Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Nowele Sienkiewicza
Podczas wizyt Zołzikiewicza we dworze panna Jadwiga patrzyła na niego obojętnie – „jak by patrzyła na płot, kota, na talerz lub coś podobnego”. Modne i fantazyjne stroje, które zakładał przed wizytą u Skorabiewskich, miały przykuć uwagę dziewczęcia. Wyobrażał sobie czasem, że jest rewizorem lub podrewizorem, wówczas dama z pewnością zaszczyciłaby pisarza przyjaznym spojrzeniem, a może i obdarzyła uczuciem.
Rewizor - urząd w carskiej Rosji, podległy caratowi.
Tymczasem zaostrzał się „apetycik” urzędnika na Rzepową. Kobieta, nie dość, że piękna, wydawała się Zołzikiewiczowi nieprzystępna, a przez to bardziej atrakcyjna, lecz gdy wspomniał zajście z Kruczkiem, budził się w nim gniew i pragnienie zemsty. Rzepowa po zajściu w sądzie postanowiła szukać pomocy u wyższych instancji. Najpierw poszła do księdza do Wrzeciądzy. Chciała wyjść wcześniej, by spotkać się z nim jeszcze przed sumą, ale sporo czasu zajęła jej praca w gospodarstwie, bo Rzepa siedział jako aresztant w chlewku. Gdy przyszła, nabożeństwo już trwało. Podobnie jak inne kobiety przed wejściem do kościoła założyła buty - podczas drogi niosła je w ręku. Młodszy z kapłanów – ksiądz Czyżyk prawił właśnie kazanie, starszy – ksiądz Ulanowski, z trzęsącą się głową i wyłupiastymi oczami, siedział niedaleko ołtarza. Duchowny wtrącał do homilii obce nazwiska uczonych, przestrzegał swoje „owieczki” przed fałszywymi prorokami i mędrcami, następnie przedstawił niezwykle plastyczną wizję piekielnych cierpień, których doznają dusze potępione. Rzepowa niewiele rozumiała z tego, o czym mówił duchowny, podobnie zresztą jak większość wiernych, ale pomyślała, że „juści musi pięknie mówić, kiej tak krzyczy, że aż cały w potach stanął, a ludziska to tak wzdychają jakby ostatnią parę mieli puścić.” Po kazaniu zaczęła się suma. Rzepowa modliła się w skupieniu. Ogromnym przeżyciem była dla niej chwila wystawienia Przenajświętszego Sakramentu. Na widok monstrancji tłum zaintonował pieśń liturgiczną, uderzono w dzwonki i dzwony, zabrzmiały organy. Z oczu Rzepowej popłynęły łzy. Rozmodlona padła na twarz i wydawało jej się, że małe skrzydlate aniołki unoszą ją w „wiekuistą szczęśliwość”, gdzie nie ma Zołzikiewicza, wójta i spisów wojskowych.
Po skończonej ceremonii i długiej modlitwie skierowała się w stronę plebanii. Wikary jadł obiad, ale zaprzestał konsumpcji na wieść o czekającej na niego zapłakanej kobiecie. Rzepowa opowiedziała mu o swoich strapieniach, błagała o poradę. Kapłan nakazał, by zawierzyła swoje troski Bogu i modliła się w pokorze. Tłumaczył Rzepowej: „Nieszczęście, jakie przytrafiło się waszemu mężowi, uważajcie jako karę bożą za ciężki grzech pijaństwa i dziękujcie Bogu, że karząc go za życia, może odpuści mu po śmierci.” Zasmucona kobieta wróciła do domu. „Szkice węglem” – streszczenie szczegółowe
Autor: Ewa PetniakPodczas wizyt Zołzikiewicza we dworze panna Jadwiga patrzyła na niego obojętnie – „jak by patrzyła na płot, kota, na talerz lub coś podobnego”. Modne i fantazyjne stroje, które zakładał przed wizytą u Skorabiewskich, miały przykuć uwagę dziewczęcia. Wyobrażał sobie czasem, że jest rewizorem lub podrewizorem, wówczas dama z pewnością zaszczyciłaby pisarza przyjaznym spojrzeniem, a może i obdarzyła uczuciem.
Rewizor - urząd w carskiej Rosji, podległy caratowi.
Tymczasem zaostrzał się „apetycik” urzędnika na Rzepową. Kobieta, nie dość, że piękna, wydawała się Zołzikiewiczowi nieprzystępna, a przez to bardziej atrakcyjna, lecz gdy wspomniał zajście z Kruczkiem, budził się w nim gniew i pragnienie zemsty. Rzepowa po zajściu w sądzie postanowiła szukać pomocy u wyższych instancji. Najpierw poszła do księdza do Wrzeciądzy. Chciała wyjść wcześniej, by spotkać się z nim jeszcze przed sumą, ale sporo czasu zajęła jej praca w gospodarstwie, bo Rzepa siedział jako aresztant w chlewku. Gdy przyszła, nabożeństwo już trwało. Podobnie jak inne kobiety przed wejściem do kościoła założyła buty - podczas drogi niosła je w ręku. Młodszy z kapłanów – ksiądz Czyżyk prawił właśnie kazanie, starszy – ksiądz Ulanowski, z trzęsącą się głową i wyłupiastymi oczami, siedział niedaleko ołtarza. Duchowny wtrącał do homilii obce nazwiska uczonych, przestrzegał swoje „owieczki” przed fałszywymi prorokami i mędrcami, następnie przedstawił niezwykle plastyczną wizję piekielnych cierpień, których doznają dusze potępione. Rzepowa niewiele rozumiała z tego, o czym mówił duchowny, podobnie zresztą jak większość wiernych, ale pomyślała, że „juści musi pięknie mówić, kiej tak krzyczy, że aż cały w potach stanął, a ludziska to tak wzdychają jakby ostatnią parę mieli puścić.” Po kazaniu zaczęła się suma. Rzepowa modliła się w skupieniu. Ogromnym przeżyciem była dla niej chwila wystawienia Przenajświętszego Sakramentu. Na widok monstrancji tłum zaintonował pieśń liturgiczną, uderzono w dzwonki i dzwony, zabrzmiały organy. Z oczu Rzepowej popłynęły łzy. Rozmodlona padła na twarz i wydawało jej się, że małe skrzydlate aniołki unoszą ją w „wiekuistą szczęśliwość”, gdzie nie ma Zołzikiewicza, wójta i spisów wojskowych.
Rozdział siódmy, Imogena
W niedzielne popołudnie na spacer wyszła panna Jadwiga wraz z młodym kuzynem Wiktorem. Spacerowali po baraniogłowskiej okolicy, rozmawiając o literaturze. Obydwoje odświętnie ubrani pośród ubogich wiejskich chałup wyglądali jak istoty z innej planety. Odznaczali się na tle wiejskiego krajobrazu. Mówili o poezji i muzyce tak, że nikt z prostych ludzi pewnie by ich nie zrozumiał. Wieśniacy pili w tym czasie w karczmie, „i w prostackich słowach o prostych prawili rzeczach”.
Para spacerowiczów natknęła się podczas wędrówki na sporej wielkości kałużę. By ją ominąć, należało przejść w pobliżu domostwa Rzepów. Idąc, dostrzegli zmartwioną i zapłakaną Rzepową. Panienka Jadwiga pozdrowiła ją. Kobieta podeszła do dziedziczki, rzuciła się do stóp i płacząc opowiadała o swoim nieszczęściu. Dama bolała nad losem Rzepowej, lecz nie wiedziała, jak jej pomóc. Doradziła, by ze swoim problemem udała się do dworu.
Rozdział ósmy, Imogena
Rzepowa zabrała dziecko i ruszyła do dworu. Na miejsce dotarła w momencie, gdy państwo pili kawę po obiedzie. Wizytę złożył Skorabiewskim także rewizor gorzelany Stołbicki oraz księża z Wrzeciądzy. Domownicy i goście rozmawiali. Rewizor uchodził za nihilistę – człowieka, który nie akceptuje norm etyczno – społecznych. To on zwracał się do przygłuchego i starego księdza Ulanowskiego, by opowiedział historię pewnej bitwy. Ową historyjkę wszyscy już znali, ale zawsze budziła śmiech zebranych, ponieważ sam uczestnik nie pamiętał, gdzie ta słynna bitwa miała miejsce, kto wtedy i z kim walczył. Żartowano z księdza Ulanowskiego. Wesołe rozmowy przerwało przybycie Rzepowej. Dziedzic zdenerwował się, widząc chłopkę. Kazał jej poczekać, ponieważ miał gości i nie mógł niegrzecznie opuścić towarzystwa. Rzepowa postanowiła czekać. Państwo tymczasem bawili dalej. Zmieniano zastawę i nakrycia. Kiedy się ściemniło, podano kolację.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
Szybki test:
Zasadą Skorabiewskiego z noweli „Szkice węglem”, była zasada:a) admiracji
b) nieinterwencji
c) abolicji
d) ignorancji
Rozwiązanie
Rzepa z noweli „Szkice węglem”, jako piętnastolatek, przewoził tajne dokumenty podczas:
a) Wiosny Ludów
b) wojny polsko-francuskiej
c) powstania styczniowego
d) powstania listopadowego
Rozwiązanie
Zołzikiewicz z noweli „Szkice węglem” po przygodzie w wojsku postanowił wykorzystać swoją inteligencję i został:
a) asesorem sądowym
b) donosicielem
c) literatem
d) kancelistą
Rozwiązanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies