Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Pan Tadeusz
Jankiel był arendarzem karczmy Sopliców. Słynął z muzycznego talentu i umiłowania polskości. W swoim koncercie na cymbałach stary Żyd przypomniał najważniejsze wydarzenia z najnowszej historii Polski. Ukazują zarówno wydarzenia triumfalne, jak i tragiczne. Jankiel rozpoczyna koncert tryumfalnym taktem, jednak okazuje się że to tylko próba i prawdziwy koncert dopiero się rozpoczął.
Pierwsze dźwięki przypominały brzęczenie much. Jankiel wzniósł oczy do nieba, jakby oczekiwał natchnienia. Słuchacze zdziwili się, gdy z instrumentu rozległ się dźwięk, jakby grała go cała orkiestra. Usłyszeli dźwięk dzwonków, czyneli i bębenków. Skoczne dźwięki to Polonez Trzeciego Maja”. Młodzi słuchacze już wyrywali się do tańca, zaś starsi wspominają uchwalenie Konstytucji i wiwaty na cześć króla, narodu i wszystkich stanów.
Nagle pojawił się fałszywy akord, który przejął wszystkich dreszczem. Niektórzy pomyśleli, że muzyk się pomylił. Jednak nierówne takty były zagrane specjalne. Miały zniszczyć radosny nastrój przypominając zdradę – Targowicę. Takt się miesza urywa, dźwięki narastają. Słychać jeden wielki hałas, w którym można odnaleźć dźwięki wojny: wystrzałów i jęki matek oraz dzieci. W ten sposób Jankiel ukazał „Rzeź Pragi”, czyli ostatnią bitwę powstania kościuszkowskiego i zdobycie Warszawy przez wojska rosyjskie. Na koniec cymbalista wydał potężny dźwięk i uciszył instrument.
Muzyka ponownie się zmieniła. Słychać było lekkie i ciche brzęczenia, kilka jęków, które łączą się w „akordów legiony”. Jest to nawiązanie do powstania Legionów Polskich pod dowództwem Dąbrowskiego. Żałosna nuta przypomina piosenkę znaną tułaczom – legionistom „Idzie żołnierz borem, lasem...”. Piosenkę tę doskonale znali żołnierze i wspominają czasy, gdy ich ojczyzna znajdowała się pod zaborami, a oni walczyli na wielu innych frontach w różnych stronach świata.
Na koniec takt się zmienił – przyspieszył. Rozległo się potężne uderzenie przypominające dźwięk trąb. Był to tryumfalny marsz - „Mazurek Dąbrowskiego”. Zebrani pochwycili jego słowa. Jankielowi wypadły drążki z dłoni, twarz zakrył rękoma i zapłakał nad losem ukochanej ojczyzny – Polski. Zwrócił się do generała Dąbrowskiego, że Polacy tak długo czekali na jego przyjście, jak długo Żydzi czekali na przyjście Mesjasza.
Partner serwisu:
kontakt | polityka cookies
Interpretacja koncertu Jankiela
Autor: Jakub RudnickiJankiel był arendarzem karczmy Sopliców. Słynął z muzycznego talentu i umiłowania polskości. W swoim koncercie na cymbałach stary Żyd przypomniał najważniejsze wydarzenia z najnowszej historii Polski. Ukazują zarówno wydarzenia triumfalne, jak i tragiczne. Jankiel rozpoczyna koncert tryumfalnym taktem, jednak okazuje się że to tylko próba i prawdziwy koncert dopiero się rozpoczął.
Pierwsze dźwięki przypominały brzęczenie much. Jankiel wzniósł oczy do nieba, jakby oczekiwał natchnienia. Słuchacze zdziwili się, gdy z instrumentu rozległ się dźwięk, jakby grała go cała orkiestra. Usłyszeli dźwięk dzwonków, czyneli i bębenków. Skoczne dźwięki to Polonez Trzeciego Maja”. Młodzi słuchacze już wyrywali się do tańca, zaś starsi wspominają uchwalenie Konstytucji i wiwaty na cześć króla, narodu i wszystkich stanów.
Nagle pojawił się fałszywy akord, który przejął wszystkich dreszczem. Niektórzy pomyśleli, że muzyk się pomylił. Jednak nierówne takty były zagrane specjalne. Miały zniszczyć radosny nastrój przypominając zdradę – Targowicę. Takt się miesza urywa, dźwięki narastają. Słychać jeden wielki hałas, w którym można odnaleźć dźwięki wojny: wystrzałów i jęki matek oraz dzieci. W ten sposób Jankiel ukazał „Rzeź Pragi”, czyli ostatnią bitwę powstania kościuszkowskiego i zdobycie Warszawy przez wojska rosyjskie. Na koniec cymbalista wydał potężny dźwięk i uciszył instrument.
Muzyka ponownie się zmieniła. Słychać było lekkie i ciche brzęczenia, kilka jęków, które łączą się w „akordów legiony”. Jest to nawiązanie do powstania Legionów Polskich pod dowództwem Dąbrowskiego. Żałosna nuta przypomina piosenkę znaną tułaczom – legionistom „Idzie żołnierz borem, lasem...”. Piosenkę tę doskonale znali żołnierze i wspominają czasy, gdy ich ojczyzna znajdowała się pod zaborami, a oni walczyli na wielu innych frontach w różnych stronach świata.
Na koniec takt się zmienił – przyspieszył. Rozległo się potężne uderzenie przypominające dźwięk trąb. Był to tryumfalny marsz - „Mazurek Dąbrowskiego”. Zebrani pochwycili jego słowa. Jankielowi wypadły drążki z dłoni, twarz zakrył rękoma i zapłakał nad losem ukochanej ojczyzny – Polski. Zwrócił się do generała Dąbrowskiego, że Polacy tak długo czekali na jego przyjście, jak długo Żydzi czekali na przyjście Mesjasza.
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies