Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Współczesność
„Rimbaud znad Odry”, czyli Rafał Wojaczek, należy do jednym z najbardziej kontrowersyjnych poetów epoki współczesności. Przyczyniła się do tego zarówno jego oryginalna, brutalna, a czasem nawet wulgarna twórczość, jak i przepełniona uzależnieniem od alkoholu i naznaczona piętnem choroby psychicznej, krótka biografia. Po dziś dzień uznawany jest za legendę, którą stał się za życia.
Autor opracowania „Kaskaderzy Literatury”, Edward Kolbus, pisał:
„Powiedzieć o Wojaczku, że był poetą, jednym z najtragiczniejszych i najbardziej kontrowersyjnych prekursorów rodzimej kontestacji – to dużo i mało zarazem. Dużo – bowiem wyraża się w tych słowach prawie wszystko, co mogło mieć i chyba miało najistotniejszy wpływ na dramaturgię zdarzeń, tak w sensie artystycznych jak i społecznych jej uwarunkowań. Mało – gdyż tak ścisłe powiązanie nie tuzinkowej w końcu biografii poety z uprawianą przezeń twórczością, jak ma to miejsce w przypadku Wojaczka, rodzi pokusę i stwarza nieograniczone wręcz możliwości mnożenia przymiotników jeszcze bliżej i precyzyjniej dookreślających sytuację poety”.
Z kolei Tymoteusz Karpowicz - poeta, prozaik, dramaturg, tłumacz; czołowy twórca poezji lingwistycznej, uznawany za ostatniego wielkiego modernistę, podsumowywał rozważania o poezji i odrębności Wojaczka:
„Prowokacja Wojaczka polegała na tym, że teoretyczna na początku śmierć miała być najpodlejszego gatunku. W heroicznym obrazie ojczyzny, pośród cieniów Żółkiewskich, Poniatowskich, Kozietulskich, Konradów i Gustawów, miała zjawić się śmierć zarzyganych, śmierć bez godności (…), nie wnosząca bohatera w żaden narodowy rejestr czynów niezwykłych, śmierć kundel i parszywiec”.
O wpływie życia prywatnego Wojaczka na jego twórczość wypowiada się także profesor filozofii, specjalizujący się w filozofii XX wieku, literaturoznawstwie, psychoanalizie, teorii kultury, Paweł Dybel:
„Jedni byli skłonni widzieć w nim ofiarę całopalną czy wręcz Chrystusa odkupiającego młode pokolenie z wynaturzeń cywilizacji i wskazującego jedyną drogę poetyckiej prawdy. Drudzy – nic więcej ponad skończonego alkoholika, grafomana, któremu tylko dzięki licznym skandalom udało się zdobyć poklask i uznanie spragnionych sensacji czytelników”.
W pozycji Macieja Szczawińskiego, „Rafał Wojaczek który był”, będącej najnowszą biografią poety, czytamy:
„Jego życie trwało krótko. Ale musi zdumiewać każdego, jak mocno ten niespełna dwudziestosześcioletni poeta zaznaczył swoją obecność. I jak wiele śladów po sobie zostawił”.
O powodach fascynacji ludzi poezją oraz życiem „przeklętego” w jednym z wywiadów wypowiedział się Lech Majewski, reżyser dramatu biograficznego „Wojaczek”:
„Odwaga, życie bez zahamowań. Swoboda w realizowaniu siebie”.
Z kolei sam Wojaczek w pewnym momencie swego życia podsumował je słowami:
„Piszę, żeby żyć. Nic więcej, tylko żyć. (…) Urodziłem się w 1945. Chodziłem do szkół, dorastałem w bibliotekach, na dworcach kolejowych, w domach cudzych i mniej cudzych, w barach lepszej i gorszej kategorii, w jeszcze innych miejscach. Pływałem po rzekach, jeziorach i po wielkiej wodzie także. Udzielałem się Przygodzie – „Ziemia wolną mi była niestety”. Niekiedy umierałem i wtedy z tamtej strony życia odpowiadałem: a kuku. Wystarczy? PS. Mogę też inaczej”.
Rafał Wojaczek swój liryk „Ojczyzna” umieścił w zbiorze poezji z 1972 roku, zatytułowanym „Nie skończona krucjata”. Wiersz stawianego obok Andrzeja Bursy czy Edwarda Stachury poety „przeklętego” powstał jednak cztery lata wcześniej.
Ojczyzna - geneza
Autor opracowania „Kaskaderzy Literatury”, Edward Kolbus, pisał:
„Powiedzieć o Wojaczku, że był poetą, jednym z najtragiczniejszych i najbardziej kontrowersyjnych prekursorów rodzimej kontestacji – to dużo i mało zarazem. Dużo – bowiem wyraża się w tych słowach prawie wszystko, co mogło mieć i chyba miało najistotniejszy wpływ na dramaturgię zdarzeń, tak w sensie artystycznych jak i społecznych jej uwarunkowań. Mało – gdyż tak ścisłe powiązanie nie tuzinkowej w końcu biografii poety z uprawianą przezeń twórczością, jak ma to miejsce w przypadku Wojaczka, rodzi pokusę i stwarza nieograniczone wręcz możliwości mnożenia przymiotników jeszcze bliżej i precyzyjniej dookreślających sytuację poety”.
Z kolei Tymoteusz Karpowicz - poeta, prozaik, dramaturg, tłumacz; czołowy twórca poezji lingwistycznej, uznawany za ostatniego wielkiego modernistę, podsumowywał rozważania o poezji i odrębności Wojaczka:
„Prowokacja Wojaczka polegała na tym, że teoretyczna na początku śmierć miała być najpodlejszego gatunku. W heroicznym obrazie ojczyzny, pośród cieniów Żółkiewskich, Poniatowskich, Kozietulskich, Konradów i Gustawów, miała zjawić się śmierć zarzyganych, śmierć bez godności (…), nie wnosząca bohatera w żaden narodowy rejestr czynów niezwykłych, śmierć kundel i parszywiec”.
O wpływie życia prywatnego Wojaczka na jego twórczość wypowiada się także profesor filozofii, specjalizujący się w filozofii XX wieku, literaturoznawstwie, psychoanalizie, teorii kultury, Paweł Dybel:
„Jedni byli skłonni widzieć w nim ofiarę całopalną czy wręcz Chrystusa odkupiającego młode pokolenie z wynaturzeń cywilizacji i wskazującego jedyną drogę poetyckiej prawdy. Drudzy – nic więcej ponad skończonego alkoholika, grafomana, któremu tylko dzięki licznym skandalom udało się zdobyć poklask i uznanie spragnionych sensacji czytelników”.
W pozycji Macieja Szczawińskiego, „Rafał Wojaczek który był”, będącej najnowszą biografią poety, czytamy:
„Jego życie trwało krótko. Ale musi zdumiewać każdego, jak mocno ten niespełna dwudziestosześcioletni poeta zaznaczył swoją obecność. I jak wiele śladów po sobie zostawił”.
O powodach fascynacji ludzi poezją oraz życiem „przeklętego” w jednym z wywiadów wypowiedział się Lech Majewski, reżyser dramatu biograficznego „Wojaczek”:
„Odwaga, życie bez zahamowań. Swoboda w realizowaniu siebie”.
Z kolei sam Wojaczek w pewnym momencie swego życia podsumował je słowami:
„Piszę, żeby żyć. Nic więcej, tylko żyć. (…) Urodziłem się w 1945. Chodziłem do szkół, dorastałem w bibliotekach, na dworcach kolejowych, w domach cudzych i mniej cudzych, w barach lepszej i gorszej kategorii, w jeszcze innych miejscach. Pływałem po rzekach, jeziorach i po wielkiej wodzie także. Udzielałem się Przygodzie – „Ziemia wolną mi była niestety”. Niekiedy umierałem i wtedy z tamtej strony życia odpowiadałem: a kuku. Wystarczy? PS. Mogę też inaczej”.
Rafał Wojaczek swój liryk „Ojczyzna” umieścił w zbiorze poezji z 1972 roku, zatytułowanym „Nie skończona krucjata”. Wiersz stawianego obok Andrzeja Bursy czy Edwarda Stachury poety „przeklętego” powstał jednak cztery lata wcześniej.
Zobacz inne artykuły:

kontakt | polityka cookies