Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Współczesność
Nieświadomy swej przegranej pozycji już na starcie sylen nie pomyślał nawet, by wyrazić swój sprzeciw przeciw niesprawiedliwości i mściwości boga czy wycofać się. Gdyby jednak tak uczynił, nigdy nie byłby w stanie wydać z siebie dźwięków, które zapoczątkowały nową sztukę, ograniczoną przez jego osobiste doświadczenie. Choć pozornie przegrał, w rzeczywistości Marsjasz odniósł zwycięstwo. Posiadający „Wytrzymałość (…) o nerwach z tworzyw sztucznych” Apollo nie potrafi odczytać jego głosu i sztuki, które są skutkiem cierpienia. Sylen w zaledwie jednej wykrzyczanej samogłosce „A” zawarł pełnię uczuć: ból, ból, strach, wściekłość, odrazę i niedowierzanie, ukrył w niej piękno, harmonię i poezję, dając początek prawdziwie emocjonalnej sztuce.
Ważne jest, że na jego krzyk żywo reaguje przyroda, przez co Herbert podkreśla stały związek człowieka z naturą. Cierpienie Marsjasza sprawia, że słowik zamienia się w kamień, a drzewo siwieje. Konfrontacja trwałej, odwiecznej natury z podatnym na zniszczenie i przemijanie ciałem śmiertelnika oraz ukazanie jej skutków – zmiany w przyrodzie – miała na celu pokazanie nieśmiertelności satyra - jego duch pozostanie na zawsze w nowej gałęzi sztuki - sztuce „konkretnej”, zapoczątkowanej przez ludzkie cierpienie.
„Prawdę o dramacie Marsjasza pojmuje tylko natura: słowik i drzewo, do którego przywiązano pokonanego. Skamieniały słowik pewnie chciał wyśpiewać ową pieśń cierpienia, jednak zbliżając się do prawdy o nim, sam spotkał się ze śmiercią. Upersonifikowane drzewo osiwiało z rozpaczy. Tylko Apollo spokojnie odchodzi, zbyt słaby artysta, żeby sprostać prawdzie” (U. Lementowicz, „Poezje Zbigniewa Herberta”, Lublin 2003).
Apollo i Marsjasz zostali wykreowani na zasadzie przeciwieństw, o czym dokładnie mówi fragment opracowania Stanisława Barańczaka:
„Wiersz zbudowany jest na opozycjach: Apollo – klasyczne pojmowanie sztuki, abstrakcyjność, przynależna bogom doskonałość, zakorzenienie w dziedzictwie kultury i Marsjasz – sztuka wyrosła z doświadczenia życiowego, oparta na prawdzie i głębokim przeżyciu, daleka od harmonijnej doskonałości i estetyzmu, bogata w odcienie zmysłowego poznania, ukorzeniona w tym, co ludzkie, a więc ułomne, zakłócone cieniem, poszarzałe rdzą” (S. Barańczak, „Uciekinier z Utopii, o poezji Zbigniewa Herberta”, Wrocław 1994, s. 125).
Jak wynika z zacytowanego fragmentu, o wiele bliższy człowiekowi jest sylen Marsjasz. Jego nieustanne połączenie z naturą czy dowodzący fizycznego i psychicznego cierpienia krzyk to cechy charakterystyczne dla ludzi, w przeciwieństwie do przyglądającego się z boku męce fletnisty Apolla. Jego całkowita obojętność na tragedię satyra została podkreślona ciągłym czyszczeniem instrumentu, jakiemu oddawał się, obserwując wrzeszczącego z bólu Marsjasza.Apollo i Marsjasz - interpretacja
Autor: Karolina MarlgaNieświadomy swej przegranej pozycji już na starcie sylen nie pomyślał nawet, by wyrazić swój sprzeciw przeciw niesprawiedliwości i mściwości boga czy wycofać się. Gdyby jednak tak uczynił, nigdy nie byłby w stanie wydać z siebie dźwięków, które zapoczątkowały nową sztukę, ograniczoną przez jego osobiste doświadczenie. Choć pozornie przegrał, w rzeczywistości Marsjasz odniósł zwycięstwo. Posiadający „Wytrzymałość (…) o nerwach z tworzyw sztucznych” Apollo nie potrafi odczytać jego głosu i sztuki, które są skutkiem cierpienia. Sylen w zaledwie jednej wykrzyczanej samogłosce „A” zawarł pełnię uczuć: ból, ból, strach, wściekłość, odrazę i niedowierzanie, ukrył w niej piękno, harmonię i poezję, dając początek prawdziwie emocjonalnej sztuce.
Ważne jest, że na jego krzyk żywo reaguje przyroda, przez co Herbert podkreśla stały związek człowieka z naturą. Cierpienie Marsjasza sprawia, że słowik zamienia się w kamień, a drzewo siwieje. Konfrontacja trwałej, odwiecznej natury z podatnym na zniszczenie i przemijanie ciałem śmiertelnika oraz ukazanie jej skutków – zmiany w przyrodzie – miała na celu pokazanie nieśmiertelności satyra - jego duch pozostanie na zawsze w nowej gałęzi sztuki - sztuce „konkretnej”, zapoczątkowanej przez ludzkie cierpienie.
„Prawdę o dramacie Marsjasza pojmuje tylko natura: słowik i drzewo, do którego przywiązano pokonanego. Skamieniały słowik pewnie chciał wyśpiewać ową pieśń cierpienia, jednak zbliżając się do prawdy o nim, sam spotkał się ze śmiercią. Upersonifikowane drzewo osiwiało z rozpaczy. Tylko Apollo spokojnie odchodzi, zbyt słaby artysta, żeby sprostać prawdzie” (U. Lementowicz, „Poezje Zbigniewa Herberta”, Lublin 2003).
Apollo i Marsjasz zostali wykreowani na zasadzie przeciwieństw, o czym dokładnie mówi fragment opracowania Stanisława Barańczaka:
„Wiersz zbudowany jest na opozycjach: Apollo – klasyczne pojmowanie sztuki, abstrakcyjność, przynależna bogom doskonałość, zakorzenienie w dziedzictwie kultury i Marsjasz – sztuka wyrosła z doświadczenia życiowego, oparta na prawdzie i głębokim przeżyciu, daleka od harmonijnej doskonałości i estetyzmu, bogata w odcienie zmysłowego poznania, ukorzeniona w tym, co ludzkie, a więc ułomne, zakłócone cieniem, poszarzałe rdzą” (S. Barańczak, „Uciekinier z Utopii, o poezji Zbigniewa Herberta”, Wrocław 1994, s. 125).
„Dla Herberta dobro i piękno były w istocie nierozłączne. Apollo zastanawiający się, jak wykorzystać dla swej sztuki ból Marsjasza, to bóg „o nerwach z tworzyw sztucznych”, który zasługuje jedynie na wzgardę. Swoje cierpienie przemienić w sztukę mógłby tylko sam Marsjasz, lecz jego męczarnia była tak wielka, iż uniemożliwiała mu przyjmowanie jakichkolwiek artystycznych dystansów. Mógł tylko krzyczeć, a jego krzyk nie miał niczego wspólnego z grą na flecie, na lirze czy ze śpiewem. Nie budził estetycznego wzruszenia, tylko chęć – niedorównującego z powodu ogromu bólu sylena – współczucia” (J. Łukasiewicz, „Herbert”, Wrocław 2001, s. 69).
Mimo pozornego zwycięstwa Apolla, faktyczny sukces odniósł Marsjasz – autor nowej, szczerej i wypływającej z głębi serca sztuki – jakże różniącej się od chłodnej i niezrozumiałej w swej doskonałości twórczości boga. Przedstawiona przez Herberta walka w rzeczywistości rozegrała się między dwoma prądami artystycznymi: romantycznego, w którym uczucia wiodą prym nad rozumem oraz racjonalnego. Zwycięstwo tego pierwszego ostatecznie udowodniło wyższość sztuki emocjonalnej i szczerej nad sztuczną, poddaną normom i schematom.
strona: 1 2 3
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies