Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Lalka
Poinformował przyjaciela o swoich planach: miał zamiar rozszerzyć sklep oraz, by odciążyć Ignacego, zatrudnić dwóch subiektów. Prócz tego opowiadał o trudach i cierpieniach przeżytych na wojnie, wśród których najtrudniejsza do zniesienia była samotność i tęsknota za ojczyzną: „- Nie masz pojęcia, co ja wycierpiałem, oddalony od wszystkich, niepewny, czy już kogo zobaczę, tak strasznie samotny. Bo widzisz, najgorszą samotnością nie jest ta, która otacza człowieka, ale ta pustka w nim samym, kiedy z kraju nie wyniósł ani cieplejszego spojrzenia, ani serdecznego słówka, ani nawet iskry nadziei...”.
Ogarnęła go tam dziwna choroba, przejawiająca się „bólem duszy”, doskwierającym mu do tego stopnia, iż chciało mu się „wyć” z bólu. To było powodem jego ciężkiej pracy i w konsekwencji poprawienia stanu swoich funduszy: robił rachunki, odbierał towary… Ta praca była ucieczką przed samym sobą, przed zwariowaniem: „Ale gdym oderwał się od interesów, a nawet gdym na chwilę złożył pióro, czułem ból, jakby mi - czy ty rozumiesz, Ignacy ? - jakby mi ziarno piasku wpadło do serca. Bywało, chodzę, jem, rozmawiam, myślę przytomnie, rozpatruję się w pięknej okolicy, nawet śmieję się i jestem wesół, a mimo to czuję jakieś tępe ukłucie, jakiś drobny niepokój, jakąś nieskończenie małą obawę. Ten stan chroniczny, męczący nad wszelki wyraz, lada okoliczność rozdmuchiwała w burzę. Drzewo znajomej formy, jakiś obdarty pagórek, kolor obłoku, przelot ptaka, nawet powiew wiatru bez żadnego zresztą powodu budził we mnie tak szaloną rozpacz, że uciekałem od ludzi. Szukałem ustroni tak pustej, gdzie bym mógł upaść na ziemię i nie podsłuchany przez nikogo, wyć z bólu jak pies."
Wokulski wyjechał, mając trzydzieści tysięcy rubli, a powrócił z… dwustu pięćdziesięcioma (z tego część w złocie).
Rzecki powoli dostrzegał zmiany, które zaszły w „Stasiu” wskutek wojny: „- Boję się twojej trzeźwości, pod wpływem której gadasz jak wariat. Rozumiesz mnie, Stasiu?...”. W pewnej chwili Wokulski zapytał o niejakiego Łęckiego, na co przyjaciel poinformował, iż to bankrut i w tym roku jego kamienica, w której zajmował ogromne mieszkanie, zostanie zlicytowana. Nie zapomniał także o tym, iż mężczyzna wraz ze swą córką miał w ich sklepie otwarty kredyt.
Ignacy wziął klucze i obaj udali się do sklepu. Stanisław był zachwycony i zdziwiony widokiem, który ujrzał. Półki uginały się pod ilością luksusowych towarów. Przeglądając księgę dłużników właściciel sklepu wyczytał, iż choć wspominany Tomasz Łęcki ma dług wynoszący sto czterdzieści tysięcy rubli, to ostatnio jego córka Izabela powiększyła go zakupem portmonetki. Zaczął wypytywać Ignacego o szczegóły tej wizyty. Po powrocie do pokoju służący Piotr przyniósł mężczyznom obiad.„Lalka”- streszczenie szczegółowe z testem
Autor: Karolina MarlgaPoinformował przyjaciela o swoich planach: miał zamiar rozszerzyć sklep oraz, by odciążyć Ignacego, zatrudnić dwóch subiektów. Prócz tego opowiadał o trudach i cierpieniach przeżytych na wojnie, wśród których najtrudniejsza do zniesienia była samotność i tęsknota za ojczyzną: „- Nie masz pojęcia, co ja wycierpiałem, oddalony od wszystkich, niepewny, czy już kogo zobaczę, tak strasznie samotny. Bo widzisz, najgorszą samotnością nie jest ta, która otacza człowieka, ale ta pustka w nim samym, kiedy z kraju nie wyniósł ani cieplejszego spojrzenia, ani serdecznego słówka, ani nawet iskry nadziei...”.
Ogarnęła go tam dziwna choroba, przejawiająca się „bólem duszy”, doskwierającym mu do tego stopnia, iż chciało mu się „wyć” z bólu. To było powodem jego ciężkiej pracy i w konsekwencji poprawienia stanu swoich funduszy: robił rachunki, odbierał towary… Ta praca była ucieczką przed samym sobą, przed zwariowaniem: „Ale gdym oderwał się od interesów, a nawet gdym na chwilę złożył pióro, czułem ból, jakby mi - czy ty rozumiesz, Ignacy ? - jakby mi ziarno piasku wpadło do serca. Bywało, chodzę, jem, rozmawiam, myślę przytomnie, rozpatruję się w pięknej okolicy, nawet śmieję się i jestem wesół, a mimo to czuję jakieś tępe ukłucie, jakiś drobny niepokój, jakąś nieskończenie małą obawę. Ten stan chroniczny, męczący nad wszelki wyraz, lada okoliczność rozdmuchiwała w burzę. Drzewo znajomej formy, jakiś obdarty pagórek, kolor obłoku, przelot ptaka, nawet powiew wiatru bez żadnego zresztą powodu budził we mnie tak szaloną rozpacz, że uciekałem od ludzi. Szukałem ustroni tak pustej, gdzie bym mógł upaść na ziemię i nie podsłuchany przez nikogo, wyć z bólu jak pies."
Wokulski wyjechał, mając trzydzieści tysięcy rubli, a powrócił z… dwustu pięćdziesięcioma (z tego część w złocie).
Rzecki powoli dostrzegał zmiany, które zaszły w „Stasiu” wskutek wojny: „- Boję się twojej trzeźwości, pod wpływem której gadasz jak wariat. Rozumiesz mnie, Stasiu?...”. W pewnej chwili Wokulski zapytał o niejakiego Łęckiego, na co przyjaciel poinformował, iż to bankrut i w tym roku jego kamienica, w której zajmował ogromne mieszkanie, zostanie zlicytowana. Nie zapomniał także o tym, iż mężczyzna wraz ze swą córką miał w ich sklepie otwarty kredyt.
Rozdział V
Demokratyzacja pana i marzenia panny z towarzystwa
Tomasz Łęcki zajmował wielkie ośmiopokojowe mieszkanie w ładnej kamienicy. Pięknie je urządził bogatymi meblami, a całość uzupełniały różne ciekawe drobiazgi. Mieszkał z córką Izabelą i kuzynką, panną Florentyną, kamerdynerem Mikołajem, jego żoną - kucharką i służącą Anusią. Każdy, kto ich odwiedzał, zachwycał się subtelnością wystroju mieszkania: „Kto tu wszedł, miał swobodę ruchu; nie potrzebował lękać się, że mu coś zastąpi drogę lub że on coś zepsuje. Czekając na gospodarza nie nudził się, otaczały go bowiem rzeczy, które warto było oglądać. Zarazem widok przedmiotów, wyrobionych nie wczoraj i mogących służyć kilku pokoleniom, nastrajał go na jakiś ton uroczysty”.
Tomasz Łęcki pochodził z rodziny, w której było kilku senatorów, a ojciec posiadał kiedyś miliony, pochłonięte później wydarzeniami politycznymi i podróżami. Pan Tomasz bywał kiedyś nawet na dworach: francuskim, wiedeńskim i włoskim, a przez jego dom przewijała się ówczesna śmietanka towarzyska. Córka wśród kandydatów starających się o jej rękę mogła przebierać: „Wiktor Emanuel, oczarowany pięknością jego córki, zaszczycał go swoją przyjaźnią i nawet chciał mu nadać tytuł hrabiego. Nie dziw, że pan Tomasz po śmierci wielkiego króla przez dwa miesiące nosił na kapeluszu krepę”. Tak było kiedyś…
W obecnej chwili, gdy rozeszła się już wieść o bankructwie Łęckich, ludzie przestali ich zapraszać, a nawet odwiedzać. Pan Tomasz utrzymywał już tylko kontakty z rodziną, a córka odwiedzała jedynie hrabinę Karolową.
Izabela Łęcka była piękną kobietą, wychowaną w komfortowych warunkach, sypiającą w puchach, mającą wszystko, o czym mogła zamarzyć. Podróżowała po świecie, jadała ze srebrnych talerzy. Każde jej życzenie czy marzenie było spełniane od razu. Zamykając się w świecie luksusu i zachcianek, nie znała prawdziwych realiów życia: „Dla niej nie istniały pory roku, tylko wiekuista wiosna, pełna łagodnego światła, żywych kwiatów i woni. Nie istniały pory dnia, gdyż nieraz przez całe miesiące kładła się spać o ósmej rano, a jadała obiad o drugiej po północy. Nie istniały różnice położeń jeograficznych, gdyż w Paryżu, Wiedniu, Rzymie, Berlinie czy Londynie znajdowali się ci sami ludzie, te same obyczaje, te same sprzęty, a nawet te same potrawy: zupy z wodorostów Oceanu Spokojnego, ostrygi z Morza Północnego, ryby z Atlantyku albo z Morza Śródziemnego, zwierzyna ze wszystkich krajów, owoce ze wszystkich części świata. Dla niej nie istniała nawet siła ciężkości, gdyż krzesła jej podsuwano, talerze podawano, ją samą na ulicy wieziono, na schody wprowadzano, na góry wnoszono”.
Od czasu, gdy dowiedziała się od hrabiny Karolowej o złej sytuacji ojca, o jego bankructwie, długach wekslowych oraz licytacji kamienicy była bardzo wystraszona. Sytuacji nie poprawiał fakt, iż hrabina ciągle wypominała dziewczynie, iż ta nie wyszła dotychczas za mąż i w ten sposób nie pomogła ojcu: „Marszałek nie jest wprawdzie Adonisem, no - ale... Gdyby nasze obowiązki były do spełnienia łatwe, nie istniałaby zasługa. Zresztą, mój Boże, któż nam broni mieć na dnie duszy jakiś ideał, o którym myśl osładza najcięższe chwile ? Na koniec, mogę cię zapewnić, że położenie pięknej kobiety, mającej starego męża, nie należy do najgorszych. Wszyscy interesują się nią, mówią o niej, składają hołdy jej poświęceniu, a znowu stary mąż jest mniej wymagający od męża w średnim wieku...”.
Piętnowana i oskarżana Łęcka próbowała się tłumaczyć, ale do hrabiny żadne argumenty nie trafiały. W końcu poinformowała Izabelę, że długi wekslowe jej ojca ktoś wykupił, o co panna Łęcka posądzała swą ciotkę, hrabinę Krzeszowską.
Rozdział VI
W jaki sposób nowi ludzie ukazują się nad starymi horyzontami
W kwietniowe popołudnie panna Izabela czytała powieść Zoli „Une page d`amour”, lecz nie mogła się skupić na treści, ponieważ wciąż myślała o serwisie i srebrach, które były u jubilera, czekając na nowego nabywcę: „Panna Izabela czuje ściśnięcie serca za serwisem i srebrami, lecz doznaje niejakiej ulgi na myśl o kweście i nowej toalecie. Może mieć bardzo piękną, ale jaką?...”.
Rozmyślania przerwało wejście panny Florentyny, niosącej list od hrabiny Karolowej, ciotki Łęckiej, która proponowała wykup srebra za trzy tysiące rubli: „(…) proponuję ci więc, jeżeli zgodzisz się, trzy tysiące rubli pożyczki na zastaw wspomnianego serwisu i sreber. Sądzę, że dziś wygodniej będzie im u mnie, gdy ojciec twój znajduje się w takich kłopotach. Odebrać je będziesz mogła, kiedy zechcesz, a w razie mojej śmierci nawet bez zwracania pożyczki” oraz informowała, że Wokulski ofiarował jej tysiąc rubli na ochronkę dla dzieci. W dalszej części listu ciotka chwaliła tego człowieka: „Kilku takich Wokulskich, a czuję, że na starość zostałabym demokratką." Choć Izabela domyślała się trudnego położenia swej rodziny, to jej duma nie pozwalała pogodzić się z nową sytuacją.
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14
Szybki test:
Prezesowa Zasławska pragnęła wystawić nagrobek upamiętniający postać:a) ojca Wokulskiego
b) dziada Wokulskiego
c) brata Wokulskiego
d) stryja Wokulskiego
Rozwiązanie
Przyjaciel Rzeckiego - Katz popełnił samobójstwo w węgierskiej chacie rozżalony:
a) klęską wojsk węgerskich
b) sytuacją na arenie międzynarodowej
c) swym tułaczym losem
d) brakiem równości i wolności na świecie
Rozwiązanie
Wokulski poprosił Rzeckiego, by w antrakcie spektaklu wręczył aktorowi Rossiemu:
a) album z widokami Warszawy
b) nowy garnitur
c) bukiet kwiatów
d) kopertę z pieniędzmi
Rozwiązanie
Więcej pytań
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies