Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Romantyzm
Wspomniana przy okazji omawiania „Świtezi” linia rozwoju mickiewiczowskiej ballady romantycznej, której punktem wyjścia było „To lubię”, w „Świteziance” znajduje swoje zwieńczenie. Wszystkie niemalże elementy stylowe obecne bądź zasygnalizowane w dwóch wspomnianych utworach znajdują swój pełny kształt w „Świteziance”. Łatwo zauważyć, iż wieszcz posłużył się motywami obecnymi i popularnymi w dobie oświecenia, czyli dumką i sielanką, o czym może świadczyć zakochana para, na której losach skupia się „Świtezianka”.
Ballada opowiada o losach pięknego młodzieńca i równie urodziwej niewiasty, których okoliczni mieszkańcy widują spacerujących nad brzegiem Świtezi w blasku księżyca. Na pierwszy rzut oka wyglądają na szaleńczo zakochanych:
„Ona mu z kosza daje maliny,
A on jej kwiatki do wianka;
Pewnie kochankiem jest tej dziewczyny,
Pewnie to jego kochanka”.
Młodzi spotykają się co noc pod rosnącym nad jeziorem modrzewiem. Chłopak jest łowczym w pobliskim borze, natomiast nie wiadomo kim jest jego wybranka. Dowiadujemy się, iż niewiasta prawdopodobnie nie pochodzi ze świata, jaki znamy:
„Jak mokry jaskier wschodzi na bagnie,
Jak ognik nocny przepada”.
Kiedy się poznali, łowczy usiłował dowiedzieć czegoś więcej o pięknej nieznajomej. Wypytywał ją o jej pochodzenie, lecz ta zbywała jego ciekawość. Spotykali się nad brzegiem jeziora przez całe lato, aż nadeszła zima. Z uwagi na to, że wcześniej robiło się ciemno i chłodno młodzieniec nalegał, by jego kochanka zamieszkała z nim, a nie uciekała jak zawsze przed zmrokiem w bliżej nie określonym kierunku. Dziewczyna wspomniała, iż ojciec przestrzegał ją przed takimi młokosami:
„Słowicze wdzięki w mężczyzny głosie,
A w sercu lisie zamiary”.
Piękna niewiasta obawiała się, iż łowczy nie będzie stały w swoich uczuciach i prędzej czy później ją zostawi. Młodzieniec złożył jej przysięgę, powołując się na piekielne potęgi.
Dziewczyna przestrzegła swojego adoratora: Świtezianka - interpretacja i analiza
Autor: Karolina MarlgaWspomniana przy okazji omawiania „Świtezi” linia rozwoju mickiewiczowskiej ballady romantycznej, której punktem wyjścia było „To lubię”, w „Świteziance” znajduje swoje zwieńczenie. Wszystkie niemalże elementy stylowe obecne bądź zasygnalizowane w dwóch wspomnianych utworach znajdują swój pełny kształt w „Świteziance”. Łatwo zauważyć, iż wieszcz posłużył się motywami obecnymi i popularnymi w dobie oświecenia, czyli dumką i sielanką, o czym może świadczyć zakochana para, na której losach skupia się „Świtezianka”.
Ballada opowiada o losach pięknego młodzieńca i równie urodziwej niewiasty, których okoliczni mieszkańcy widują spacerujących nad brzegiem Świtezi w blasku księżyca. Na pierwszy rzut oka wyglądają na szaleńczo zakochanych:
„Ona mu z kosza daje maliny,
A on jej kwiatki do wianka;
Pewnie kochankiem jest tej dziewczyny,
Pewnie to jego kochanka”.
Młodzi spotykają się co noc pod rosnącym nad jeziorem modrzewiem. Chłopak jest łowczym w pobliskim borze, natomiast nie wiadomo kim jest jego wybranka. Dowiadujemy się, iż niewiasta prawdopodobnie nie pochodzi ze świata, jaki znamy:
„Jak mokry jaskier wschodzi na bagnie,
Jak ognik nocny przepada”.
Kiedy się poznali, łowczy usiłował dowiedzieć czegoś więcej o pięknej nieznajomej. Wypytywał ją o jej pochodzenie, lecz ta zbywała jego ciekawość. Spotykali się nad brzegiem jeziora przez całe lato, aż nadeszła zima. Z uwagi na to, że wcześniej robiło się ciemno i chłodno młodzieniec nalegał, by jego kochanka zamieszkała z nim, a nie uciekała jak zawsze przed zmrokiem w bliżej nie określonym kierunku. Dziewczyna wspomniała, iż ojciec przestrzegał ją przed takimi młokosami:
„Słowicze wdzięki w mężczyzny głosie,
A w sercu lisie zamiary”.
Piękna niewiasta obawiała się, iż łowczy nie będzie stały w swoich uczuciach i prędzej czy później ją zostawi. Młodzieniec złożył jej przysięgę, powołując się na piekielne potęgi.
„Dochowaj, strzelcze, to moja rada:
Bo kto przysięgę naruszy,
Ach, biada jemu, za życia biada!
I biada jego złej duszy!”.
Wypowiedziawszy te słowa niewiasta opuściła łowczego i swoim zwyczajem udała się w knieje, niemalże natychmiast znikając z jego wzroku. On, jak zwykle, próbował iść za nią, ale w oka mgnieniu zorientował się, że nie ma pojęcia, w którym kierunku poszła. Zdruzgotany wędrował brzegiem Świtezi, aż nagle jego oczom ukazało się niezwykłe zjawisko:
„Burzy się, wzdyma, pękają tonie,
O niesłychane zjawiska!
Ponad srebrzyste Świtezi błonie
Dziewicza piękność wytryska”.
Przepiękna istota pocieszała łowczego, sugerowała, by dał sobie spokój z piękną nieznajomą, która pewnie śmieje się z niego każdego wieczora. Oferuje mu swoje towarzystwo:
„Do mnie tu, do mnie, tu będziem razem
Po wodnym pląsać krysztale”.
Kobieta zaproponowała młodzieńcowi romans:
„Czy zechcesz niby jaskółka chybka
Oblicze tylko wód muskać,
Czy zdrów jak rybka, wesół jak rybka,
Cały dzień ze mną się pluskać”.
Chłopak przez jakiś czas się wahał, ale ostatecznie przystał na kuszącą propozycję pięknej niewiasty. Zapomniawszy zupełnie o danej tego samego wieczora obietnicy rzucił się w objęcia innej kobiety. Dopiero z bliska łowczy spostrzegł:
„Ach, to dziewczyna spod lasku!”.
Wówczas było już za późno na ratunek. Tajemnicza rusałka otwarcie zapytała:
„A gdzie przysięga? gdzie moja rada?
Wszak kto przysięgę naruszy,
Ach, biada jemu, za życia biada!
I biada jego złej duszy!”.
Niewiasta zapowiedziała niewiernemu kochankowi, iż czeka go słona zapłata za złamanie danej przysięgi:
strona: 1 2 3 4 5 6
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies