Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Współczesność
O tym, że „Czyści” to kolejny z wierszy Stanisława Grochowiaka pochodzący z turpistycznego okresu jego twórczości świadczy już pierwszy wers: „Wolę brzydotę”. Właściwie w tym momencie utwór mógłby zostać zakończony. Poeta jednak tłumaczy odbiorcom, dlaczego preferuje brzydotę nad pięknem.
„Czyści” nie jest jednak typowym wierszem turpistycznym, ponieważ jego zadaniem nie jest epatować ohydą, cierpieniem, ani szokować tematyką. Wiersz ten można uznać za bardzo dojrzały i rzetelnie przedstawiający zasadniczą myśl turpizmu – dopatrywanie się piękna w brzydocie, w zwykłości, pospolitości, codzienności, fizyczności, niedoskonałości, śmiertelności.
Podmiot liryczny, który winien być utożsamiany z samym poetą, uważa brzydotę za bliższą krwiobiegu, czyli człowiekowi i jego życiu. Częściej mamy przecież do czynienia z codziennymi aspektami naszej egzystencji, zwyczajnymi czynnościami, które powtarzamy bez głębszego zastanowienia, niemal automatycznie. Większość z nich nie ma nic wspólnego z klasycznie pojmowanym pięknem i doskonałością. Również ludzka przemijalność, cielesność, a zwłaszcza jej aspekt fizjologiczny, choroby i ułomności nie zawsze wywołują u nas okrzyki zachwytu. Grochowiak bardzo umiejętnie posłużył się zabiegiem przerzutni, dzięki czemu możemy odczytać, iż brzydota jest bliżej „krwiobiegu słów”, czyli poezji i sztuce. Tak rozumiane słowa poety nabierają nowego znaczenia. Według podmiotu lirycznego prawdziwa poezja powinna skupiać się właśnie na brzydocie, jak czynili to turpiści, ponieważ tylko w ten sposób możliwe jest otarcie się o prawdę o ludzkim życiu. „Krwiobieg słów” można odczytywać również jako język i mowę, które w codziennym użyciu niewiele mają wspólnego z pięknem. Nikt nie posługuje się przecież potocznie słownictwem i składnią rodem z „Pana Tadeusza”, zamiast tego mówimy naturalnie, czasami przeklinając, czasami niepoprawnie, niegramatycznie, niewyraźnie i bez sensu. Dlatego też brzydota jest nam bliższa, ponieważ znacznie częściej z nią obcujemy.
Podmiot liryczny wygłasza bardzo ciekawy pogląd, iż skaza decyduje o tym, czy możemy mówić o prawdziwym pięknie. Według poety kostnicowo biała ściana, na pozór idealna, nie jest doskonała do momentu, kiedy się lekko nie ubrudzi, nie okopci. To brzydota „ratuje” tą ścianę przed niebytem. Nikt z nas nie zwróciłby nawet na nią uwagi, gdyby była nieskazitelna, ale skaza przykuwa natychmiast naszą uwagę. Można powiedzieć, że pod tym względem brzydota uszlachetnia, uszlachetnia wszystko – począwszy od ściany, a na człowieku kończąc. Myśl ta znajduje również zastosowanie w sztuce. Posąg, wykonany chociażby przez największego mistrza i z najwspanialszego kamienia, pozostaje jedynie chłodną, zimną rzeźbą bez namiastki życia. Dopiero „zapach mysi”, specyficzny i delikatny odór muzeum, powoduje, że spoglądamy na nie jak na dzieła sztuki, jak na coś pięknego.
Najważniejszym przesłaniem utworu jest jednak przekonanie, iż zasada uszlachetniającej brzydoty odnosi się również do ludzi. W ostatniej strofie pojawiają się tytułowi „czyści”, czyli osoby tak dokładnie „wymyte”, że nie posiadają własnego zapachu. Nie należy oczywiście rozumieć tego dosłownie. Człowiek „czysty” to według Grochowiaka ktoś, kto ucieka od brzydoty, kto próbuje ją oszukać i za wszelką cenę jej nie dostrzegać. Przykładają tak wielką uwagę do swojej „czystości”, że zupełnie zatracają kontakt z rzeczywistością. O tym, że nie egzystują oni w realnym świecie najlepiej świadczy fakt, iż nawet pies się za nimi nie obejrzy, kiedy przejdą mu przed nosem.
Nie należy też pojmować „czystych” jako ludzi dążących do piękna zewnętrznego, rozumianego jako uroda. Chodzi tu o wszystkich, którzy zapatrzeni są w coś nierealnego i nieosiągalnego, jak na przykład wielkie idee. Wówczas zamiast stąpać po ziemi, bujają w obłokach, nie mając pojęcia o prawdziwym życiu, które dla Grochowiaka jest jak „mięso” (tak poeta określił ludzką egzystencję w wierszu „Płonąca żyrafa”).
strona: 1 2
Czyści - analiza i interpretacja
„Czyści” nie jest jednak typowym wierszem turpistycznym, ponieważ jego zadaniem nie jest epatować ohydą, cierpieniem, ani szokować tematyką. Wiersz ten można uznać za bardzo dojrzały i rzetelnie przedstawiający zasadniczą myśl turpizmu – dopatrywanie się piękna w brzydocie, w zwykłości, pospolitości, codzienności, fizyczności, niedoskonałości, śmiertelności.
Podmiot liryczny, który winien być utożsamiany z samym poetą, uważa brzydotę za bliższą krwiobiegu, czyli człowiekowi i jego życiu. Częściej mamy przecież do czynienia z codziennymi aspektami naszej egzystencji, zwyczajnymi czynnościami, które powtarzamy bez głębszego zastanowienia, niemal automatycznie. Większość z nich nie ma nic wspólnego z klasycznie pojmowanym pięknem i doskonałością. Również ludzka przemijalność, cielesność, a zwłaszcza jej aspekt fizjologiczny, choroby i ułomności nie zawsze wywołują u nas okrzyki zachwytu. Grochowiak bardzo umiejętnie posłużył się zabiegiem przerzutni, dzięki czemu możemy odczytać, iż brzydota jest bliżej „krwiobiegu słów”, czyli poezji i sztuce. Tak rozumiane słowa poety nabierają nowego znaczenia. Według podmiotu lirycznego prawdziwa poezja powinna skupiać się właśnie na brzydocie, jak czynili to turpiści, ponieważ tylko w ten sposób możliwe jest otarcie się o prawdę o ludzkim życiu. „Krwiobieg słów” można odczytywać również jako język i mowę, które w codziennym użyciu niewiele mają wspólnego z pięknem. Nikt nie posługuje się przecież potocznie słownictwem i składnią rodem z „Pana Tadeusza”, zamiast tego mówimy naturalnie, czasami przeklinając, czasami niepoprawnie, niegramatycznie, niewyraźnie i bez sensu. Dlatego też brzydota jest nam bliższa, ponieważ znacznie częściej z nią obcujemy.
Podmiot liryczny wygłasza bardzo ciekawy pogląd, iż skaza decyduje o tym, czy możemy mówić o prawdziwym pięknie. Według poety kostnicowo biała ściana, na pozór idealna, nie jest doskonała do momentu, kiedy się lekko nie ubrudzi, nie okopci. To brzydota „ratuje” tą ścianę przed niebytem. Nikt z nas nie zwróciłby nawet na nią uwagi, gdyby była nieskazitelna, ale skaza przykuwa natychmiast naszą uwagę. Można powiedzieć, że pod tym względem brzydota uszlachetnia, uszlachetnia wszystko – począwszy od ściany, a na człowieku kończąc. Myśl ta znajduje również zastosowanie w sztuce. Posąg, wykonany chociażby przez największego mistrza i z najwspanialszego kamienia, pozostaje jedynie chłodną, zimną rzeźbą bez namiastki życia. Dopiero „zapach mysi”, specyficzny i delikatny odór muzeum, powoduje, że spoglądamy na nie jak na dzieła sztuki, jak na coś pięknego.
Najważniejszym przesłaniem utworu jest jednak przekonanie, iż zasada uszlachetniającej brzydoty odnosi się również do ludzi. W ostatniej strofie pojawiają się tytułowi „czyści”, czyli osoby tak dokładnie „wymyte”, że nie posiadają własnego zapachu. Nie należy oczywiście rozumieć tego dosłownie. Człowiek „czysty” to według Grochowiaka ktoś, kto ucieka od brzydoty, kto próbuje ją oszukać i za wszelką cenę jej nie dostrzegać. Przykładają tak wielką uwagę do swojej „czystości”, że zupełnie zatracają kontakt z rzeczywistością. O tym, że nie egzystują oni w realnym świecie najlepiej świadczy fakt, iż nawet pies się za nimi nie obejrzy, kiedy przejdą mu przed nosem.
Nie należy też pojmować „czystych” jako ludzi dążących do piękna zewnętrznego, rozumianego jako uroda. Chodzi tu o wszystkich, którzy zapatrzeni są w coś nierealnego i nieosiągalnego, jak na przykład wielkie idee. Wówczas zamiast stąpać po ziemi, bujają w obłokach, nie mając pojęcia o prawdziwym życiu, które dla Grochowiaka jest jak „mięso” (tak poeta określił ludzką egzystencję w wierszu „Płonąca żyrafa”).
strona: 1 2
Zobacz inne artykuły:

kontakt | polityka cookies