jadą i co będzie dalej. Obawiali się sądu wojennego grożącego im w razie nieposłuszeństwa. Kapral rzucił Bartkowi karabin, a sam zaczął komenderować, namawiając wojaków do wiernej służby, „żeby to starszym się pokazać.”
Duch walki wcale nie wstępował w chłopów, a raczej siedział trwożliwie na ich ramionach. Pociąg jechał. Stale przypinano do niego nowe wagony z ludźmi i lokomotywy. W końcu przestał się zatrzymywać i mknął wprost przed siebie. Żołnierze ożywili się nieco i zaczęli rozmowy. Bartek rozmawiał z Wojtkiem Gwizdałą, sąsiadem z Pognębina. Obydwaj przyznawali się do strachu. Bartek postanowił dowiedzieć się nieco o francuskich wrogach, Wojtek, jako chłop roztropniejszy, tłumaczył mu: „(...) musi takie jak Niemcy, tylko jeszcze gorsze.” Nie mieściło się to w głowie prostemu żołnierzowi: „To Niemcy będą z Niemcami wojować?” – pytał, na co Wojtek z wprawą Sokratesa odparł: „Albo to się twój Łysek z moim Burkiem nie gryzą?”
Uznali jednak, że obydwaj muszą bić wrogich Francuzów, bo według drukowanych manifestów, łakomią się oni na polskie grunty, by móc przemycać wódkę z Królestwa, „a rząd nie daje, i z tego jest wojna”. Rzekomo Francuzi mieli się również łakomić na polskie „baby” i ten argument najsilniej przemówił do wyobraźni i rozumu Bartka. Teraz poczciwy chłopina był gotów zabijać „lubieżników”, byle tylko jego Magdy nie tknęli. Zapał ogromną nienawiścią. Czas mijał, podróż trwała. W końcu Bartek zasnął i „zaraz nadleciały widziadła”. Przyśniło mu się, że jacyś francuscy żołnierze bałamucą mu żonę. Krzyknął, targnął się i... nagle obudziło go silne uderzenie. Okazało się, że w półśnie chwycił za brodę niemieckiego podoficera, a ten przeklinając, dał mu w twarz. Wzbudziło to ogólną wesołość w wagonie, ale Bartkowi nie było do śmiechu. Policzek piekł go coraz bardziej.
Blade światło poranka zbudziło śpiących wojskowych z Pognębina. Byli już daleko od swojej wsi. Pociąg zatrzymał się na jakiejś stacji, a tu dało się słyszeć wiadomości o pierwszych sukcesach militarnych Prusaków. Radośnie witano żołnierzy, donoszono im piwo i tytoń. Bartek z opuchniętymi policzkami, wyglądał jakby już wracał z potyczki. Uśmiechał się mimo bólu i kosztował darów ofiarowanych przez tłum. „Dobry jakiś naród te Niemiaszki – mówi do Wojtka, a po chwili dodaje: - A widzisz, że Francuzów pobili.”
Wojtek nie wierzył, iż szala zwycięstwa tak szybko przechyliła się na stronę Niemców. Uznawał to za taktykę wojskową: Francuzi mieli rzekomo dać się pobić, żeby przekonać wroga o swojej słabości, a później tym skuteczniej pokonać Prusaków. Jechali dalej, wszystkie domy dekorowano na cześć triumfatorów. Wśród żołnierzy mających zasilić szeregi pruskich wojsk mnóstwo było Polaków. Słyszało się polskie rozmowy i piosenki.
W miejscowości Deutz, niedaleko niemieckiej Kolonii, maszyna zatrzymała się, tutaj postój miał również pociąg wiozący rannych z frontu. Bartek wraz z innymi, także z Wojtkiem, podążył oglądać poszkodowanych. Mieli twarze zmęczone i blade, poczerniałe od prochu, umazane krwią. Wykrzywiał je grymas bólu, ciała wiły się w konwulsjach. Niektórzy wyrywali się z objęć śmierci, inni się jej powierzali. Bartek po raz pierwszy zobaczył tragiczne skutki wojny. Współczuł ofiarom i tym gorszy pogląd wyrobił sobie o Francuzach. Nie mógł pojąć, dlaczego ludzie wzajemnie wyrządzają sobie tyle krzywd: „I to się ludziska tak mordują”. Jego wiara w sprawiedliwość zachwiała się, przecież ten był lepszy, kto więcej mordował. Widocznie tak należało – rozumował z prostotą chłopa.
strona: 1 2 3 4 5 6 7
Szybki test:
Po powrocie Bartka z noweli "Bartek Zwycięzca" z wojny:a) wziął się do pracy
b) sprzedał ziemię by wyjechać do miasta
c) zaczął pić w karczmie
d) postanowił zaciągnąć się do stałego wojska
Rozwiązanie
Boege z noweli "Bartek Zwycięzca" to:
a) wójt
b) oficer
c) kolonista niemiecki
d) nauczyciel
Rozwiązanie
Majątek Bartka z noweli "Bartek Zwycięzca" przejął:
a) Generał Steinmetz
b) Józef Jarzyński
c) Boege – Niemiec
d) Just – kolonista niemiecki
Rozwiązanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies