Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Romantyzm
„Ja pójdę! mówił ze łzami. «Idź sobie!»
Poszedł i umarł z miłości (…)”.
Łatwo zauważyć tu kpinę z ckliwych sielanek i dumek, w których kochający bez wzajemności młodzieniec cierpiał wielkie katusze zanim stracił życie. Mickiewicz w oczywisty sposób podśmiewa się z obyczajowości minionej epoki. Komiczne wydają się być też fragmenty, w których zmora opowiada o swoich psikusach, które urządzała przejeżdżającym przez jej teren śmiałkom, a także moment, w którym kogut przerywa przepowiednię zjawy.
W „To lubię” wątki komiczne przeplatają się poważnymi, co daje zaskakujący efekt – czytelnik przez cały czas skupia się na akcji, ponieważ nie wie, co dalej go czeka. Nawet w momencie, gdy cała historia Józia i Maryli staje się jasna, poeta wprowadza przepowiednię, której odbiorca słucha z zapartym tchem.
Inaczej niż w innych balladach zbioru, w „To lubię” pozorna naiwność i prymitywizacja języka nie są wyeksponowane. Przekłada się to automatycznie na mniejszą liczbę zdrobnień, niż ma to miejsce chociażby w „Rybce” czy „Pierwiosnku”. Najwięcej możemy się ich naliczyć na początku i na końcu utworu. W pierwszej strofie mamy na przykład: „zarostek”, „rzeczułkę”, „mostek”, w przedostatniej natomiast „oczka” i „obłoczek”. Jak trafnie konstatuje Zgorzelski: „Metoda zdrobnień nie mogła przeto wystarczyć w «To lubię» jako jedyny sposób ukształtowania języka w myśl postulatów prostoty i naturalności. Na śmiałe i konsekwentne rozwiązanie tego zagadnienia – od razu; w pierwszej balladzie – było jeszcze za wcześnie” (Cz. Zgorzelski, dz. cyt.).
Obok zdrobnień możemy zauważyć dwie równie ważne zabiegi stylistyczne w balladzie. Po pierwsze Mickiewicz zdecydował się na wprowadzenie nowego słownictwa, używanego dotąd w mowie potocznej, ale nie w poezji. Po drugie wypowiedzi bohaterów starał się poeta jak najbardziej upodobnić do naturalnej i swobodnej rozmowy. Obydwie tendencje są w „To lubię” zauważalne, choć jeszcze nie tak bardzo jak chociażby w „Powrocie taty”. Mają one charakter okazjonalny.
Jako że „To lubię” jest chronologicznie pierwszą balladą romantyczną napisaną przez Mickiewicza, można dopatrzyć się w niej pewnych „naleciałości” z uprzedniej epoki. Można by tu wskazać na charakterystyczne dla sentymentalizmu oświeceniowego epitety: „piękna dolina”, „blady płomyk”, „wyrazy miłosne”, „radość dzika”, „zielony grób”, „słodki wyraz”, „gorzkie łzy”, „bladawy obłoczek”. Na podstawie samych epitetów można zauważyć również, iż poeta wciąż wielkim uczuciem darzył poezję klasyczną, o czym mogą świadczyć takie zwroty jak: „czyśćcowe potoki”, „ogniste głębinie”, „czyśćcowa zaguba”, „północna godzina”. To lubię - interpretacja i analiza
Autor: Karolina Marlga„Ja pójdę! mówił ze łzami. «Idź sobie!»
Poszedł i umarł z miłości (…)”.
Łatwo zauważyć tu kpinę z ckliwych sielanek i dumek, w których kochający bez wzajemności młodzieniec cierpiał wielkie katusze zanim stracił życie. Mickiewicz w oczywisty sposób podśmiewa się z obyczajowości minionej epoki. Komiczne wydają się być też fragmenty, w których zmora opowiada o swoich psikusach, które urządzała przejeżdżającym przez jej teren śmiałkom, a także moment, w którym kogut przerywa przepowiednię zjawy.
W „To lubię” wątki komiczne przeplatają się poważnymi, co daje zaskakujący efekt – czytelnik przez cały czas skupia się na akcji, ponieważ nie wie, co dalej go czeka. Nawet w momencie, gdy cała historia Józia i Maryli staje się jasna, poeta wprowadza przepowiednię, której odbiorca słucha z zapartym tchem.
Inaczej niż w innych balladach zbioru, w „To lubię” pozorna naiwność i prymitywizacja języka nie są wyeksponowane. Przekłada się to automatycznie na mniejszą liczbę zdrobnień, niż ma to miejsce chociażby w „Rybce” czy „Pierwiosnku”. Najwięcej możemy się ich naliczyć na początku i na końcu utworu. W pierwszej strofie mamy na przykład: „zarostek”, „rzeczułkę”, „mostek”, w przedostatniej natomiast „oczka” i „obłoczek”. Jak trafnie konstatuje Zgorzelski: „Metoda zdrobnień nie mogła przeto wystarczyć w «To lubię» jako jedyny sposób ukształtowania języka w myśl postulatów prostoty i naturalności. Na śmiałe i konsekwentne rozwiązanie tego zagadnienia – od razu; w pierwszej balladzie – było jeszcze za wcześnie” (Cz. Zgorzelski, dz. cyt.).
Obok zdrobnień możemy zauważyć dwie równie ważne zabiegi stylistyczne w balladzie. Po pierwsze Mickiewicz zdecydował się na wprowadzenie nowego słownictwa, używanego dotąd w mowie potocznej, ale nie w poezji. Po drugie wypowiedzi bohaterów starał się poeta jak najbardziej upodobnić do naturalnej i swobodnej rozmowy. Obydwie tendencje są w „To lubię” zauważalne, choć jeszcze nie tak bardzo jak chociażby w „Powrocie taty”. Mają one charakter okazjonalny.
Jednakże wśród tych, bądź co bądź, wyrafinowanych środkach artystycznych, w tekście „To lubię” możemy doszukać się również kolokwializmów wywodzących się bezpośrednio z mowy potocznej gminu. Do takich wyrazów możemy zaliczyć: „zarostek”, „chróściak”, „bies”, „ksyka”, „zrąbnica”, „wrzeszczeć”, „dyszel”, „szruba”. Mamy tu także całe zdania „żywcem” zapożyczone z mowy potocznej: „roztwiera gębę i wytrzeszcza oczy”.
Powracając jeszcze do tematu wpływów poezji sentymentalnej na pierwszą romantyczną balladę Mickiewicza, nie sposób nie wspomnieć o inwersjach. Zmiana szyku wyrazów w zdaniu od zawsze uchodziła za wyznacznik poetyckości tekstu. W „To lubię” zabieg ten jest realizowany podobnie jak w sentymentalnych dumkach – dwa ściśle powiązane ze sobą wyrazy rozdzielał poetą trzecim, tak zwanym „wtrętem”. Jak wyliczył Czesław Zgorzelski, zdania zawierające inwersję stanowią 17% wszystkich zdań w „To lubię” (zob. Cz. Zgorzelski, dz. cyt.). Inwersja w omawianej balladzie najczęściej przejawia się poprzez wtrącenia do toku narracji, na przykład: „Ja chociaż – pomnę – nieraz Andrzej stary zaklinał (…)”.
strona: 1 2 3 4 5 6
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies