JesteÅ› w: Ostatni dzwonek -> Dwudziestolecie miedzywojenne
„MieszkaÅ„cy” Juliana Tuwim to tekst niezwykle kontrowersyjny, demaskatorski, piÄ™tnujÄ…cy i pamfletowy. Podmiot liryczny peÅ‚ni rolÄ™ obserwatora i socjologa. PrzyglÄ…dajÄ…c siÄ™ jednemu dniu z życia tytuÅ‚owej warstwy spoÅ‚ecznej – od momentu pobudki, poprzez ubieranie siÄ™, wyjÅ›cie z domu, spacer po mieÅ›cie, kupno gazety, a skoÅ„czywszy na „wyklepaniu” modlitwy wieczornej i zapadniÄ™ciu w sen, dochodzi do bardzo gorzkich wniosków, zamykajÄ…cych siÄ™ w kilku punktach i dotykajÄ…cych kilku kwestii. MieszkaÅ„ców cechuje:
Zajmowanie siÄ™ maÅ‚o istotnymi czynnoÅ›ciami, problemami i ideami, czego przykÅ‚adem jest narzekanie na wszystko – pogodÄ™, ceny w sklepach, zaledwie w kilka chwil po przebudzeniu:
„Od rana beÅ‚kot. BeÅ‚kocÄ…, bredzÄ…,
Że deszcz, że drogo, że to, że tamto.
TrochÄ™ pochodzÄ…, trochÄ™ posiedzÄ…,
I wszystko widmo. I wszystko fantom”.
Nieustanna negacja rzeczywistoÅ›ci towarzyszy im przez caÅ‚y dzieÅ„, wypeÅ‚niajÄ…c każdÄ… ich myÅ›l, monolog lub dialog, okreÅ›lonÄ… w wierszu negatywnym „beÅ‚kotem”. Wers „TrochÄ™ pochodzÄ…, trochÄ™ posiedzÄ…” Å›wiadczy o ich niezdecydowaniu i braku celu, do którego mogÄ… konsekwentnie dążyć i czerpać radość po jego zrealizowaniu. A tak – pozostaje im jedynie narzekanie i krÄ™cenie siÄ™ z kÄ…ta w kÄ…t,
zbytnia pedanteria, zarówno w kwestii wyglądu, jak i zachowania, wskazująca na obezwładniający ich strach przed nieznanym i pogłębiającą się nerwicę lękową:
„SprawdzÄ… godzinÄ™, sprawdzÄ… kieszenie,
Krawacik musnÄ…, klapy obciÄ…gnÄ…,
(…)
Jak ciasto biorÄ… gazety w palce
I żują, żują na papkę pulchną,
Aż papierowym wzdęte zakalcem,
Wypchane gÅ‚owy grubo im puchnÄ…”;
zatracanie siÄ™ w maÅ‚o istotnych kwestiach, aby jakoÅ› zająć czas i nie myÅ›leć o beznadziejnoÅ›ci wÅ‚asnej egzystencji, o czekajÄ…cych ich wyzwaniach czy narastajÄ…cej pewnoÅ›ci, iż sÄ… za maÅ‚o odważni, by zacząć żyć „naprawdÄ™”:
„I znowu mówiÄ…, że Ford... że kino...
Że Bóg... że Rosja... radio, sport, wojna...
Warstwami rośnie brednia potworna,
I w dżungli zdarzeÅ„ widmami pÅ‚ynÄ…”.
Choć sprawiajÄ… wrażenie inteligentnych i Å›ledzÄ…cych bieżące wydarzenia – „że Ford... że kino.../ Å»e Bóg... że Rosja... radio, sport, wojna”, mimo iż chodzÄ… do kin, teatrów, na wystawy, to jednak caÅ‚y ten rozwój duchowy jest jedynie realizowaniem modnego w dwudziestoleciu stylu życia. UdziaÅ‚ w kulturalnych przedsiÄ™wziÄ™ciach traktujÄ… jak okazjÄ™ do zaÅ‚ożenia nowego garnituru czy sznura pereÅ‚, a nie jak szansÄ™ na rozszerzenie swojego ciasnego Å›wiatopoglÄ…du i pogÅ‚Ä™bienie wiedzy. PrzypominajÄ… tym samym MÅ‚odziaków z powieÅ›ci Witolda Gombrowicza „Ferdydurke”.MieszkaÅ„cy - interpretacja
Autor: Karolina Marlêga„MieszkaÅ„cy” Juliana Tuwim to tekst niezwykle kontrowersyjny, demaskatorski, piÄ™tnujÄ…cy i pamfletowy. Podmiot liryczny peÅ‚ni rolÄ™ obserwatora i socjologa. PrzyglÄ…dajÄ…c siÄ™ jednemu dniu z życia tytuÅ‚owej warstwy spoÅ‚ecznej – od momentu pobudki, poprzez ubieranie siÄ™, wyjÅ›cie z domu, spacer po mieÅ›cie, kupno gazety, a skoÅ„czywszy na „wyklepaniu” modlitwy wieczornej i zapadniÄ™ciu w sen, dochodzi do bardzo gorzkich wniosków, zamykajÄ…cych siÄ™ w kilku punktach i dotykajÄ…cych kilku kwestii. MieszkaÅ„ców cechuje:
„Od rana beÅ‚kot. BeÅ‚kocÄ…, bredzÄ…,
Że deszcz, że drogo, że to, że tamto.
TrochÄ™ pochodzÄ…, trochÄ™ posiedzÄ…,
I wszystko widmo. I wszystko fantom”.
Nieustanna negacja rzeczywistoÅ›ci towarzyszy im przez caÅ‚y dzieÅ„, wypeÅ‚niajÄ…c każdÄ… ich myÅ›l, monolog lub dialog, okreÅ›lonÄ… w wierszu negatywnym „beÅ‚kotem”. Wers „TrochÄ™ pochodzÄ…, trochÄ™ posiedzÄ…” Å›wiadczy o ich niezdecydowaniu i braku celu, do którego mogÄ… konsekwentnie dążyć i czerpać radość po jego zrealizowaniu. A tak – pozostaje im jedynie narzekanie i krÄ™cenie siÄ™ z kÄ…ta w kÄ…t,
„SprawdzÄ… godzinÄ™, sprawdzÄ… kieszenie,
Krawacik musnÄ…, klapy obciÄ…gnÄ…,
(…)
Jak ciasto biorÄ… gazety w palce
I żują, żują na papkę pulchną,
Aż papierowym wzdęte zakalcem,
Wypchane gÅ‚owy grubo im puchnÄ…”;
„I znowu mówiÄ…, że Ford... że kino...
Że Bóg... że Rosja... radio, sport, wojna...
Warstwami rośnie brednia potworna,
I w dżungli zdarzeÅ„ widmami pÅ‚ynÄ…”.
„Potem siÄ™ modlÄ…: od nagÅ‚ej Å›mierci...
...od wojny... gÅ‚odu... odpoczywanie”.
Zbiorowy portret mieszczaÅ„stwa polskiego dotyczy spoÅ‚eczeÅ„stwa pierwszej poÅ‚owy XX wieku, ksztaÅ‚tujÄ…cego siÄ™ tuż po odzyskaniu przez PolskÄ™ niepodlegÅ‚oÅ›ci po tragedii pierwszej wojny Å›wiatowej, która: „(…) obok przemian w politycznej i biologicznej strukturze Europy – przyniosÅ‚a gwaÅ‚towne zmiany w sferze wyobrażeÅ„ moralno-spoÅ‚ecznych. Wymazaniu ulegÅ‚o poczucie ciÄ…gÅ‚oÅ›ci wzorów kulturowych. RozpierzchÅ‚a siÄ™ Å›wiadomość bezpiecznego „zadomowienia” w ustabilizowanym i liberalnym porzÄ…dku historycznym. (…)
Tradycyjna wiara w rezerwy kulturalne, gwarantujÄ…ce Europie odnowÄ™ i ocalenie, okazaÅ‚a siÄ™ wiÄ™c zÅ‚udzeniem. Repertuar odwiecznych ideałów, marzeÅ„ i oczekiwaÅ„ humanistycznych naznaczony zostaÅ‚ uwiÄ…dem i staroÅ›ciÄ…” (Andrzej Gronczewski, „Obroty Rzeczy czarnoleskiej – Julian Tuwim”, [w:] „Poeci dwudziestolecia miÄ™dzywojennego. Sylwetki 2”, pod red. Ireny Maciejewskiej, Warszawa 1982, s. 356-357).
strona: 1 2
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies