Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Pan Tadeusz
Soplicowo, jako „centrum polszczyzny” było miejscem, gdzie w sposób szczególny dbano o zachowywanie dawnych obyczajów. Sędzia dobrych manier nauczył się na dworze wojewody, gdzie przebywał dziesięć lat. Jak pisze Mickiewicz, w Soplicowie „wszystko zwyczajem oddychało”. O porządku, jaki panował w domu Sędziego najlepiej świadczy cytat:
Bo Sędzia w domu dawne obyczaje chował
I nigdy nie dozwalał, by chybiano względu
Dla wieku, urodzenia, rozumu, urzędu.
»Tym ładem – mawiał – domy i narody słyną,
Z jego upadkiem domy i narody giną«.”
W dworku dbano o staropolską gościnność. Brama prowadząca do domostwa była otwarta, „zapraszała gości”. Gdy ci się pojawili, witano ich serdecznie, od razu zajmując się końmi przyjezdnych. Sędzia dbał o grzeczność. Dla niego nie były najważniejsze jedynie wyuczone gesty, ale dostosowanie zachowania odpowiednio do osoby, z którą się kontaktuje, by „każdemu powinność uczciwość wyrządzić”. Soplica uważał, że:
„Grzeczność nie jest rzeczą małą:
Kiedy się człowiek uczy ważyć, jak przystało,
Drugich wiek, urodzenie, cnoty, obyczaje,
Wtenczas i swoją ważność zarazem poznaje;”
Robotnicy kończyli pracę o zachodzie słońca, Sędzia sam doglądał wszystkiego w gospodarstwie, zgodnie z powiedzeniem : „pańskie oko konia tuczy”.
Na spacery goście chodzili w odpowiednim porządku: najpierw szły dzieci pilnowane przez dozorcę, później gospodarz z najznamienitszymi gośćmi, za starszymi panny, a „pół kroku dalej” młodzieńcy. Nikogo nie trzeba było uczyć tej kolejności. Podobnie, gdy zasiadano przy stole, każdy znał swoje miejsce. Na honorowym siedział najznamienitszy gość, Podczas uczty w zamku był to Podkomorzy. Młodzi kawalerowie usługiwali paniom – podawali im potrawy, nalewali wino.
Przy spożywaniu posiłków każdy zajmował odpowiednie dla siebie miejsce:
„Podkomorzy najwyższe brał miejsce za stołem;
Z wieku mu i z urzędu ten zaszczyt należy”.
Każdy posiłek miał swój określony rytuał. Podczas śniadań czy wieczerzy podawano po kolei kilka dań. Podczas śniadania najpierw podawano kawę. Parzyła ją specjalna osoba, zwana kawiarką. Spożywano zabielane piwo z twarogiem, wędliny, półgęski, szynkę, ozory, a na ostatnie danie zrazy. Starszyzna rozmawiała o nowinkach w rolnictwie i sprawach politycznych, grano także w mariasza.
Obiad, na który staropolskim zwyczajem wzywał do dworu dzwon. Najpierw podawano wódkę, następnie chłodnik litewski. Kolejnym daniom towarzyszyły napitki: węgrzyn i szampan. Na kolację także wzywał dźwięk dzwonu. Goście zasiadali do niej według porządku. Rozpoczynano od kieliszka wódki, potem jedzono zabielany chłodnik. Następnie na stół podawane były: raki, kurczęta, szparagi. Popijano je węgrzynem i malagą. Zwyczaje szlacheckie w domu Sędziego
Autor: Jakub RudnickiSoplicowo, jako „centrum polszczyzny” było miejscem, gdzie w sposób szczególny dbano o zachowywanie dawnych obyczajów. Sędzia dobrych manier nauczył się na dworze wojewody, gdzie przebywał dziesięć lat. Jak pisze Mickiewicz, w Soplicowie „wszystko zwyczajem oddychało”. O porządku, jaki panował w domu Sędziego najlepiej świadczy cytat:
Bo Sędzia w domu dawne obyczaje chował
I nigdy nie dozwalał, by chybiano względu
Dla wieku, urodzenia, rozumu, urzędu.
»Tym ładem – mawiał – domy i narody słyną,
Z jego upadkiem domy i narody giną«.”
W dworku dbano o staropolską gościnność. Brama prowadząca do domostwa była otwarta, „zapraszała gości”. Gdy ci się pojawili, witano ich serdecznie, od razu zajmując się końmi przyjezdnych. Sędzia dbał o grzeczność. Dla niego nie były najważniejsze jedynie wyuczone gesty, ale dostosowanie zachowania odpowiednio do osoby, z którą się kontaktuje, by „każdemu powinność uczciwość wyrządzić”. Soplica uważał, że:
„Grzeczność nie jest rzeczą małą:
Kiedy się człowiek uczy ważyć, jak przystało,
Drugich wiek, urodzenie, cnoty, obyczaje,
Wtenczas i swoją ważność zarazem poznaje;”
Robotnicy kończyli pracę o zachodzie słońca, Sędzia sam doglądał wszystkiego w gospodarstwie, zgodnie z powiedzeniem : „pańskie oko konia tuczy”.
Na spacery goście chodzili w odpowiednim porządku: najpierw szły dzieci pilnowane przez dozorcę, później gospodarz z najznamienitszymi gośćmi, za starszymi panny, a „pół kroku dalej” młodzieńcy. Nikogo nie trzeba było uczyć tej kolejności. Podobnie, gdy zasiadano przy stole, każdy znał swoje miejsce. Na honorowym siedział najznamienitszy gość, Podczas uczty w zamku był to Podkomorzy. Młodzi kawalerowie usługiwali paniom – podawali im potrawy, nalewali wino.
Przy spożywaniu posiłków każdy zajmował odpowiednie dla siebie miejsce:
„Podkomorzy najwyższe brał miejsce za stołem;
Z wieku mu i z urzędu ten zaszczyt należy”.
Każdy posiłek miał swój określony rytuał. Podczas śniadań czy wieczerzy podawano po kolei kilka dań. Podczas śniadania najpierw podawano kawę. Parzyła ją specjalna osoba, zwana kawiarką. Spożywano zabielane piwo z twarogiem, wędliny, półgęski, szynkę, ozory, a na ostatnie danie zrazy. Starszyzna rozmawiała o nowinkach w rolnictwie i sprawach politycznych, grano także w mariasza.
Wśród zwyczajów szlacheckich szczególne miejsce zajmowały grzybobranie i polowanie. Na zbieranie grzybów grzybiarze udawali się w ustalonym porządku. Ubierali się także odpowiednio, między innymi nosili słomiane kapelusze i jasne peleryny. Polowaniami na grubego zwierza rządził Wojski Hreczecha. To on ustalał porządek łowów, dawał znać do rozpoczęcia polowania, ustawiał myśliwych, zaś grą na rogu bawolim oznajmiał zakończenie łowów. Pito wówczas specjalną wódkę sprowadzaną z Gdańska i jedzono wyśmienity bigos.
O obyczajach staropolskich dowiadujemy się również podczas ostatniej uczty zorganizowanej na cześć trzech par młodych. Najważniejsze miejsce przy stole zajął Marszałek dworu – Podkomorzy, zaś obok niego zasiedli generałowie wojska polskiego. Wszystkim miejsca wskazywał Wojski. Sędzia w tym czasie częstował przy długich stołach włościan. Chłopom usługiwali nowi dziedzice – Tadeusz i Zosia. Tradycyjny był również taniec podczas uczty – polonez, w którym pary rozpoczynające tan także nie były dobrane przypadkowo. Poloneza poprowadził Podkomorzy - „ostatni, co tak Poloneza wodził”. Zanim go rozpoczęto zwyczajem Sopliców podczas zaręczyn i ślubu przygrywała wiejska muzyka ku uciesze zebranych prostych ludzi.
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies