Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Romantyzm
„II
Patrzy na gruzy nieprzyjaznych grodów,
Na rozwalone bramy do ogrodów --
I gwiazdę zrzuca ze szczytu”.
O ile na początku otwierającej dzieło strofy Norwid wspomina o domach Kapuletich i Montekich, o tyle z drugiej zwrotki wyłania się smutna prawda – rodzinne gniazda zamieniono w gruzy.
Nie można zapominać, iż w pojęciu „domów” zakochanych mieści się także metafora grobu. W tym kontekście druga strona dowodzi zaniedbania miejsca pochówku kochanków dowodzi obojętności ludzi na ich los. Manifestowane w rozmowach i w tekstach współczucie jest pozorne, lubią czytać i wspominać nastoletnich zakochanych, lecz nikt nie zwróci uwagi na zapuszczenie ich mogił. Podmiotowi wydaje się, iż nikogo poza nim nie trapi geneza wydarzenia, które zainspirowało Szekspira do napisania słynnej tragedii.
W odróżnieniu do „uczonych” ludzi, wyglądem domów/mogił Romea i Julii zainteresowała się natura:
„Łagodne oko błękitu
(…)
I gwiazdę zrzuca ze szczytu”.
Gwiazdę tę można interpretować co najmniej na kilka sposobów. Można uznać ją za przejaw współczucia, jakim natura darzy tragicznych kochanków. Jest ona niczym łza spływająca po policzkach upersonifikowanego księżyca nad losem dawnej pary.
Z drugiej strony niektórzy badacze odczytują te wersy jako metaforę spadającego meteorytu (spadającej gwiazdy - symbolu szczęścia). Misja odszyfrowania znaczenia tego zjawiska w utworze została przekazana cyprysom, poddanym antropomorfizacji cmentarnym drzewom. Odwołując się do tradycji ludowej, uznawane za długowieczne i nieśmiertelne, rośliny przyjmują, że „łza znad planety”, być może należąca do mieszkających w niebie aniołów, jest zarezerwowana dla młodych kochanków. To łza przenikająca w głąb ich grobów:
„Cyprysy mówią, że to dla Julietty,
Że dla Romea, ta łza znad planety
Spada – i groby przecieka”.
W opozycji do poglądu cyprysów, pełniących funkcję rzecznika ludu i natury, staje podmiot liryczny. Jest on reprezentantem racjonalnej części świata, ludzi pozbawionych emocji, cechujących się sceptycyzmem i kierowaniem się logiką i nauką:
„mówią, i mówią uczenie,
Że to nie łzy są, ale że kamienie,
I – że nikt na nie nie czeka!”.
Zdaniem podmiotu z nieba spadła nie gwiazda, lecz kawałek meteoru.
Zestawienie potęgi niezniszczalnej przyrody, wyrażającej współczucie „znad planety” (z „innego” świata) z ironicznie ujętą „uczonością” racjonalnych, obojętnych wobec uczucia i tragedii innych ludzi jest celowe. Norwid chciał w ten sposób skontrastować ludowe wierzenia z dziedzictwem osiemnastowiecznego racjonalizmu, podobnie zresztą jak inny wielki romantyczny wieszcz, Adam Mickiewicz w balladzie „Romantyczności”. Niektórzy badacze są zdania, iż „W Weronie” to zminiaturyzowana wersja dzieła Mickiewicza, zestawiającego romantyczne „czucie i wiarę” zakochanej dziewczyny wobec oświeceniowego „szkiełka i oka” mędrca.W Weronie - interpretacja i analiza
Autor: Karolina Marlga„II
Patrzy na gruzy nieprzyjaznych grodów,
Na rozwalone bramy do ogrodów --
I gwiazdę zrzuca ze szczytu”.
O ile na początku otwierającej dzieło strofy Norwid wspomina o domach Kapuletich i Montekich, o tyle z drugiej zwrotki wyłania się smutna prawda – rodzinne gniazda zamieniono w gruzy.
Nie można zapominać, iż w pojęciu „domów” zakochanych mieści się także metafora grobu. W tym kontekście druga strona dowodzi zaniedbania miejsca pochówku kochanków dowodzi obojętności ludzi na ich los. Manifestowane w rozmowach i w tekstach współczucie jest pozorne, lubią czytać i wspominać nastoletnich zakochanych, lecz nikt nie zwróci uwagi na zapuszczenie ich mogił. Podmiotowi wydaje się, iż nikogo poza nim nie trapi geneza wydarzenia, które zainspirowało Szekspira do napisania słynnej tragedii.
W odróżnieniu do „uczonych” ludzi, wyglądem domów/mogił Romea i Julii zainteresowała się natura:
„Łagodne oko błękitu
(…)
I gwiazdę zrzuca ze szczytu”.
Gwiazdę tę można interpretować co najmniej na kilka sposobów. Można uznać ją za przejaw współczucia, jakim natura darzy tragicznych kochanków. Jest ona niczym łza spływająca po policzkach upersonifikowanego księżyca nad losem dawnej pary.
Z drugiej strony niektórzy badacze odczytują te wersy jako metaforę spadającego meteorytu (spadającej gwiazdy - symbolu szczęścia). Misja odszyfrowania znaczenia tego zjawiska w utworze została przekazana cyprysom, poddanym antropomorfizacji cmentarnym drzewom. Odwołując się do tradycji ludowej, uznawane za długowieczne i nieśmiertelne, rośliny przyjmują, że „łza znad planety”, być może należąca do mieszkających w niebie aniołów, jest zarezerwowana dla młodych kochanków. To łza przenikająca w głąb ich grobów:
„Cyprysy mówią, że to dla Julietty,
Że dla Romea, ta łza znad planety
Spada – i groby przecieka”.
W opozycji do poglądu cyprysów, pełniących funkcję rzecznika ludu i natury, staje podmiot liryczny. Jest on reprezentantem racjonalnej części świata, ludzi pozbawionych emocji, cechujących się sceptycyzmem i kierowaniem się logiką i nauką:
„mówią, i mówią uczenie,
Że to nie łzy są, ale że kamienie,
I – że nikt na nie nie czeka!”.
Zdaniem podmiotu z nieba spadła nie gwiazda, lecz kawałek meteoru.
Warto podkreślić, że Norwid nie zabiera głosu na temat wyższości ludowego bądź naukowego postrzegania świata. Wydaje się propagować tym samym pogląd, iż prawda o świecie i ludziach jest o wiele bardziej złożona i trudniejsza, niż się nam wydaje. Pewnym jest, iż życie człowieka jest kruche, a wyznawane przez niego wartości podlegają bezwzględnemu prawu niszczenia i przemijania.
Poprzez ukazanie kontrastowych stanowisk przyrody i ludzi wobec obrazu grobu Romea i Julii, wtopionego w upersonifikowaną przyrodę (księżyc jest „okiem nieba”, cyprysy „mówią” i interpretują zjawisko spadającego meteorytu, który z kolei jest ukazany jako anielska „łza”), Norwid stworzył w liryku świat oparty na tradycji ludowej.
strona: 1 2 3
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies