Jesteś w: Ostatni dzwonek -> Współczesność
„MoraÅ‚ ktoÅ› może wyczyta,
Że lud warszawski czy rzymski
Handluje, bawi siÄ™, kocha
Mijając męczeńskie stosy.
Inny ktoś morał wyczyta
O rzeczy ludzkich mijaniu,
O zapomnieniu, co rośnie,
Nim jeszcze pÅ‚omieÅ„ przygasnÄ…Å‚”.
Jak trafnie zauważa cytowany wcześniej Szpytma:
„MiÅ‚osz nie dokonuje (…) Å‚atwych podsumowaÅ„. Nie wyciÄ…ga aż nazbyt Å‚atwo nasuwajÄ…cych siÄ™ wniosków. Nie zamierza oceniać postawy bawiÄ…cej siÄ™ gawiedzi; życie i Å›mierć, radość i rozpacz nie mieszajÄ… siÄ™ ze sobÄ…, nie majÄ… miejsc wspólnych. Poeta nie ocenia moralnoÅ›ci czy też niemoralnoÅ›ci gapiów” (B. Szpytma, dz. cyt.).
W przeciwieÅ„stwie do ludzi odczytujÄ…cych w przytoczonych historiach dowodów bezdusznoÅ›ci czy okrucieÅ„stwa przyglÄ…dajÄ…cych siÄ™ „mÄ™czeÅ„skim stosom” mieszkaÅ„ców lub w odróżnieniu do tych, który interpretujÄ… je jako przypowieÅ›ci o nieuchronnoÅ›ci ludzkiego przemijania, podmiot skupia siÄ™ na „samotnoÅ›ci ginÄ…cych”. W obliczu cierpienia i Å›mierci każdy pozostaje sam:
„Ja jednak wtedy myÅ›laÅ‚em
O samotności ginących.
O tym, że kiedy Giordano
Wstępował na rusztowanie,
Nie znalazł w ludzkim języku
Ani jednego wyrazu,
Aby nim ludzkość pożegnać,
TÄ™ ludzkość, która zostaje”.
Na chwilÄ™ przed podpaleniem stosu, Giordano nie odnalazÅ‚ w ludzkim jÄ™zyku słów, którymi mógÅ‚by odpowiednio pożegnać siÄ™ ze Å›wiatem, z ludzkoÅ›ciÄ…, „która zostaje”. PogÅ‚Ä™bia to różnice w postrzeganiu ludzi i Å›wiata miÄ™dzy Brunem a tÅ‚umem, którego:
„JedynÄ… siÅ‚Ä… napÄ™dowÄ… jest siÅ‚a życia. SiÅ‚a ta jest bezwzglÄ™dna, Å›lepa, nastawiona na samÄ… siebie, bezrefleksyjna, zwierzÄ™ca. Cechuje jÄ… obfitość, biologiczna dojrzaÅ‚ość, pragnienie, wino, zabawa, ruch. Nie liczy siÄ™ z nikim ani z niczym. JednoczeÅ›nie nie zdaje sobie sprawy z tragicznego wymiaru swojego istnienia. To, że nie ginie teraz z Giordano, czy z Å»ydami w getcie, to tylko kwestia czasu i okolicznoÅ›ci. Ludzkość nie zdaje sobie również sprawy z tego, że zostaje. Å»e czas jest jej jeszcze dany, że ponosi odpowiedzialność za istnienie, zarówno swoje jak i tych, którzy w tej chwili ginÄ…. Nic nie zwolni ludzi z tej odpowiedzialnoÅ›ci. Poprzez sam fizyczny wymiar istnienia trzeba wzbudzić w sobie refleksje nad wÅ‚asnym miejscem we wszechÅ›wiecie. W innym razie ludzkość stanie siÄ™ bezrozumnÄ… masÄ…, piÄ™knÄ… i obfitÄ… jak owce morza, ale jednoczeÅ›nie okrutnÄ… i Å›lepÄ… jak pierwotne, zwierzÄ™ce instynkty” (B. Szpytma, dz. cyt.).
W nieco innym tonie jest utrzymana wypowiedź Ireny Nowackiej, autorki opracowania „Poezje CzesÅ‚awa MiÅ‚osza”. PrzyglÄ…dajÄ…c siÄ™ fragmentowi dotyczÄ…cemu braku porozumienia miÄ™dzy zmierzajÄ…cym na stos a przyglÄ…dajÄ…cym siÄ™ temu zbiorowiskiem, autorka skupiÅ‚a siÄ™ na poszukiwaniu przyczyny braku współodczuwania:Campo di Fiori - interpretacja
Autor: Karolina Marlêga„MoraÅ‚ ktoÅ› może wyczyta,
Że lud warszawski czy rzymski
Handluje, bawi siÄ™, kocha
Mijając męczeńskie stosy.
Inny ktoś morał wyczyta
O rzeczy ludzkich mijaniu,
O zapomnieniu, co rośnie,
Nim jeszcze pÅ‚omieÅ„ przygasnÄ…Å‚”.
Jak trafnie zauważa cytowany wcześniej Szpytma:
„MiÅ‚osz nie dokonuje (…) Å‚atwych podsumowaÅ„. Nie wyciÄ…ga aż nazbyt Å‚atwo nasuwajÄ…cych siÄ™ wniosków. Nie zamierza oceniać postawy bawiÄ…cej siÄ™ gawiedzi; życie i Å›mierć, radość i rozpacz nie mieszajÄ… siÄ™ ze sobÄ…, nie majÄ… miejsc wspólnych. Poeta nie ocenia moralnoÅ›ci czy też niemoralnoÅ›ci gapiów” (B. Szpytma, dz. cyt.).
W przeciwieÅ„stwie do ludzi odczytujÄ…cych w przytoczonych historiach dowodów bezdusznoÅ›ci czy okrucieÅ„stwa przyglÄ…dajÄ…cych siÄ™ „mÄ™czeÅ„skim stosom” mieszkaÅ„ców lub w odróżnieniu do tych, który interpretujÄ… je jako przypowieÅ›ci o nieuchronnoÅ›ci ludzkiego przemijania, podmiot skupia siÄ™ na „samotnoÅ›ci ginÄ…cych”. W obliczu cierpienia i Å›mierci każdy pozostaje sam:
„Ja jednak wtedy myÅ›laÅ‚em
O samotności ginących.
O tym, że kiedy Giordano
Wstępował na rusztowanie,
Nie znalazł w ludzkim języku
Ani jednego wyrazu,
Aby nim ludzkość pożegnać,
TÄ™ ludzkość, która zostaje”.
Na chwilÄ™ przed podpaleniem stosu, Giordano nie odnalazÅ‚ w ludzkim jÄ™zyku słów, którymi mógÅ‚by odpowiednio pożegnać siÄ™ ze Å›wiatem, z ludzkoÅ›ciÄ…, „która zostaje”. PogÅ‚Ä™bia to różnice w postrzeganiu ludzi i Å›wiata miÄ™dzy Brunem a tÅ‚umem, którego:
„JedynÄ… siÅ‚Ä… napÄ™dowÄ… jest siÅ‚a życia. SiÅ‚a ta jest bezwzglÄ™dna, Å›lepa, nastawiona na samÄ… siebie, bezrefleksyjna, zwierzÄ™ca. Cechuje jÄ… obfitość, biologiczna dojrzaÅ‚ość, pragnienie, wino, zabawa, ruch. Nie liczy siÄ™ z nikim ani z niczym. JednoczeÅ›nie nie zdaje sobie sprawy z tragicznego wymiaru swojego istnienia. To, że nie ginie teraz z Giordano, czy z Å»ydami w getcie, to tylko kwestia czasu i okolicznoÅ›ci. Ludzkość nie zdaje sobie również sprawy z tego, że zostaje. Å»e czas jest jej jeszcze dany, że ponosi odpowiedzialność za istnienie, zarówno swoje jak i tych, którzy w tej chwili ginÄ…. Nic nie zwolni ludzi z tej odpowiedzialnoÅ›ci. Poprzez sam fizyczny wymiar istnienia trzeba wzbudzić w sobie refleksje nad wÅ‚asnym miejscem we wszechÅ›wiecie. W innym razie ludzkość stanie siÄ™ bezrozumnÄ… masÄ…, piÄ™knÄ… i obfitÄ… jak owce morza, ale jednoczeÅ›nie okrutnÄ… i Å›lepÄ… jak pierwotne, zwierzÄ™ce instynkty” (B. Szpytma, dz. cyt.).
„(…) jest po prostu ludzka niedoskonaÅ‚ość – skÅ‚onność do spychania w podÅ›wiadomość, zapominania (celowego wypierania z pamiÄ™ci), odrzucania od siebie cudzego cierpienia. (…) Nie potrafimy przekazać nikomu swojego bólu i cierpienia, ale też nie posiadamy zdolnoÅ›ci do współodczuwania z innym, choćby najbliższym czÅ‚owiekiem – tak wiÄ™c każdy z nas w zetkniÄ™ciu z tragediÄ… (wÅ‚asnÄ… bÄ…dź cudzÄ…) natyka siÄ™ na barierÄ™ braku porozumienia” (I. Nowacka, „Poezje CzesÅ‚awa MiÅ‚osza”, Lublin 2006).
Widok nieodrywających się od swoich codziennych obowiązków Włochów, spoglądających na Bruna niczym na serwowaną im rozrywkę mrozi swoją surowością i brakiem emocji:
„Już biegli wychylać wino,
Sprzedawać białe rozgwiazdy,
Kosze oliwek i cytryn
Nieśli w wesołym gwarze.
I był już od nich odległy,
Jakby minęły wieki,
A oni chwilÄ™ czekali
Na jego odlot w pożarze”.
Choć Bruno zostaÅ‚ odrzucony przez ludzi i uznany za heretyka, sedno tragizmu tej postaci tkwi w tym, iż nie potrafiÅ‚ nawiÄ…zać z nikim porozumienia, odgradzajÄ…ca go od ludzi przepaść okazaÅ‚a siÄ™ nie do pokonania (widać to w opozycji dÅ‚ugoÅ›ci „wieków” i krótkoÅ›ci „chwili”). O ważnoÅ›ci tego fragmentu rozwodzi siÄ™ Szpytma:
strona: 1 2 3 4
Zobacz inne artykuły:
kontakt | polityka cookies