JesteÅ› w: Ostatni dzwonek -> Romantyzm
„Jak dwaj u niej goÅ›cili,
Tak jÄ… dwaj polubili.
Obu nadzieja Å‚echce,
Obadwaj zjęci trwogą,
Żyć bez niej żaden nie chce,
Å»yć z niÄ… obaj nie mogÄ…”.
Wreszcie zdobyli się na odwagę i otwarcie wyznali swoje uczucia bratowej. Poprosili ją, by wybrała jednego z nich na swego męża, póki jest jeszcze młoda. Rycerze kłócili się o względy pięknej gospodyni, chcieli nawet rozstrzygnąć swój spór poprzez pojedynek na miecze. Kobieta ponownie udała się z prośbą o radę do sędziwego pustelnika.
Starzec wysÅ‚uchaÅ‚ narzekaÅ„ bohaterki, którÄ… nie dość, że drÄ™czyÅ‚y koszmary i wizje zmarÅ‚ego męża, to teraz doszÅ‚o jej nowe utrapienie – oÅ›wiadczyny jego braci. Mężczyzna znalazÅ‚ rozwiÄ…zanie na te problemy. ZaproponowaÅ‚, że jeszcze tego samego dnia przywróci jej męża do życia. Kobieta na te sÅ‚owa zbladÅ‚a z przerażenia. Gotowa byÅ‚a ponieść wszelkie konsekwencji swojej zbrodni, oddaÅ‚aby wszystkie bogactwa, aby pozbyć siÄ™ przeÅ›ladujÄ…cej jÄ… zjawy, ale za nic w Å›wiecie nie zgodziÅ‚aby siÄ™, aby wskrzeszono jej ofiarÄ™:
„Nie czas już, ach, nie czas!
To żelazo zabojcze
Na wieki dzieli nas!
Ach, znam, żem warta kary,
I zniosÄ™ wszelkie kary,
Byle się pozbyć mary.
ZrzekÄ™ siÄ™ mego zbioru
I pójdę do klasztoru,
I pójdę w ciemny las.
Nie, nie wskrzeszaj, mój ojcze!
Nie czas już, ach, nie czas,
To żelazo zabojcze
Na wieki dzieli nas!”.
Starzec uszanowaÅ‚ jej decyzjÄ™, choć nie kryÅ‚ swojego smutku. DoradziÅ‚ kobiecie, by wyszÅ‚a za jednego z braci. ZaproponowaÅ‚, by ogÅ‚osiÅ‚a miÄ™dzy nimi konkurencjÄ™ – ten, który przyniesie piÄ™kniejszy wianek, zostanie jej mężem. Kobieta przystaÅ‚a na takie rozwiÄ…zanie drÄ™czÄ…cego jÄ… dylematu. W drodze na zamek wszÄ™dzie sÅ‚yszaÅ‚a szepty: „To ja, twój mąż, twój mąż!”, lecz siÄ™ nie zatrzymywaÅ‚a.
Kiedy nadeszła niedziela cerkiew przygotowana była do zaślubin. Kobieta w pięknej białej sukni dokonała wyboru. Zdecydowała się na wianek z lilii. Decyzja ta niezwykle ucieszyła obydwu braci. Każdy z nich zapewniał bowiem, że to właśnie on nazbierał kwiatów z mogiły nad ruczajem. Mężczyźni zaczęli szarpać się na środku kościoła, gotowi się pozbijać. Nagle drzwi do świątyni zatrzasnęły się z wielkim hukiem. Oczom wszystkich zgromadzonych ukazał się zamordowany brat:
„Wtem drzwi koÅ›cioÅ‚a trzasÅ‚y,
Wiatr zawiał, świece zgasły,
Wchodzi osoba w bieli.
Znany chód, znana zbroja,
Staje, wszyscy zadrżeli,
Staje, patrzy ukosem,
Podziemnym woła głosem:
"Mój wieniec i ty moja!
Kwiat na mym rwany grobie,
Mnie, księże, stułą wiąż;
Zła żono, biada tobie!
To ja. twój mąż, twój mąż!
Źli bracia, biada obu!
Z mego rwaliście grobu,
ZawieÅ›cie krwawy bój”.
To właśnie jego wianek wybrała kobieta. Lilie pochodziły z jego grobu. Mężczyzna nie miał zamiaru przebaczać niewiernej żonie. Gniew spadł również na braci:Lilje - interpretacja i analiza
Autor: Karolina Marlêga„Jak dwaj u niej goÅ›cili,
Tak jÄ… dwaj polubili.
Obu nadzieja Å‚echce,
Obadwaj zjęci trwogą,
Żyć bez niej żaden nie chce,
Å»yć z niÄ… obaj nie mogÄ…”.
Wreszcie zdobyli się na odwagę i otwarcie wyznali swoje uczucia bratowej. Poprosili ją, by wybrała jednego z nich na swego męża, póki jest jeszcze młoda. Rycerze kłócili się o względy pięknej gospodyni, chcieli nawet rozstrzygnąć swój spór poprzez pojedynek na miecze. Kobieta ponownie udała się z prośbą o radę do sędziwego pustelnika.
Starzec wysÅ‚uchaÅ‚ narzekaÅ„ bohaterki, którÄ… nie dość, że drÄ™czyÅ‚y koszmary i wizje zmarÅ‚ego męża, to teraz doszÅ‚o jej nowe utrapienie – oÅ›wiadczyny jego braci. Mężczyzna znalazÅ‚ rozwiÄ…zanie na te problemy. ZaproponowaÅ‚, że jeszcze tego samego dnia przywróci jej męża do życia. Kobieta na te sÅ‚owa zbladÅ‚a z przerażenia. Gotowa byÅ‚a ponieść wszelkie konsekwencji swojej zbrodni, oddaÅ‚aby wszystkie bogactwa, aby pozbyć siÄ™ przeÅ›ladujÄ…cej jÄ… zjawy, ale za nic w Å›wiecie nie zgodziÅ‚aby siÄ™, aby wskrzeszono jej ofiarÄ™:
„Nie czas już, ach, nie czas!
To żelazo zabojcze
Na wieki dzieli nas!
Ach, znam, żem warta kary,
I zniosÄ™ wszelkie kary,
Byle się pozbyć mary.
ZrzekÄ™ siÄ™ mego zbioru
I pójdę do klasztoru,
I pójdę w ciemny las.
Nie, nie wskrzeszaj, mój ojcze!
Nie czas już, ach, nie czas,
To żelazo zabojcze
Na wieki dzieli nas!”.
Starzec uszanowaÅ‚ jej decyzjÄ™, choć nie kryÅ‚ swojego smutku. DoradziÅ‚ kobiecie, by wyszÅ‚a za jednego z braci. ZaproponowaÅ‚, by ogÅ‚osiÅ‚a miÄ™dzy nimi konkurencjÄ™ – ten, który przyniesie piÄ™kniejszy wianek, zostanie jej mężem. Kobieta przystaÅ‚a na takie rozwiÄ…zanie drÄ™czÄ…cego jÄ… dylematu. W drodze na zamek wszÄ™dzie sÅ‚yszaÅ‚a szepty: „To ja, twój mąż, twój mąż!”, lecz siÄ™ nie zatrzymywaÅ‚a.
Kiedy nadeszła niedziela cerkiew przygotowana była do zaślubin. Kobieta w pięknej białej sukni dokonała wyboru. Zdecydowała się na wianek z lilii. Decyzja ta niezwykle ucieszyła obydwu braci. Każdy z nich zapewniał bowiem, że to właśnie on nazbierał kwiatów z mogiły nad ruczajem. Mężczyźni zaczęli szarpać się na środku kościoła, gotowi się pozbijać. Nagle drzwi do świątyni zatrzasnęły się z wielkim hukiem. Oczom wszystkich zgromadzonych ukazał się zamordowany brat:
„Wtem drzwi koÅ›cioÅ‚a trzasÅ‚y,
Wiatr zawiał, świece zgasły,
Wchodzi osoba w bieli.
Znany chód, znana zbroja,
Staje, wszyscy zadrżeli,
Staje, patrzy ukosem,
Podziemnym woła głosem:
"Mój wieniec i ty moja!
Kwiat na mym rwany grobie,
Mnie, księże, stułą wiąż;
Zła żono, biada tobie!
To ja. twój mąż, twój mąż!
Źli bracia, biada obu!
Z mego rwaliście grobu,
ZawieÅ›cie krwawy bój”.
„To ja, twój mąż, wasz brat,
Wy moi, wieniec mój,
Dalej na tamten Å›wiat!”
Po tych słowach świątynia zatrzęsła się posadach i zapadła się pod ziemię. W jej miejscu wyrosły wysokie lilie:
„WstrzÄ™sÅ‚a siÄ™ cerkwi posada,
Z zrębu wysuwa się zrąb,
Sklep trzeszczy, głąb zapada,
Cerkiew zapada w głąb.
Ziemia jÄ… z wierzchu kryje,
Na niej rosnÄ… lilije,
A rosnÄ… tak wysoko,
Jak pan leżaÅ‚ gÅ‚Ä™boko”.
W opinii wielu badaczy twórczoÅ›ci Mickiewicza, „Lilije” sÄ… najlepszym jego utworem w zbiorze „Ballady i romanse”. Warto przytoczyć tu wypowiedzi kilku z nich. Kazimierz Cysewski w artykule „Autentyzm i mitologizacja” napisaÅ‚: „Chyba żadna z ballad Mickiewicza nie zebraÅ‚a tylu pochwaÅ‚ i zachwytów; nie doczekaÅ‚a siÄ™ takiej liczby omówieÅ„, diagnoz, mniej czy bardziej wnikliwych charakterystyk; a przy tym wszystkim ciÄ…gle pozostaje uczucie jakiegoÅ› niedoczytania, niedostatecznego wyjaÅ›nienia źródeÅ‚ jej sugestywnego oddziaÅ‚ywania artystycznego i potencji semantycznej” (K. Cysewski, „Autentyzm i mitologizacja” [w:]„Romantyczne nowatorstwo i tradycja: o «Balladach i romansach» Mickiewicza, SÅ‚upsk 1994).
strona: 1 2 3 4 5 6 7 8 9
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies