JesteÅ› w: Ostatni dzwonek -> Dwudziestolecie miedzywojenne
Poeta (ciÄ…gle mówimy o tym, który jest bohaterem wielu utworów) bierze czynny (choć nie zawsze Å›wiadomy) udziaÅ‚ w przeistoczeniach istnieÅ„, tworzÄ…c nowe fakty sÅ‚ownej lub – dziÄ™ki sÅ‚owom – pozasÅ‚ownej natury. Te jego twórcze czynnoÅ›ci odtwarzajÄ… prawdÄ™ bytowÄ…. Zadanie odtworzenia „oblicza” rzeczywistoÅ›ci (w tej poezji równie czÄ™sto: odbić i masek) stawia przed poetÄ… wiele trudnoÅ›ci, bo uwzglÄ™dnić trzeba wszechobecność ruchu. Ocaleniem miaÅ‚o być zrytmizowanie wypowiedzi poetyckiej, przemieniajÄ…ce martwe sÅ‚owa w żywy organizm przypominajÄ…cy te z „pozasÅ‚ownego trwania” (Krzysztof Dybciak, „BolesÅ‚aw LeÅ›mian”, [w:] „Poeci dwudziestolecia miÄ™dzywojennego. Sylwetki 1”, pod red. Ireny Maciejewskiej, Warszawa 1982, s. 479-480).
OstatniÄ…, prócz filozoficznej i poetyckiej interpretacji dzieÅ‚a LeÅ›miana, jest tak dotyczÄ…ca kwestii jednostka-Bóg i wszelkich pochodnych. Problem ten jest obecny także w innych wierszach poety, wystarczy wspomnieć „Szewczyka” czy „DusioÅ‚ka”, co wskazuje na poprawność zaliczenia LeÅ›miana do kanonu polskich twórców nurtu teologicznego.
„Pana BÅ‚yszczyÅ„skiego” można odczytywać jako poetyckÄ… alegoriÄ™ powstania Å›wiata. TytuÅ‚owy bohater niczym starotestamentowy Stwórca stwarza swój ogród (symbol Å›wiata) z nicoÅ›ci „bÅ‚yszczydÅ‚ami swych oczu / I utrwaliÅ‚ na podÅ›nionej drzewom trawie”. Choć posiada nadludzkÄ… moc, nie uda mu siÄ™ ustrzec swego ogrodu przed wyroÅ›niÄ™ciem „paproci - pokrzyw – lebiod”, czyli roÅ›lin pospolitych i obrzydzajÄ…cych ogólny widok ogrodu czy przed „zbylejaczeniem” „widm migotliwych”. W tym kontekÅ›cie można interpretować pojawienie siÄ™ na Å›wiecie ludzi zÅ‚ych i nikczemnych, psujÄ…cych BoskÄ… wizjÄ™ o raju na ziemi.
TÄ… odważnÄ… interpretacjÄ… popiera także postawa Boga w wierszu. PrzyglÄ…dajÄ…c siÄ™ ze zdziwieniem zmianom zachodzÄ…cym w stworzonym przez niego Å›wiecie, pyta o autora tych samowolnych przeobrażeÅ„: „Kto te szumy narzuciÅ‚ moim dumnym przestworom? / Kto ten ogród roznicestwiÅ‚ tak liÅ›ciasto?”. Gdy w odpowiedzi BÅ‚yszczyÅ„ski – spotulniaÅ‚y, peÅ‚en pokory i szacunku bierze na siebie caÅ‚Ä… odpowiedzialność za stworzenie ogrodu – relacja Bóg-czÅ‚owiek powraca na znane od wieków tory. Stwórca ponownie staje siÄ™ jedynym kreatorem rzeczywistoÅ›ci, a czÅ‚owiek – jego gorszym odbicie. ProÅ›ba bohatera o darowanie jego win zostaje poparta Å›wiadectwem BÅ‚yszczyÅ„skiego o poÅ›wiÄ™ceniu i ogromnej pracy, wÅ‚ożonej w stworzenie sadu:
„Boże, snów speÅ‚nionych już mi dziÅ› nie ujmuj!
Jam te drzewa powcielał! To-mój zamysł i odruch...
Moje dziwy.... Moje rosy.... Dreszcz i znój mój!”.
ProÅ›bÄ™ o akceptacjÄ™ i odrobinÄ™ swobody popierajÄ… – prócz słów – także gesty bohatera. Mimo iż obawia siÄ™ gniewu Boga, zaprasza go do wspólnego spaceru po ogrodzie i deklaruje chęć spowiedzi: „Wyznam Tobie (...) caÅ‚Ä… gÄ™stwÄ™ mojej wiary”). Zgoda Stwórcy na propozycjÄ™ BÅ‚yszczyÅ„skiego dowodzi nadania odrobiny wolnoÅ›ci czÅ‚owiekowi przez Boga.Pan BÅ‚yszczyÅ„ski - interpretacja
Autor: Karolina MarlêgaPoeta (ciÄ…gle mówimy o tym, który jest bohaterem wielu utworów) bierze czynny (choć nie zawsze Å›wiadomy) udziaÅ‚ w przeistoczeniach istnieÅ„, tworzÄ…c nowe fakty sÅ‚ownej lub – dziÄ™ki sÅ‚owom – pozasÅ‚ownej natury. Te jego twórcze czynnoÅ›ci odtwarzajÄ… prawdÄ™ bytowÄ…. Zadanie odtworzenia „oblicza” rzeczywistoÅ›ci (w tej poezji równie czÄ™sto: odbić i masek) stawia przed poetÄ… wiele trudnoÅ›ci, bo uwzglÄ™dnić trzeba wszechobecność ruchu. Ocaleniem miaÅ‚o być zrytmizowanie wypowiedzi poetyckiej, przemieniajÄ…ce martwe sÅ‚owa w żywy organizm przypominajÄ…cy te z „pozasÅ‚ownego trwania” (Krzysztof Dybciak, „BolesÅ‚aw LeÅ›mian”, [w:] „Poeci dwudziestolecia miÄ™dzywojennego. Sylwetki 1”, pod red. Ireny Maciejewskiej, Warszawa 1982, s. 479-480).
OstatniÄ…, prócz filozoficznej i poetyckiej interpretacji dzieÅ‚a LeÅ›miana, jest tak dotyczÄ…ca kwestii jednostka-Bóg i wszelkich pochodnych. Problem ten jest obecny także w innych wierszach poety, wystarczy wspomnieć „Szewczyka” czy „DusioÅ‚ka”, co wskazuje na poprawność zaliczenia LeÅ›miana do kanonu polskich twórców nurtu teologicznego.
„Pana BÅ‚yszczyÅ„skiego” można odczytywać jako poetyckÄ… alegoriÄ™ powstania Å›wiata. TytuÅ‚owy bohater niczym starotestamentowy Stwórca stwarza swój ogród (symbol Å›wiata) z nicoÅ›ci „bÅ‚yszczydÅ‚ami swych oczu / I utrwaliÅ‚ na podÅ›nionej drzewom trawie”. Choć posiada nadludzkÄ… moc, nie uda mu siÄ™ ustrzec swego ogrodu przed wyroÅ›niÄ™ciem „paproci - pokrzyw – lebiod”, czyli roÅ›lin pospolitych i obrzydzajÄ…cych ogólny widok ogrodu czy przed „zbylejaczeniem” „widm migotliwych”. W tym kontekÅ›cie można interpretować pojawienie siÄ™ na Å›wiecie ludzi zÅ‚ych i nikczemnych, psujÄ…cych BoskÄ… wizjÄ™ o raju na ziemi.
TÄ… odważnÄ… interpretacjÄ… popiera także postawa Boga w wierszu. PrzyglÄ…dajÄ…c siÄ™ ze zdziwieniem zmianom zachodzÄ…cym w stworzonym przez niego Å›wiecie, pyta o autora tych samowolnych przeobrażeÅ„: „Kto te szumy narzuciÅ‚ moim dumnym przestworom? / Kto ten ogród roznicestwiÅ‚ tak liÅ›ciasto?”. Gdy w odpowiedzi BÅ‚yszczyÅ„ski – spotulniaÅ‚y, peÅ‚en pokory i szacunku bierze na siebie caÅ‚Ä… odpowiedzialność za stworzenie ogrodu – relacja Bóg-czÅ‚owiek powraca na znane od wieków tory. Stwórca ponownie staje siÄ™ jedynym kreatorem rzeczywistoÅ›ci, a czÅ‚owiek – jego gorszym odbicie. ProÅ›ba bohatera o darowanie jego win zostaje poparta Å›wiadectwem BÅ‚yszczyÅ„skiego o poÅ›wiÄ™ceniu i ogromnej pracy, wÅ‚ożonej w stworzenie sadu:
„Boże, snów speÅ‚nionych już mi dziÅ› nie ujmuj!
Jam te drzewa powcielał! To-mój zamysł i odruch...
Moje dziwy.... Moje rosy.... Dreszcz i znój mój!”.
strona: 1 2 3
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies