Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Współczesność
WracajÄ…c do ostatniego prezydenta przedwojennej Warszawy, jego nazwisko ani razu nie pada w tekÅ›cie. Mimo to faktem niezaprzeczalnym jest rozpoznanie w bohaterze koÅ„cowych wersów liryku (dokÅ‚adnie od dwudziestego czwartego) tytuÅ‚owego StarzyÅ„skiego. Nie godzÄ…c siÄ™ na wyjazd z oblężonego kraju i decydujÄ…c na objÄ™cie funkcji komisarza cywilnego przy Dowództwie Obrony Warszawy, oddaÅ‚ życie w obronie stolicy. Porównanie tej postaci przez Lechonia do posÄ…gu, trwajÄ…cego poÅ›ród murów walÄ…cej siÄ™ wskutek pochÅ‚aniajÄ…cego wszystko ognia jest niezwykÅ‚ym zabiegiem. Podobnie jak obserwujÄ…cy zrównywanie siÄ™ z ziemiÄ… domów, murów, drzew milczÄ…cy bohater wiersza, tak samo StarzyÅ„ski w ostatnich dniach swego życia na wolnoÅ›ci przyglÄ…daÅ‚ zagÅ‚adzie Warszawy. KoÅ„cowe sÅ‚owa „PieÅ›ni” mogÅ‚y być zatem wypowiedziane także przez autentycznego prezydenta, sprzeciwiajÄ…cego siÄ™ opuszczeniu swego ukochanego miasta:
„Nie ustÄ…piÄ™. Niech te domy pÅ‚onÄ…,
Niech dumne moje dzieła na proch się rozpękną!
I cóż że z marzeń moich wszystkich rośnie cmentarz
Ale ty, co tu przyjdziesz kiedyś, zapamiętasz,
Ze jest coÅ› piÄ™kniejszego niźli murów piÄ™kno”.
Interpretacja utworu jest, jak już wspominałam, wielowymiarowa. Lechoń upamiętnił w nim nie tylko obraz przedwojennej Warszawy, lecz także postać Starzyńskiego i innych ludzi, stojących murem w obronie miasta, mimo grożącego niebezpieczeństwa i kuszącej wizji ucieczki z Polski:
„(…) sÄ… zwykli ludzie,
Jak on, co zawsze wszystko chcÄ… wypeÅ‚nić dobrze”.
strona: 1 2
Partner serwisu:
kontakt | polityka cookies
Pieśń o Stefanie Starzyńskim - interpretacja
Autor: Karolina MarlêgaWracajÄ…c do ostatniego prezydenta przedwojennej Warszawy, jego nazwisko ani razu nie pada w tekÅ›cie. Mimo to faktem niezaprzeczalnym jest rozpoznanie w bohaterze koÅ„cowych wersów liryku (dokÅ‚adnie od dwudziestego czwartego) tytuÅ‚owego StarzyÅ„skiego. Nie godzÄ…c siÄ™ na wyjazd z oblężonego kraju i decydujÄ…c na objÄ™cie funkcji komisarza cywilnego przy Dowództwie Obrony Warszawy, oddaÅ‚ życie w obronie stolicy. Porównanie tej postaci przez Lechonia do posÄ…gu, trwajÄ…cego poÅ›ród murów walÄ…cej siÄ™ wskutek pochÅ‚aniajÄ…cego wszystko ognia jest niezwykÅ‚ym zabiegiem. Podobnie jak obserwujÄ…cy zrównywanie siÄ™ z ziemiÄ… domów, murów, drzew milczÄ…cy bohater wiersza, tak samo StarzyÅ„ski w ostatnich dniach swego życia na wolnoÅ›ci przyglÄ…daÅ‚ zagÅ‚adzie Warszawy. KoÅ„cowe sÅ‚owa „PieÅ›ni” mogÅ‚y być zatem wypowiedziane także przez autentycznego prezydenta, sprzeciwiajÄ…cego siÄ™ opuszczeniu swego ukochanego miasta:
„Nie ustÄ…piÄ™. Niech te domy pÅ‚onÄ…,
Niech dumne moje dzieła na proch się rozpękną!
I cóż że z marzeń moich wszystkich rośnie cmentarz
Ale ty, co tu przyjdziesz kiedyś, zapamiętasz,
Ze jest coÅ› piÄ™kniejszego niźli murów piÄ™kno”.
Interpretacja utworu jest, jak już wspominałam, wielowymiarowa. Lechoń upamiętnił w nim nie tylko obraz przedwojennej Warszawy, lecz także postać Starzyńskiego i innych ludzi, stojących murem w obronie miasta, mimo grożącego niebezpieczeństwa i kuszącej wizji ucieczki z Polski:
„(…) sÄ… zwykli ludzie,
Jak on, co zawsze wszystko chcÄ… wypeÅ‚nić dobrze”.
strona: 1 2
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies