Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Współczesność
Liryk Przybosia jest na pierwszy rzut oka jedynie harmonijnym, sugestywnym i silnie zmetaforyzowanym opisem monumentalnej paryskiej katedry, jednej z najbardziej znanych katedr na świecie, określonej przez niego mianem: „Ciężaru kamieni, rajem świtów, rodnią gwiazd i barw”. Jednak po głębszym wczytaniu się w wersy krakowskiego poety, widać w nich dowód kreacjonizmu Przybosia, świadectwo realizacji jego hasła o stwarzaniu na nowo świata w materiale językowym przez poetę. Widać tam także podjęcie problemu egzystencjalno-społecznej sytuacji człowieka w świecie.
„Wiersz nie jest jednak prostym, statycznym i werystycznym opisem paryskiej katedry, wynikającym z jej wielokrotnej obserwacji, lecz próbą zbudowania jej pełnego dynamizmu odpowiednika w postaci utworu poetyckiego. Poeta niejako cofa się do stadium budowy katedry Notre-Dame i odtwarza akt jej kreacji. Próbuje również psychicznie zmierzyć się z tym arcydziełem architektur i zbiorowego wysiłku ludzkiego, którego artystyczną wielkość porównuje z własną małością” (Tomasz Wójcik, „Poeci polscy XX wieku. Biogramy. Wiersze. Komentarze”, Warszawa 2000, s. 86).
Zwiedzanie gotyckiej katedry – europejskiego symbolu wzniosłości, modlitwy i wiary - okazuje się być jedynie zaczątkiem i impulsem do snucia głębokich refleksji podmiotu lirycznego na temat sztuki i zabytków. Przytłoczony pięknem i majestatycznością tego dzieła architektonicznego, czego dowodzą początkowe słowa liryku: „Wnętrze – przerażenie”, podmiot staje u jej progów przekonany o własnej małości. Konfrontacja z katedrą, widok ogromnych posągów i masywnych filarów, powodują u niego swoiste zażenowanie i wstyd:
„Wyszydzony i opluty wśród poczwar rozdziawionych deszczem
wiem: Co znaczę ja żywy o krok od filarów!”
Obecność w doskonałym miejscu wymusza na podmiocie postawienie pytania o twórcę tego imponującego pomnika kultury, o tego genialnego budowniczego, o wszechpotęgę, która wstrząsa, nagina i ogarnia ciemności tej budowli:
„Kto wstrząsnął tą ciemnością, nagiął -Notre Dame - interpretacja
Autor: Karolina MarlgaLiryk Przybosia jest na pierwszy rzut oka jedynie harmonijnym, sugestywnym i silnie zmetaforyzowanym opisem monumentalnej paryskiej katedry, jednej z najbardziej znanych katedr na świecie, określonej przez niego mianem: „Ciężaru kamieni, rajem świtów, rodnią gwiazd i barw”. Jednak po głębszym wczytaniu się w wersy krakowskiego poety, widać w nich dowód kreacjonizmu Przybosia, świadectwo realizacji jego hasła o stwarzaniu na nowo świata w materiale językowym przez poetę. Widać tam także podjęcie problemu egzystencjalno-społecznej sytuacji człowieka w świecie.
„Wiersz nie jest jednak prostym, statycznym i werystycznym opisem paryskiej katedry, wynikającym z jej wielokrotnej obserwacji, lecz próbą zbudowania jej pełnego dynamizmu odpowiednika w postaci utworu poetyckiego. Poeta niejako cofa się do stadium budowy katedry Notre-Dame i odtwarza akt jej kreacji. Próbuje również psychicznie zmierzyć się z tym arcydziełem architektur i zbiorowego wysiłku ludzkiego, którego artystyczną wielkość porównuje z własną małością” (Tomasz Wójcik, „Poeci polscy XX wieku. Biogramy. Wiersze. Komentarze”, Warszawa 2000, s. 86).
Zwiedzanie gotyckiej katedry – europejskiego symbolu wzniosłości, modlitwy i wiary - okazuje się być jedynie zaczątkiem i impulsem do snucia głębokich refleksji podmiotu lirycznego na temat sztuki i zabytków. Przytłoczony pięknem i majestatycznością tego dzieła architektonicznego, czego dowodzą początkowe słowa liryku: „Wnętrze – przerażenie”, podmiot staje u jej progów przekonany o własnej małości. Konfrontacja z katedrą, widok ogromnych posągów i masywnych filarów, powodują u niego swoiste zażenowanie i wstyd:
„Wyszydzony i opluty wśród poczwar rozdziawionych deszczem
wiem: Co znaczę ja żywy o krok od filarów!”
Obecność w doskonałym miejscu wymusza na podmiocie postawienie pytania o twórcę tego imponującego pomnika kultury, o tego genialnego budowniczego, o wszechpotęgę, która wstrząsa, nagina i ogarnia ciemności tej budowli:
i ogarnął?
(…)
Kto pomyślał tę przepaść i odrzucił ją w górę”.
Droga do poznania tej tajemnicy polega na wyzbyciu się ludzkich cech i przybliżeniu się do niewzruszonych posągów z katedry Notre Dame:
„trzeba wyostrzyć w piony budowniczych drabin
i swoją wolę, zrównaną z niezgłębionym lazurem,
swoją śmierć
z ostrołuku
trafić -
(…)
I trwać pod hurgotem głazów szybujących wyżej i wyżej,
aż je, nieskończone, nagły zawrót
stoczy ze szczytu
w dwie wieże, urwane dna”.
Paryska katedra została podniesiona w wierszu Przybosia nie tylko do statusu jednego z najpiękniejszych zabytków europejskiej architektury, ale także do rangi dowodu na doskonałość myśli technicznej człowieka, jego umiejętności i talentu oraz potęgi cywilizacji. Tytuł zbioru mieszczącego ten wiersz - „Równanie serca” - dotyczy zatem nie tylko serca, lecz także i pracy:
„Właśnie ona, wyczulenie na jej ludzki sens pozwala poecie nawiązać nieskrępowany dialog z Zachodem: odrzucić to wszystko, co jest tylko blichtrem i niewiele znaczącym gestem („Łuk triumfalny”), a uznać i podjąć to, co objawia przeczuwaną tylko dotychczas wiedzę o człowieku („Notre–Dame”). Ostatecznie chodzi o porozumienie, a nie przeciwstawienie. Tylko usytuowanie wewnątrz świata danej kultury, a nie sceptyczna obserwacja z zewnątrz, umożliwia twórcze podjęcie jej idei. Dlatego poeta może odważnie przekroczyć próg katedry Notre–Dame i stanąć twarzą w twarz z przerażającym jej wnętrzem (…) Konfrontacja nie okazała się wcale zabójcza dla poety – „barbarzyńcy”. Wir przestrzeni poruszonych ręką budowniczego prowokuje dramatyczne pytania o granicę tego, co ludzkie. O dno tych przepaści, które tkwią w człowieku” (Paweł Dybel, „Między słowami ku światłu – Julian Przyboś”, [w:] „Poeci dwudziestolecia międzywojennego”, cz. 2, pod redakcją Ireny Maciejewskiej, Warszawa 1982).
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies