Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Współczesność
Kilka słów wstępu
Miron Białoszewski był mistrzem poetyckiej sakralizacji rzeczy, po dziś dzień poświęcone zwykłym rzeczom i wydarzeniom liryki budzą zachwyt i pobudzająca do myślenia konsternację:
„Obiegowa wizja świata jest bezsprzecznie uboga i ciasna. Nawyki myślowe i potrzeby praktyczne sprawiają , że nie widzimy rzeczywistości taką , jaką jest.
Poeta to ktoś, kto szuka sensu, kogo nie zadawala ten sens, jaki - zresztą z pożytkiem dla życia codziennego - nadaje rzeczom, ludziom i światu ludzkie doświadczenie życiowe. Poeta nadaje im inny sens lub przynajmniej budzi w nas uczucie zdziwienia [...]” (Rene Marill Alberes, „Abulia i liturgia”, [W:] Jerzy Kwiatkowski, „O poetach polskich XX w.”, Kraków 1997, s. 270).
Nie bez przyczyny Stanisław Bortnowski stwierdził, iż u tego poety „słowa pękają jak kasztany”, a Jan Pieszczachowicz dopowiedział: „Kiedy nie może nazwać rzeczy precyzyjnie, dopasować do nich słowa tak ściśle, jakby pragnął, zachęca do szukania nowych możliwości poznawczych przez pokazanie ułomności mowy, uczynienie jej pokraczną tak jaką bywa naprawdę w życiu codziennym”.
Wiersz „Szare eminencje zachwytu” został opublikowany w debiutanckim tomie autora, „Obroty rzeczy” (1956; podzbiory wydzielone w tomie: „Ballady rzeszowskie”, „Ballady peryferyjne”, „Szare eminencje”, „Pokrewieństwa”, „Liryka sprzed zaśnięcia”, „Autoportrety”, „Groteski”).
„Szare eminencje zachwytu” to obok „Podłogo, błogosław!” najbardziej znany wiersz Mirona Białoszewskiego z cyklu poezji rupieci. Autor realizuje w nim założenia poezji lingwistycznej, czyli poddaje próbie możliwości języka, rozlicza się z konwencjami mowy, podejmuje grę ze schematami, szablonami stylistycznymi.
„Białoszewski, odrzucając kulturę „wysoką”, oficjalną, stał się piewcą przedmieść i peryferii, kultury „niskiej”. Stąd w jego utworach tak wiele „błahych” rekwizytów (wesołe miasteczka, kawiarnie, blokowiska), stąd „szare eminencje zachwytu” (dla pieca, stołu, durszlakowej łyżki), zachwyt dla tego, co prymitywne, tandetne, codzienne. Łączy przy tym Białoszewski w swej twórczości maksymalnie wiele przestrzeni rzeczywistości – „życie” z poezją, przedmiot ze słowem, sen z rzeczywistością, wysokie z niskim, wzniosłe z przyziemnym, centrum z peryferiami” (Bernadetta Żynis, „Literatura współczesna”, [w:] „Ilustrowane dzieje literatury. Od antyku do współczesności”, Bielsko-Biała 2003, s. 454 -456).
Tematykę wiersza zapowiada już jego tytuł. Autor ponownie połączył styl wysoki z niskim. Kojarzone z powagą i szacunkiem „eminencje”, właściwe dla kościelnych hierarchów (często spotykany zwrot „wasza eminencjo” w stosunku do prymasa czy biskupa) zajmujących wysokie stanowiska zostały tutaj użyte w kontekście kogoś niepozornego, na co wskazuje określenie „szare”. I tak kimś ważnym jest ktoś niezauważalny, lecz w rzeczywistości odgrywający w danej sprawie dużą rolę. Można stwierdzić, że eminencja w wierszu Białoszewskiego jest mistrzem drugiego planu, osobą pociągającą za tak zwane sznurki, lecz nie ujawniającą swojej obecności bezpośrednio.Szare eminencje zachwytu - interpretacja i analiza
Autor: Karolina MarlgaKilka słów wstępu
Miron Białoszewski był mistrzem poetyckiej sakralizacji rzeczy, po dziś dzień poświęcone zwykłym rzeczom i wydarzeniom liryki budzą zachwyt i pobudzająca do myślenia konsternację:
„Obiegowa wizja świata jest bezsprzecznie uboga i ciasna. Nawyki myślowe i potrzeby praktyczne sprawiają , że nie widzimy rzeczywistości taką , jaką jest.
Poeta to ktoś, kto szuka sensu, kogo nie zadawala ten sens, jaki - zresztą z pożytkiem dla życia codziennego - nadaje rzeczom, ludziom i światu ludzkie doświadczenie życiowe. Poeta nadaje im inny sens lub przynajmniej budzi w nas uczucie zdziwienia [...]” (Rene Marill Alberes, „Abulia i liturgia”, [W:] Jerzy Kwiatkowski, „O poetach polskich XX w.”, Kraków 1997, s. 270).
Nie bez przyczyny Stanisław Bortnowski stwierdził, iż u tego poety „słowa pękają jak kasztany”, a Jan Pieszczachowicz dopowiedział: „Kiedy nie może nazwać rzeczy precyzyjnie, dopasować do nich słowa tak ściśle, jakby pragnął, zachęca do szukania nowych możliwości poznawczych przez pokazanie ułomności mowy, uczynienie jej pokraczną tak jaką bywa naprawdę w życiu codziennym”.
Wiersz „Szare eminencje zachwytu” został opublikowany w debiutanckim tomie autora, „Obroty rzeczy” (1956; podzbiory wydzielone w tomie: „Ballady rzeszowskie”, „Ballady peryferyjne”, „Szare eminencje”, „Pokrewieństwa”, „Liryka sprzed zaśnięcia”, „Autoportrety”, „Groteski”).
„Szare eminencje zachwytu” to obok „Podłogo, błogosław!” najbardziej znany wiersz Mirona Białoszewskiego z cyklu poezji rupieci. Autor realizuje w nim założenia poezji lingwistycznej, czyli poddaje próbie możliwości języka, rozlicza się z konwencjami mowy, podejmuje grę ze schematami, szablonami stylistycznymi.
„Białoszewski, odrzucając kulturę „wysoką”, oficjalną, stał się piewcą przedmieść i peryferii, kultury „niskiej”. Stąd w jego utworach tak wiele „błahych” rekwizytów (wesołe miasteczka, kawiarnie, blokowiska), stąd „szare eminencje zachwytu” (dla pieca, stołu, durszlakowej łyżki), zachwyt dla tego, co prymitywne, tandetne, codzienne. Łączy przy tym Białoszewski w swej twórczości maksymalnie wiele przestrzeni rzeczywistości – „życie” z poezją, przedmiot ze słowem, sen z rzeczywistością, wysokie z niskim, wzniosłe z przyziemnym, centrum z peryferiami” (Bernadetta Żynis, „Literatura współczesna”, [w:] „Ilustrowane dzieje literatury. Od antyku do współczesności”, Bielsko-Biała 2003, s. 454 -456).
Tytułowe „szare eminencje” dotyczą dwójki „bohaterów” utworu – łyżki durszlakowej i pieca kaflowego. To im kolejno poświęcone są zwrotki:
„Jakże się cieszę,
że jesteś niebem i kalejdoskopem,
że masz tyle sztucznych gwiazd,
że tak świecisz w monstrancji jasności,
gdy podnieść twoje wydrążone
pół-globu
dokoła oczu,
pod powietrze.
strona: 1 2
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies